Tajemnice Pomorza - Darłowo (Rügenwalde)


          Darłowo jest znaną i popularną nadmorską miejscowością, jednak w grę wchodzą dwa miasteczka o podobnych nazwach. Tak na dobrą sprawę to temat powinien być podzielony na dwie części: Darłowo i Darłówko. Ponieważ są to dwie oddzielne miejscowości, oraz dwa bardzo interesujące miejsca.

Darłowo

          Stocznia, której data powstania jest niestety nieznana, prawdopodobnie około 1300 roku, początkowo budowała sporej wielkości statki żaglowe, jednak z chwilą pojawienia się silnika parowego stopniowo jej znaczenie zaczęło spadać, później budowano tu już zwykłe jednostki rybackie. Ponowne ożywienie nastąpiło dopiero w okresie ostatniej wojny.

         Przez długi okres nic nie było wiadomo na temat drugiego życia Darłowa, dopiero około 1978 pewien niemiecki marynarz przypadkowo odkrył, że produkowano tu betonowe okręty. Pierwszą wskazówką była informacja na mapach morskich, że w południowej części portu mogą być przeszkody komunikacyjne pochodzące z suchego doku zniszczonej podczas wojny stoczni. Po dokładnym sprawdzeniu dokumentów okazało się, że za wysokim płotem w Darłowie mieściła się stocznia budująca betonowe okręty. Ogólnie twierdzi się , że prace nad okrętami z betonu prowadzono dopiero w okresie wojny, jednak ruch w Darłowie rozpoczął się już w drugiej połowie 1935, od 1936 wzrósł przywóz zbrojeń i cementu, od 1938 rozpoczęto zwożenie dużych ilości materiałów budowlanych. Daty świadczą , że już przed wojną podjęto decyzję o rozbudowie portu i budowę stoczni, jednocześnie już wtedy zapadła decyzja o utajnieniu całego projektu. Materiały budowlane były dowożone koleją do portu, a następnie barkami przewożono do miejsca budowy, w 1942 do rozładunku materiałów wykorzystywano jeńców rosyjskich, dla których na terenie stoczni zorganizowano obóz. Jednocześnie z budową w porcie rozpoczęto pogłebianie rzeki i budowę pirsu wyposażeniowego. Razem z budową portu jeńcy budowali także pas bunkrów i umocnień obrony przeciwlotniczej, do dziś dnia z podziemi wydobywane są niewypały.

          W stoczni w okresie wojny zbudowano 3 jednostki, dwie kolejne były gotowe do wodowania, gdy w końcu lutego 1945 dotarła wiadomość o szybko zbliżającym się froncie. Rosjanie po zdobyciu miasta przejęli jednostki znalezione w stoczni, nie wiadomo co się z nimi stało. Odchodząc Niemcy wysadzili stocznię w powietrze, dziś jej resztki utrudniają wejście do portu, nie wysadzono natomiast pochylni, która służyła potem polskim torpedowcom. Sam port po wojnie ponownie zaczął się intensywnie rozwijać, ze względu na zaminowanie Gdyni i Świnoujścia, od 1948 eksportowano tędy węgiel.

Darłówko (Rügenwaldemünde)

          Poligon artylerii wielkiego kalibru. Poligon powstał w 1941, budowę rozpoczęto już w 1935, stało się tak po decyzji Hitlera o budowie armat o bardzo dużym kalibrze. Zmusił on swoich sztabowców do stworzenia koncepcji armat o kalibrach 70, 80, 85, 100 cm. Pojawiały się różne koncepcje, ale Urząd Uzbrojenia Rzeszy nie zaakceptował ich, dopiero w 1936 koncern Kruppa ogłosił, że podejmie się wyprodukowania nowego działa. Zamówiono w sumie trzy takie egzemplaże o kalibrze 80cm, których termin dostawy określono na marzec 1940. Poligon powstawał w Rügenwaldemünde 3, czyli w obecnym Darłówku Zachodnim, od 1935 budowano baraki, hale fabryczne, stanowiska artyleryjskie i różnorodne obrotnice dla armat, montażownie, garaże, bunkry, hangary, wieże obserwacyjne, własne ujęcia wodne, agregaty prądotwórcze. Tory kolejowe zostały przedłużone do Bobolina, tuż za zamkniętym poligonem zaczęło powstawać miasteczko z domami mieszkalnymi, kasynem, restauracjami, sklepami, później szkołą i kościołem, stworzono także obóz pracy, w którym przebywało około 2.000 osób. Wielu osobom znane jest krótki film kroniki z tamtych lat, na którym Hitler wizytuje poligon i obserwuje budowę oraz próbne strzały z wielkiego działa kolejowego, w tle widoczny jest sporej wysokości mur betonowy zwieńczony oszalowaniem z desek, to właśnie Darłówko

         Najciekawsze obiekty rozpoczęto budować już w 1938, mam na myśli mur 12 metrowej wysokości, który okalał obszar około 10 ha, ma on bardzo mocną budowę, sięga głęboko pod ziemię, prawdopodobnie na elementach muru, ustawionych co 3-4m, umieszczano belki dębowe, w które montowano przepuszczające światło luksfery, jedna z hipotez mówi, że celowo mur ma przebieg nierównomierny, przypominający pobliskie jeziora, ponieważ na słupach mogła być rozwieszana folia imitująca wodę, pod takim dachem z folii miały pracować zakłady. Inna z wersji mówi, że mur jest ścianą hal fabrycznych, których dachy maskowano malowanym jeziorem i sadzonym laskiem. W rzeczywistości mur miał stanowić zaporę przed podglądaniem ze strony lądu i morza, co potwierdzają zeznania jednego ze świadków, stolarza, którego praca polegała na wymianie grubych desek wstawianych w prowadznicach muru.

         Ciekawostką natomiast jest fakt, że praktycznie jedna część tego muru okala ogromny plac, pod który, na głębokości około 2m znajduje się beton, może mieć to związek z bardzo głęboki osadzeniem elementów , natomiast istnieje hipoteza, że jednak coś tu stało lub jak chcą niektórzy jest to strop czegoś podziemnego, jednak do dziś nikt tej sprawy nie wyjaśnił. Wysoki mur okala obszar około 109m na 530m, prowadzi tu tylko jedna brama dojazdowa. Na pewno znajdowały się tu zakłady produkujące amunicję i sieć warsztatów i pracowni, stacji badawczych obsługujących część badawczą poligonu. Istnieje podejrzenie, że pod tą płytą znajdują się podziemia. Środek tego obszaru zajmuje torowisko przeznaczone dla dział kolejowych.

         Nad samym brzegiem morza, na terenie jednostki znajduje się potężny bunkier, od strony torowisk przypomina olbrzymie bramy wjazdowe, od strony morza, jakby na dachu tych bram znajdują się wielkie płyty betonowe z szerokimi otworami, na jednej z tych płyt zamontowano gigantyczny dźwig.

         Świadek opisuje tą budowlę następująco: "Niedaleko muru znajdował się usytuowany w kierunku Bałtyku bunkier. Posiadał od strony stanowiska ogniowego działa kolejowego mur grubości ponad 2m, a z boków i z góry ukośną ścianę betonową, z dwoma otworami mającymi w kwadracie 5 - 6m , wyglądało to jak wielka brama. Dalej z tyłu była 60m budowla murowana pokryta drewnianym dachem. Za każdą bramą znajdowało się pomieszczenie, które od następnego było oddzielane ścianą działową. To pomieszczenie było w całości wypełnione torfem. Do niego wykonywano próbne strzały. Po próbach specjalne urządzenie pompujące wydobywało z niego torf i przenosiło do drugiej komory. Z całą pewnością wybierano z tej ściany torfu pociski i odłamki, które inżynierowie poddawali dokładnej analizie, ale do tego nie mieliśmy wglądu. Naszym zadaniem była ciągła naprawa dachów uszkadzanych odłamkami."

          W tej opowieści tkwi właśnie klucz do lokalizacji poligonu. To właśnie torf, był on idealnym materiałem do wypełniania pomieszczeń które miały przyjąć strzał, a następnie wyhamować pocisk i odłamki. Darłówko i okolice są wyposażone w pokłady torfu i nie było potrzeby dowożenia do. Podobny poligon w Hillersleben (gdzie testowano inne wyroby Kruppa) miał właśnie tą wadę, że torf musiano dowozić, co oczywiscie wiąże się z czasem i kosztami.

          Chcąc dostać się do poligonu trzeba wykazać się odrobiną determinacji. Po prostu większość elementów znajduje się na terenie wojskowym, który jest patrolowany. Jednak dysponując środkiem transportu można dotrzeć do Bobolina, oglądnąć wykopany "Tobruk", a następnie zejściem na plażę, można dojść do części obiektów

          Dodatkową ciekawostką są powojenne ślady strzelań do pancernych płyt komór umiejscowionych na plaży.

K(?)