Tajemnice Dolnego Śląska - Zamek Książ


          Zamek "Książ" - Zbudowany pod koniec XIII wieku, po zmianach różnych właścicieli ostatecznie wszedł w skład majątku rodu Hohbergów. W 1941r. gdy w prasie angielskiej ukazało się zdjęcie jednego z członków rodu w mundurze oficera RAF, automatycznie nastąpiły reperkusje władz hitlerowskich, które podjęły decyzję o konfiskacie majątku Hohbergów. Początkowo w Zamku mieściła się Dyrekcja Kolei, następnie przechowywano tu zbiory Biblioteki Pruskiej . Najciekawszy okres zaczął się w roku 1943, dotychczasowych mieszkańców wysiedlono, a Organizacja Todt razem z Głównym Urzędem Administracyjno – Gospodarczym SS przystąpiła do prac budowlanych. Obejmowały one przystosowanie sal zamkowych do potrzeb wojska , a na podzamczu, na głębokości około 50 metrów poniżej głównego dziedzińca, rozpoczęto prace górnicze. Zmiany wystroju wewnętrznego wiązały się ze sporymi zniszczeniami, wywożono rzeźby, obrazy, przemalowywano ściany, skuwano freski.Natomiast w międzyczasie podziemne tunele drążyli więźniowie obozu koncentracyjnego Gross - Rosen, którego filię założono na terenie pałacu. W kwietniu 1943 r. prace te powiązano organizacyjnie z budowanym kompleksem "Riese". Coraz częściej też wspominano o innym przeznaczeniu Zamku. Albert Speer i Nicholaus von Below wspominali, że Książ stanie się jedną z kwater Adolfa Hitlera. Pod koniec wojny wszelkie prace przerwano, a komando więźniów pracujących przy budowie zlikwidowano.

         Jest oczywiście wiele legend związanych z przeznaczeniem zamku, niektórzy wspominają o planowanym (lub wręcz wykończonym) połączeniu z pozostałymi obiektami kompleku "Olbrztym (za pomocą kolejki). Faktem jest że kierunek znanych nam podziemi może wskazywać na chęć wykonania takiego połączenia, ale jest to niczym nie poparte domniemanie

         Z kolei inne pogłoski mówią o istnieniu w podziemiach tajnych laboratorów, może do badań nad kolejną cudowną bronią, może nad lotami w kosmos, wszystko to domysły. Ale (jak ja lubie to słowo :) ) zeznania świadków opisujących zamek wspominają o jednym dość ciekawym fakcie, a mianowicie o fontannie zlokalizowanej przed wejściem do zamku. Świadkowie ci sygnalizowali, że woda w tym baseniku była przez cały rok ciepła, jakby ogrzewana nieznanym przepływem, osoby ciekawskie mogą do dziś oglądać tą fontannę, po wnikliwszej obserwacji można dojść do wniosku, że nie jest to zwykła fontanna a raczej dość skomplikowany obiekt hydrotechniczny ze znajdującą się wewnątrz zasuwą wodną.

          Jedna ze świadków wspomina, że Niemiec przewodnik, który oprowadzał ją po zamku mówił, że budowano tu kwaterę Hitlera, która miała dać schronienie przed nalotami, ale także przed nową tajemniczą niezwykle niszczycielską bronią, przewodnik wspominał też, że na dziedzińcu planowano montaż windy dla samochodów oraz budowę linii kolejowej bezpośrednio do zamku, która miała prowadzić w głąb góry. Co ciekawe po wojnie nie zadano sobie trudu penetracji podziemi, nie zbadano także miejsc wskazywanych przez świadków, czego przykładem może być mur opisywany przez jednego ze świadków jako postawiony już w 1945 (prawdopodobnie w celu maskowania), natomiast szyb na dziedzińcu zasypano.

          Tak na dobrą sprawę do końca nie wiadomo czy rzeczywiście Książ miał się stać kolejną kwaterą Hitlera, czy może czymś zupełnie innym. Ale wiele przesłanek wskazuje, że tak właśnie miało być, jeżeli jest to prawda, to była by to najpiękniejsza ze wszystkich kwater.

          Wiadomo natomiast o tunelach, które drążono w skale. Były one stosunkowo wysokie, pracownicy PAN (obecnego użytkownika) wspominają, że kiedyś wsypano do nich prawie 1,5m warstwę ziemi i pokryto ją betonowymi płytami, znaczy to, że podziemia były znacznie wyższe niż obecnie. Przed wejściem głównym powstał szyb o głębokości 50 m i szerokości 6m. Prace prowadzono prawie do samej kapitulacji jednak końcowe ich stadium polegało prawdopodobnie na maskowaniu. Nie wiadomo dokładnie co maskowano, wiadomo natomiast, że nieliczni pozostali przy życiu więźniowie, podczas odwiedzin twierdzą, że nie do końca poznają podziemia, brakuje im niektórych chodników. Nad projektami podziemi pracowało 35 architektów, po efektach ich pracy nie ma najmniejszego śladu, żadnych dokumentów, żadnych rysunków. Poznane sztolnie znajdują się pod zamkowym dziedzińcem. korytarze o łącznej długości około 950 metrów prowadzą cztery wejścia. Co więcej, wszyscy więźniowie, którzy ocaleli, zostali ewakuowani jeszcze przed ostatecznym zakończeniem prac, nie byli oni ostatnią grupą pracowników, natomiast właśnie z tej ostatniej partii więźniów nikt nie ocalał, nie ma nawet śladów, że zostali wywiezieni lub zamordowani, po prostu jakby w ogóle nie istnieli.

          Jedną z ciekawszych budowli zlokalizowano przy kapliczce rodowej Hochbergów. Obok rozległych piwnic wybudowano komorę, do której prowadzą z powierzchni szyby, które sprawiają wrażenie instalacji wentylacyjnej. Z dna komory odchodzą dwie obetonowane studzienki, niestety zagruzowane. Przeznaczenie tego obiektu jest niestety nieznane.

          Pewien poszukiwacz twierdzi, że wylot nieznanych podziemi znajduje się pod górą Wilk. W domniemanym miejscu znajdują się obiekty z okresu budowy, szyb wentylacyjny, wybudowany po zewnętrznej stronie znanych korytarzy, obok znajduje się rondo, kończące dojazd do 2 obiektów, być może wejść do ciągów komunikacyjnych. Poszukiwacz ten dodatkowo wspomina, że według tajnego raportu o stanie głównych kwater dla Führera kompleks w Książu miał być gotowy w grudniu 1944. Porównując budowę kwatery w Turyngii, którą rozpoczęto w połowie 1944, a prawie ukończono 20 kwietnia 1945, można wnioskować, że kwatera w Książu została ukończona, ponieważ zasadnicze prace zostały rozpoczęte już wcześniej. Z obecnego stanu wynika, że zakres widocznych prac jest zdecydowanie za mały na czas w którym je prowadzono. Jeżeli uznamy,że teoria o maskowaniu podzimi jest prawdziwa, to pojawia się pytanie, co maskowano, przecież nie puste pomieszczenia. W Książu w ogóle nie podejmowano prac mających na celu zbadanie i odkrycie nowych podziemi. Na zakończenie należy dodać, że po wojnie nie pojawił się żaden świadek, który pracował podczas ostatniego etapu prac już po ewakuacji więźniów do Buchenwaldu.

          Ciekawe są także okolice samego zamku widać ślady nie do końca jasnych prac. Przykładowo obok parkingu, na wzgórzu wybudowano dwa duże zbiorniki na wodę, które zasilano w wodę ze studni głębinowej. Okolice parkingu zajmował podobóz, tuż za parkingiem zlokalizowano z kolei dużą przepompownię.

          Po drugiej stronie zamku znajdują się 3 sztolnie, w ich okolicy powstało kilka baraków magazynowych oraz fundamenty pod urządzenia, poniżej rozpoczęto budowę niewielkiej oczyszczalni ścieków. Sztolnia numer 4 znacznie oddalona od pozostałych, nie ma przy niej nic za wyjątkiem hałdy, która sięga aż do rzeki Pełcznicy. Sama rzeczka pełcznica jest dość ciekawa, w jej okolicy znajdują się pewne pozostałości prac terenowych oraz miejscami uregulowane koryto.

          Od lat pogłoski mówią o istnieniu podziemnego tunelu kolejowego, jest to takzwany 61,10km trasy Wałbrzych Wrocław (nie mylić z Obszarem 51 :)). POgłoski wspominają, że około kwietnia 1945 ze Świebodzic odjeżdża opancerzony pociąg - dwa wagony towarowe o nieznanym ładunku - zmierza w kierunku Wałbrzycha. Nigdy tam nie dojechał, prawdopodobnie wjechał do podziemnego tunelu biegnącego do zamku. Pewne relacje, niestety trudne do zweryfikowania podają, że tunel podziemny odchodzący od głównej trasy kolejowej istniał jeszcze w 1945 -47 roku, niektórzy starsi mieszkańcy Wałbrzycha też wspominają taki fakt, na zdjęciach lotniczych z 1945 roku taki tunel jest widoczny.

          Jeżeli jednak po wojnie taki tunel istniał, to jedynymi, którzy mogli go zasypać są Rosjanie. To oni prawie do 1950 roku rezydowali w zamku, wywożąc i niszcząc to co zostało po poprzednikach. Pozostaje jeszcze inne pytanie, dlaczego zasypali tunel, co takiego tam zastali, że postanowili go zamknąć? Odpowiedź może być bardzo prozaiczna, pogłoski mówiące o tajemniczym pociągu oprócz wersji o transporcie "złota Wrocławia" wspominały, że transport mógł zawierać amunicję z gazami bojowymi. Czy taka zawartość pociągu mogła skłonić zdobywców do zamaskowania tunelu, nie wiem, ale w tamtych czasach wszystko było możliwe, równie dobrze tunelu i pociągu mogło w ogóle nie być. ;)

          Natomiast ślady mogące świadczyć o istnieniu tunelu odnaleziono kawałek dalej od pierwotnie wskazywanego miejsca, na 61,70km (od Wrocławia) odnaleziono odchodzący od głównej linii nasyp kolejowy, trudno widoczny, porośnięty gęstymi drzewami, nie była to jednak stara droga. Nasyp ten po około 200m wchodził wprost w strome zbocze wzgórza. Wjazd taki byłby dostępny jedynie dla pociągów jadących od strony Wałbrzycha (trasa Berlin - Wałbrzych). Świadkowie wspominają, że Niemcy planowali doprowadzenie do zamku linii kolejowej, gdzie pociąg wjeżdżałby do wnętrza góry, miałoby to uzasadnienie gdyby Książ miał być jedną z kwater Hitlera, ponadto świadkowie twierdzą, że w podziemiach znajduje się hala pełniąca rolę dworca. Prawdopodobnie istniały dwie linie kolejki podziemnej, i dwa tunele, co z kolei potwierdzają inni świadkowie.

          Dwoje świadków, kobiety mające w 1947 po 18 lat, opowiadały, że w lesie koło Świebodzic była kolejka. Całą linię zelektryfikowano po I wojnie światowej, po wojnie Rosjanie zerwali linię elektryczną. Obie kobiety zapamiętały, że w bezpośrednim sąsiedztwie torów znajdował się wjazd do tunelu, nazywano go bunkrem, czasami wchodziły do środka, nie zapuszczając się jednak daleko. Według nich nawet w maju w tunelu utrzymywał się lód, który przynosiły do domów, pamiętały także, że do tunelu prowadziły tory. Po latach próbowały odnaleźć to miejsce, niestety bez rezultatu.

          Musze jeszcze wspomnieć o informacji, która do mnie dotarła (informacja otrzymana od J.B), cytuję ją jedynie z drobnymi korektami:  "Gdzieś chyba na początku lat 80-tych wykonywałem z kolegą zlecenie polegające na dokumentowaniu odkształceń w murach obiektów towarzyszących zamkowi - od strony skarpy nad doliną Pełcznicy. Zastanowiło mnie wówczas, że największe chyba uszkodzenia murów występowały nie w części zewnętrznej (nad stromym zboczem doliny) - a właśnie w partiach dalej położonych. Świadczyło to o procesach nierównomiernego osiadania podłoża - raczej w pionie, aniżeli w kierunku doliny. Nawet w ogólności nie znam historii poszczególnych obiektów zamkowych. Nie wiem zatem, czy tu wspominane są z okresu późniejszego, czy wcześniejszego. Generalnie mury tego rodzaju, pełniące funkcje oporowe, w górach posadawia się w miarę możności na skale litej. W przeciwnym bowiem razie w krótkim czasie po ich wybudowaniu powinny ulec uszkodzeniom. A Niemcy budowali wyjątkowo solidnie i fuszerki w tym przypadku raczej bym nie podejrzewał. Zatem wniosek z tego, że najprawdopodobniej osiada część góry zamkowej w obrębie głębszych fragmentów skały litej, a nie osadów przypowierzchniowych. Liczne uszkodzenia w obrębie murów zamku Książ już od lat były zmartwieniem zarządzających nim. Wynika z tego, że nierównomierne osiadanie dotyczy większego obszaru, niż wówczas przez nas dokumentowany...."

          Kolejna pogłoska jest związana z okresem budowy kolektora ściekowego (gdzieś w okolicy lat 70 - tych), według niej podczas prac pojawili się panowie z pewnej instytucji ( nie wymieniam jakiej ale można się domyśleć), na pewnym etapie prac polecili wykonanie bocznego chodnika, po pokonaniu niewielkiego kawałka kopiący odkryli jakieś pomieszczenia niestety nie pozwolono im tam wejść, weszli natomiast ludzie z ..., po krótkim czasie wyszli, nie wiadomo co robili, ale raczej nic nie wynieśli, sprawiali wrażenie jakby wykonywali dokumentację fotograficzną. W chwili obecnej dostęp do tego miejsca jest niemożliwy i niestety z innych źródeł nie można zweryfikować tej informacji. (ukłony dla panów ze służb :) )

          Z zamkiem wiąże się sprawa Starego Książa, ruin położonych na pobliskim szczycie, są to pozostałości oryginalnego zamku Bolka (tu wstawić odpowiedni numer). Ruiny służyły przed wojną jako miejsce pikników właścicieli zamku, sytuacja zmianiła się w 1944. Na tym terenie prawdopodobnie zaczęło funkcjonować laboratorium. Powstaje jednak pytanie gdzie się mieściło, ruiny nie dają takiej możliwości, natomiast powstało parę elementów wybitnie mających zwiazek z pracami wojskowymi.

         Na sam koniec musze jeszcze dodać jedną informację, według jednej z pogłosek Karl Hanke (gauleiter Dolnego Śląska) po ucieczce samolotem z Wrocławia, przesiadł się w okolicy Świdnicy do śmigowca (tak w okresie wojny były tam już produkowane maszyny typu Koliber) a następnie przyleciał do zamku. Pozostaje pytanie dlaczego, co chciał zabrać lub zabrał? Niestety są to kolejne pytania bez odpowiedzi.