Tajemnice Dolnego śląska - Lisia Góra



          Wracam z uporem maniaka do mojego miasta rodzinnego :). Tak Wrocław od lat budzi emocje nie tylko wśród eksploratorów, ale także ludzi zajmujących sie profesjonalnie historią i archeologią. Dlaczego? Odpowiedź wydaje mi się dość prosta, miasto od wielu wieków rozwijało się bardzo dynamicznie, tworząc nie tylko ośrodek ekonomiczny ale także administracyjny. Logiczną konsekwencją było pojawienie się kolejnych teatrów i miejsc rozrywki, wszystko to pozostawiło swój ślad, nie zawsze widoczny na pierwszy rzut oka, ale wystarczy dobrze rozglądnąć się wokół by dostrzec pozostałości świetności miasta. Dodajmy do tego liczne wojny, wprawdzie nie wszysttkie na szczęście zawitały do miasta, ale które zawsze w jakiś sposób odcisnęły swoje piętno na jego wyglądzie. Doskonale widać jak zmieniała się koncepcja obrony miast, jak kolejne nowinki techniczne doprowadzały do zmian w budownictwie fortyfikacyjnym, oczywiście nie wszystko pozostało do naszycjh czasów, niekiedy kolejny władcy sami burzyli poszczególne dzieła obronne, nie kiedy zaś zdobywcy postanawiali osłabić potencjał obronny miasta.

          Samo miasto na przestrzeni ostatnich 150 lat najbardziej ucierpialo w okresie ostatniej wojny długotrwałe walki doprowadziły wiele dzielnic do kopletniej ruiny do tego stopnia, żeoglądając stare fotografie niekiedy nawet trudno rozpoznać niektóre miejsca Kolejnym etapem zniszczenia była odbudowa kraju ze zniszczeń wojennych i sprawnie organizowana akcja odbudowy Warszawy. Tak to właśnie spowodowało, że niszczono kolejne budynki w celu pozyskania cegieł, wywozono dzieła sztuki, owczywiście te które pozostały po wizytacji "zaprzyjaźnionej armii czerwonej" nawet napływający osadnicy traktowali miasto bardzo tymczasowo, obawiając się powrotu niemieckich osadników. Dodajmy do tego genialne pomysły socjalistycznych budowniczych, którzy próbowali z różnym skutkiem połączyć swoje koncepcje z zabytkową zabudową. Na swoisty deser wypada zostawić pomysły ostatnich 20 - 30 lat ze "wspaniałymi" wieżowcami (przykładem niech będzie plac Grunwaldzki). Ale materiał nie miał być o architekturze, a o fortyfikacjach, dlatego już wracam do tematu. Tym razem chciałby opowiedzieć o pozostałościach wzniesionych na przełomie XIX i XX w, praktycznie w przededniu I wojny światowej.

      Generalne złożenie fortyfikatorów opracowujących plany obrony miasta sprowadzało sie do zatrzymania ewentualnego przeciwnika na dalekich przedpolach lub na naturalnych przeszkodach zlokalizowanych w terenia. Wrocław jest otoczony rzekami, których przebieg w sposób naturalny skłania do wykorzystania ich jako ewnetualne rubieże obronne. Od Północy i wschodu płynie rzeczka Widawa, miasto przecina Odra, natomiast na południu i zachodzie położona jest Ślęza. To właśnie w oparciu o tnie budowano liczne dzieła obronne, zarówno fortyfikacje jak i urządzenia hydrotechniczne, które miały pomóc w podniesieniu poziomu wody i zalaniu podejść pod stanowiska. Właśnie Lisia Góra jest przykładem takiego budownictwa.

          Zlokalizowana na północno wschodnim krańcu miasta, tuż przy Widawie, Zlokalizowanu tu fort piechoty, wybudowany około 1910 roku, w jego składzie znajduje się chron głównego, który powstał wcześniej bo już około 1890 roku, oraz schrony wartowni i schronu obsługi. Całość otoczona przygotowanymi żelbetowymi stanowiskami strzeleckimi.

          Lokalizacja, oddzielenie obiektów od potencjalnego przeciwnika przeszkodą wodną, oraz odpornośc obieku powodowały, że był on niezwykle trudny do zdobycia. Ale życie oczywiście potrafi robić niespodzianki. W czasie pierwszej wojny światowej Wrocław nie byl areną działań wojennych. Zniszczenie nadeszło dopiero wiele lat po wybudowaniu stanowisk. Jednak także wtedy, gdy do granic miasta zbliżały się wojska rosyjskie umocnienia Lisiej góry nie przydały się do obrony. Psie Pole zostało zajęte szybkim marszem przez przeciwnika, który wbrew oczekiwaniom dowództwa obrony Wrocławia nie próbował przerwać się przez linię umocnień na Widawie, tylko zaczął wykonywać manewr oskrzydlający miasto. Na nic zdały się pieczołowicie rozbudowywane schrony i bunkry, na nic zdała się ewakuacja mieszkańców wschodnich dzielnic, która przeprowadzona naprędce pociągnęła za sobą liczne ofiary mrozu, pomimo tych wszystkich środków północno wschodni skraj obrony nie był atakowany.

          Do dnia dzisiejszego cały obiekt przetrwał w całkiem dobrym stanie, przez wiele lat będąc pod kuratelą wojska, a następnie OC, stopniowo zaczął popadać w ruinę, stając się lokalnym wysypiskiem śmieci, doskonałym miejscem do konsumpcji wykwintnych 'win', a od wielu lat także doskonałym źródłem zaopatrzenia w materiał dla złomiarzy. W chwili obecnej wejścia są albo zamurowane, albo mają wstawione kraty przypominające te z MRU.

         

 

Zdjęcia w wykonaniu Maro oraz moje