Tajemnice Dolnego Śląska - Stadion Olimpijski


          Jedno z tych miejsc Wrocławia, które od lat wywołują gorączkę wśród eksploratorów i .... dziennikarzy. Dlaczego? Co takiego jest w tym ogromnym obiekcie, że od lat przyciąga wszystkich zainteresowanych poszukiwaniami? Odpowiedź nie jest łatwa, ale spróbujmy ją odnaleźć.

      Stadion powstał w latach 1926 - 1928, ponownie rozbudowywano go od roku 1936, prace odbywały się pod nadzorem znanego architekta Richarda Konwiarza. Prawdopodobnie w tym momencie zaczyna się legenda (lub połączenie legendy i rzeczywistości), bierze się to z faktu, że był on budowniczym obiektów wojskowych i bunkrów, w tym także tych, z którymi wiążą się inne podziemne legendy. Wróćmy jednak do samego stadionu, podczas przebudowy zmieniono nie tylko bramę główną, tak by mogły swobodnie przechodzić przez nią kolumny marszowe SA i sportowców, wybudowano wiele obiektów żelbetowych oraz ..... długi wał ziemny w miejscu przebiegu starej Alei Olimpijskiej. Dobudowano wieżę zegarową (kolejny sztandarowy punkt każdej legendy), prawdopodobnie w okresie wojny funkcjonowały także linie kolejki wąskotorowej, a pozostawione wolne przestrzenie (boiska) umożliwiały starty małych samolotów (zapewnie łacznikowe). Stadion nosił imię Hermana Goeringa, a odchodząca od niego ulica otrzymała nazwę Adolfa Hitlera. Do końca oblężenie stadion był pilnie strzeżony przez wojsko, posterunki wartownicze wystawiono w pewnej odległości od obiektu, ruch regulowano na podstawie imiennych przepustek.

          Tyle bezspornych faktów, fakt z nimi się nie dyskutuje, jednak pojawia się bardzo wiele znaków zapytania. Zajmijmy się nimi jednak po kolei.

          Pierwsza sprawa to nazewnictwo ulic. Rzeczywiście stadion zlokalizowano w znacznym oddaleniu od centrum, więc dlaczego nagle mała uliczka otrzymała imię "wodza"? Może jednak ulica nie była taka mała, przecież prowadziła do jednego z reprezentacyjnych obiektów miasta, co więcej miejsca gdzie odbywać się mogły (i odbywały) wiece, może właśnie dlatego taka nazwa? Kolejną sprawą jest legendarna wieża zegarowa. Z nią wiąże sie najwięcej przekazów. Jest jednym z miejsc, które wskazuje się jako wejścia czy wjazdy do podziemi. Czy rzeczywiście jest coś co może potwierdzać takie podejrzenia? Koronnym argumentem ma być wymieniona posadzka, zresztą jest to jedyne miejsce gdzie przed zakończeniem oblężenia dokonano takiej wymiany. Kontrargumenty? Owszem wielokrotnie pojawia się stwierdzenie, że teren na którym stoi większość obiektów jest zbyt grząski, że bliskość Odry powoduje niski poziom wód gruntowych i silne nasiąkanie ziemi. Niby wszystko jasne, tylko jest małe ale, po pierwsze jeśli ktoś chce, powiedzmy szczerze, bardzo chce coś wybudować pod ziemią, to nawej w sytuacji gdy wody gruntowe przeszkadzają to można sobie z tym poradzić, chociażby za pomocą systemu pomp. Drugim ale jest pływanie gruntu i jego niestabilność, jednak to też nie do końca jest problem, od lat znany jest system wzmacniania gruntu, jego stabilizacji, prosty i praktycznie niezawodny. jaki? :) Larseny, długie "pale" ze stali wprowadzane za pomocą kafarów w ziemię. Mały dowód? Owszem już prezentuję. Jeśli ktoś dobrze popatrzy w niektórych miejscach stadionu, w tym także w okolicy wieży zegarowej można odnaleźć ślady właśnie po takich Larsenach.

          W bezpośrednim sąsiedztwie wieży znajduje się budynek WOS (nie wiem czy pod tą nazwą jeszcze funkcjonuje). W latach 70 - tych w jego pobliżu prowadzono prace związane z budową nitki do elektrociepłowni. W trakcie prac przypadkowo natrofiono na szeroką rurę odciętą tuż pod poziomem ziemi, tuż obok niej biegł przewód telefonoczny, który w trakcie prac został przecięty, ot taka mała pomyłka nie do końca poinformowanych pracowników. Wszystko jesne, ale.... ale nikt nie zgłosił awarii telefonów, po dokładniejszych oględzinach stwierdzono, że jest to jeszcze przewód kładziony przez poprzednich budowniczych, co więcej biegł on w stronę... no właśnie już pewnie domyślacie się, w stronę wieży zegarowej. Drugi koniec podążał w stronę kotłowni WOS i kończył się w jej murze. Nikt nigdy nie ustalił co łączył ów przewód, dlaczego przewody biegły od kotłowni do wieży, oraz czym była obcięta rura. Owszem można podejrzewać, że była ona tylko masztem, ale (jak lubię to słowo :)) ale by przeciąć ją tuż pod powierzchnią ziemi należało najpierw odkopać jej fragment, odciąć, a następnie zasypać, dlaczego tyle pracy wkładano by w nic nie znaczący maszt? Kolejną sprawą, o której także nie można zapomnieć to pogłoska, mówiąca, że po wojnie odnaleziono kilku podziemnych wejść, niestety zalanych wodą, co więcej, według tych samych przekazów po wojnie pojawiali się Niemcy, którzy usiłowali sprzedać za dość znaczne kwoty, informacje o podziemiach jakoby zlokalizowanych na głębokości 20-40 m pod płytą główną stadionu.

          Wróćmy jednak do samego stadionu. Jest jeszcze jedno miejsce, które może nasuwać pewne pytania, Co więcej także w niedalekiej odległości od wieży. Otóż pomiędzy samym głównym obiektem a Odrą znajdują się pozostałości po pewnym obiekcie. Niestety jego przeznaczenie jest trudne do odczytania, został z niego praktycznie tylko fundament, ale jeden ze świadków twierdzi, że obiekt ten do złudzenia przypomina budowlę hydrotechniczną lub fragment oczyszczalni ścieków. Ładnie prawda, po co na terenie stadionu budować oczyszczalnię. Co więcej rury biegnące do rzeki, które odprowadzają wodę ze stadionu są wyjątkowo małe, a co więcej powyżej odprowadzenia jest przewód czerpania wody zdecydowanie większy. Wszystko sprawia wrażenie ujęcia wody, którą dostrczano do obiektu o jej sporym zapotrzebowaniu, a małym zwrocie.

          Równie interesujący jest park otaczający stadion. Do końca lat 50-tych pełnił prawdopodobnie funkcję poligonu, zresztą jakoby miał się tu znajdować poligon przeciwlotniczy Wehrmachtu. W jednej z jego części ma się znajdować nawet płyta betonowa nieznanego przeznaczenia (choć przyznam szczerze pomimo poszukiwań nie udało mi się jej zlokalizować) z której kiedyś wystawały konstrukcje przypominające kominki. Do owej płyty prowadzić miała szeroka droga dojazdowa, która ma być widoczna do dnia dzisiejszego. Jedno z domniemanych wejść miało się właśnie znajdować w parku, niestety zalane tworząc jeziorko w jego centralnej części (niestety także nie jest zlokalizowane).

          W całej historii stadionu pojawia się także kilka osób. Jedną z nich jest Stanisław Derkacz przed wojną zastępca okręgowego inspektora ochrony skarbowej w Stanisławowie. Po zakończeniu wojny znalazł się we Wrocławiu, gdzie zajmował się zabezpieczaniem mienia ukrytego przez Niemców.Według jego opowieści jedna z autochtonek opowiedziała mu, że jej mąż pracował w czasie wojny w podziemiach stadionu (prawdopodbnie pod płytą główną). Według jej opowieści na głębokości 40 metrów miał się znajdować podziemny magazyn, z windą prowadzącą z wieży zegarowej. Zbadano teren wokół stadionu i odnaleziono bunkier i szyb windy, niestety zasypany. Wokół samej wieży teren po wojnie pokrywały kretownice z desek, które zasypano ziemią, całość wyglądem miała przypominać ogromną szachownicę. Deski miały zabezpieczać tunel (wcześniej wspominano o windzie) zjazdowy do podziemi, przed osypywaniem się ziemi. Derkacz wspominał także o jednopiętrowym budynek w pobliżu, w którym widział poodrywane instalacje. Miały się w nim także znajdować agregaty, maszyny, przewody nieznanego przeznaczenia, stanowiska sterowania. Później prawdopodobnie Rosjanie usunęli te przewody, mogły mieć one związek z windą. Derkacz wspomina także o bunkrze zlokalizowanym pomiędzy stadionem a Zalesiem, a także o wejściu w pobliżu bramy nr 24. W czasie wojny widywano tu niemieckich żołnierzy, którzy mieli zjeżdżać do podziemnego magazynu windą. Zaraz po wojnie bunkier został wysadzony, potem resztki systematycznie zasypywano śmieciami. Ponoć nawet przez jakiś czas widywano Niemców, którzy usiłowali dostać się do ukrytego pod płytą stadionu magazynu. Derkacz w rozmowie z powojennym kierownikiem stadionu (młodym porucznikiem) usłyszał o Niemcach z walizkami próbujących dostać się do tuneli przy wieży. Porucznik przepędził ich i sam zaczął szukać. Niestety ów porucznik miał wypadek, całkiem możliwe, że próbował dostać się do podziemi. Derkacz został w międzyczasie przeniesiony na inne stanowisko i do sprawy nie wracał.

          Jest jeszcze jedna osoba związana z opowiesciami o stadionie, jest to Andrzej Skrzypczak - po wojnie główny energetyk stadionu. Część informacji o podziemiach miał otrzymać od ..... syna projektanta obiektu, Konwiarza. Według tych informacji pomieszczenia dla komendantury stadionu i orkiestry zlokalizowano pod ziemią. Podczas pracy oczywiście poszukiwał tych pomieszczeń, ale niestety bezskutecznie, choć przepraszam był jeden skutek, podczas poszukiwań odkryto pod płytą piłkarską kable zasilające, wiodące .... w głąb ziemi.

          Lech Gołembiewski były przedstawiciel Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej we Wrocławiu, próbował weryfikować gromadzone informacje dotyczące stadionu, co więcej przeprowadzono nawet pewne prace poszukiwawcze w wieży zegarowej. Po kilku godzinach wierceń udało się przebić przez posadzkę o grubości 1,20 m, zrobioną ze zbrojonego betonu. Pod nią znaleziono piasek, co jest o tyle dziwne, że nie występuje on w innych miejscach na tej głębokości, całkiem możliwe, że zrobili to Rosjanie, ale ... ale tych ale jest zbyt wiele by coś percyzyjnie wyjaśnić.

          Na koniec należy zadać sobie podstawowe pytanie "dlaczego stadion?". Odpowiedź jest całkiem prosta, jako teren neutralny stanowił doskonały kamuflaż dla obiektu magazynowego lub produkcyjnego. A prace związane z rozbudową stadionu stanowiły dobrą przykrywkę do głębszych "modernizacji".
Co zostało z dawnego stadionu? Cóż przykro powiedzieć, ale niestety stadion ginie, owszem odbudowany, ale niestety powoli popada w ruinę, a szkoda.

          Cóż jeszcze można dodać? Tylko tyle, że obojętnie czy rzeczywiście coś jest w podziemiach, czy może są one tylko wymysłem powojennych "klimatów" w stadionie jest to "coś". Coś co powoduje, że jest doskonałym miejscem spacerów, spotkań, czy po prostu miejscem, gdzie można odetchnąć od zgiełku miasta. Szczególnie polecam go w nocy, gdy praktycznie nikt już nie urzęduje, kończą się ostatnie spotkania przy piwie, pozostaje tylko noc, nieliczne latarnie i gwiazdy, oczywście nie należy zapomnieć, że zawsze towarzyszy nam tam tajemnica, ale jak każda kobieta jest pociągająca i niechetnie zdradza swoje sekrety, natomiast zawsze w jej towarzystwie czujemy się wyśmienicie ;)

Pozdrawiam K(?)