Moim zdaniem calosc musi byc uproszczona do maksimum tylko wtedy dzialalnosc detektorystow dla archeologow bedzie transparentna. Powinnismy wykluczyc temat dyskusyjny czy cos jest zabytkiem czy nie poprzez wprowadzenie prawa podobnego do Anglii, to co wykopiesz jest twoje I wlasciciela dzialki na ktorego zostalo znalezione. Tylko wtedy runie bariera powstrzymujaca ludzi od przyznawania sie ze cos znalezli. Dzieki temu rozwiazaniu rowniez bedzie mozna w pewnym stopniu naprawic fakt ze od 1989 roku nie bylo zadnych rozwiazan prawnych w tej kwestii.
Moja propozycja to stowrzenie platformy online w oparciu o mapy satelitarne (cos w stylu google earth) gdzie w prosty sposob bedzie mozna oznaczyc miejsce znalezienia przedmiotu oraz dodac zdjecie. Taka strona internetowa jesli bylaby powszechna dla wszystkich bylaby nieoceniona skarbnica informacji dla archeologow.
Mysle ze polaczenie nabywania wlasnosci przedmiotu znalezionego oraz wyzej opisanej platformy internetowej do rejestracji znalezisk byloby bardzo obiecujace. Dla nas detektorystow oraz archeologow. Ci drudzy prawdopodobnie oszaleliby z radosci. Mowie oczywiscie o archeologach ktorym zalezy na odkrywaniu przeszlosci a nie ludziach ktorzy chca mowiac kolokwialnie "polozyc lape" na kazdej rzeczy wyciagnietej z ziemi.

Podobne definicje obowiązują w większości krajów europejskich. Gdzieniegdzie pojawia się cezura czasowa, która moim zdaniem nie rozwiązuje do końca problemu.
Mało osób wie, że tak naprawdę można legalnie przechowywać zabytki (w tym zabytki archeologiczne) w ramach np. prywatnego muzeum, którego założenie jest proste jak przepis na wrzątek. Znam wiele osób, które w ten sposób zalegalizowały swoje kolekcje. Wymaga to trochę kombinatoryki (muzea nie mogą pozyskiwać przedmiotów z nielegalnego źródła), ale ta odrobina wysiłku bardzo ułatwia życie.
Największym problemem jest nie to, co uznamy za zabytek, tylko to, kto jest jego właścicielem. Nie widzę najmniejszego problemu w tym, żeby większość zabytków archeologicznych po odpowiednim zadokumentowaniu, lądowała w rękach prywatnych. Odciąży to państwo z kosztów przechowywania i konserwacji ww. przedmiotów.
Najważniejsza kwestia i możliwa bez głębokiego majstrowania w ustawie to zmiana procedury wydawania pozwoleń. Widziałem takie pozwolenie (podpisane przez konserwatora), które obejmowało pół województwa i wydane było na pół roku. Panuje tu zbyt duża swoboda konserwatorska.
Dotychczasowy stan rzeczy nie zdał egzaminu z kilku względów. Winne są obie strony. Z naszej m.in: handel niezarejestrowanymi zabytkami archeologicznymi, brak chęci współpracy, brak chęci nie tylko do przekazywania, ale też udostępnienia materiałów do opracowania. Kopanie na stanowiskach, brak podstawowej wiedzy (zastanawianie się po 20 zapince na jednej górce czy to aby nie jest cmentarzysko)... itd.

To dobra propozycja. Anglia jakos wybrnela, chociaz wciaz pojawiaja sie kontrowersje oczywiscie wzbudzane przez odpowiednikow naszego betonu.
Problem w Polsce jest nieco szerszy gdyz inaczej wyglada prawo dotyczace rzeczy znalezionych, czyli znalezisk. Znowelizowane prawo o rzeczach znalezionych tez wcale nie pomoglo. A tu faktycznie rzecz biorac to tez beda rzeczy znalezione. I druga sprawa jakis przedzial czasowy odnosnie zglaszania znalezisk (mam na mysli domniemany czas wykonania znaleziska) U mnie na plazy znalazlem tyle monet, ze chyba trudno i niepotrzebnie byloby je umieszczac na mapie, tym bardziej, ze wiekszosc jak nie wszystkie to byly wspolczesne, PRL i cos z fenisi od czasu do czasu.

Kwestia jakie monety umieszczac na takiej mapie a jakie nie to juz szczegoly, ale masz racje PRL-u czy feningow raczej nie byloby sensu rejestrowac.
Do rejestrowania znaleziska na takiej mapie online moznaby bylo stworzyc prosty kwestionariusz, ktory by bardziej ogolnie opisywal znalezisko. Tzn. w praktyce wygladaloby to tak ze na przyklad archeolog ktory szukalby dzialalosci ludzkiej na danym obszarze korzystalby z filtrow ktore pozwalalyby mu ogladac tylko znaleziska/monety ktore mozna w prosty sposob datowac.
Jesli znajde przy okazji kawalek ceramiki lub cokolwiek innego co wyszlo z pod reki czlowieka ale nie bede w stanie tego datowac pozostawione bedzie bez datowania - w tym momencie moznaby zaprzac do pracy archeologow na taki portalu. Tzn zeby przegladali rejestrowane znaleziska I w miare mozliwosci je datowali tak aby bardziej wyczerpujaco opisac znalezisko.
Przy tym jesli archeolog chcialby obejrzec przedmiot osobiscie moglby sie w prosty sposob skontaktowac ze znalazca. Dla przykladu kazdy korzystajacy z portalu musi byc czlonkiem PZE lub musi sie zarejestrowac (pozostawic dane kontaktowe).
I teraz konkluzja... Nie PZE powinno zajmowac sie wyplacaniem nagrod za znaleziska - raczej wolalbym placic na tworzenie I utrzymywanie takiego portalu do rejestracji znalezisk.

Panie Boże widzisz a może i czytasz to, i nie grzmisz????

Panie Jacku , życzę panu jak najlepiej, ale na dzień dobry brać w swoje szeregi kapusi ze stowarzyszenia z kółkiem , to nie jest dobry pomysł. Pozdrawiam i oby panu się panu udało.

A które to "stowarzyszenie z kółkiem"? :lol:

Bjarku, jesteś na tyle starym wyjadaczem, że wiesz o jakie mi chodzi

Nie można laikować więc powtórzę :1
,,Panie Boże widzisz a może i czytasz to, dlaczego jeszcze nie grzmisz?"

Nie jestem takim optymistą i nie wierzę by cokolwiek się zmieniło. Sprawy idą w odwrotnym kierunku czyli jeszcze większych zaostrzeń przepisów. W/g niektórych jesteśmy największą grupą "przestępców" w Polsce.

Wspaniała nowina, wreszcie widac jasną stronę mocy nad planetą poszukiwaczy, niech Moc będzie z Nami, z naszymi umyslami i wykrywaczami. Pozdrawiam serdecznie.

Może wyrazisz się jaśniej i poprawisz moje :? samopoczucie.

Koledze chyba chodzi o to że nie będą stawiane zarzuty za nielegalne poszukiwania bez zgody WKZ w miejscach wyasfaltowanych, wyłożonych brukiem i płytami betonowymi.

http://www.nid.pl:

"W świetle ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami zabytek archeologiczny to zabytek nieruchomy, będący powierzchniową, podziemną lub podwodną pozostałością egzystencji i działalności człowieka, złożoną z nawarstwień kulturowych i znajdujących się w nich wytworów bądź ich śladów, albo zabytek ruchomy, będący tym wytworem (art. 3 ust. 4).

Należy zauważyć, że żadna z aktualnie obowiązujących w Polsce definicji zabytku archeologicznego nie zawiera cezury czasowej. "

Czyli nielegalne wysypiska śmieci z lat 80-tych..to już stanowiska archeo...? A może cezura czasowa wynika z faktu skąd pochodzi zabytek. Moneta PRL nie może być uzana za zabytek archeo ponieważ nie pochodzi z nawarstwień kulturowych...


Jest mowa o "nawarstwieniach kulturowych" w których zalega/zalegał zabytek. Zatem na polu ornym gdzie głębokość orki to 60cm a zasięg wykrywacza max. 40cm .... nie ma mowy o niszczeniu zabytków archeo, a raczej o ich ratowaniu..

Coś co nie jest zabytkiem, jeżeli wymaga tego sytuacja, dobro społeczne, jakiś tam interes prywatny bez większych problemów może zabytkiem zostać.
Realnym przykładem rozszerzania horyzontów archeologii, oraz kompetencji archeologów jest tzw. archeologia współczesności i może się okazać, że w niedalekiej przyszłości archeolodzy będą na etatach w każdej gminie, w policji, w sądach, firmach budujących drogi, wodociągi i kanalizacje, piaskowniach, żwirowniach, składnicach złomu i szpitalach geriatrycznych.