Leje o średnicy ok 10m i głębokości ponad 4m( zdjęcie tego nie oddaje), wszystkie prawie jednakowe. Wokół na powierzchni sporo odłamków o grubości ścianki nawet 2-3cm. Powstaje pytanie czy mógł to być zrzut z ciężkiego bombowca czy detonacje naziemne.Jeśli jakiś awaryjny zrzut to ciekawe jaki to bombowiec, czy można na podstawie wielkości leja określić masę bomby lotniczej?

Zapewne powojenne wysadziska amunicji. U mnie wyglądają takie identikos.

Dzięki bjar_1

Bjar, a czemu wysadzano w tylu różnych miejscach? Logika by podpowiadała, by po pierwszym wysadzeniu do następnych wykorzystywać ten sam lej, choćby z tego względu, że jego brzegi stają się już istniejącym kulochwytem i skierowują odłamki ku górze, a wysadzanie na poziomie gruntu jest bardziej niebezpieczne jeśli chodzi o pole rażenia odłamków. Poza tym te leje jakby identyczne. Może jakieś działo wstrzeliwało się w cel?

Te leje są praktycznie symetryczne i identyczne. Skojarzenie z samolotem jest na podstawie tego ze w pobliżu od 1942 było lotnisko niemieckie, potem używane przez sowietów. Wstrzeliwywanie przez działo pewnie też wchodzi w grę (praktycznie linia frontu I w. świat), ale jaki kaliber robi takie dziury.

To chyba bez odnalezienia jakiś miarodajnych odłamków w miarodajnej ilości nic się nie dowiesz.

A dlaczego wysadzano w tylu miejscach, to już musisz zapytać jakiegoś sapera, który miał służbę w latach 50-tych.
Nie twierdzę, że jest tak w tym przypadku, ale u mnie tak to wygląda.

Jak na pierwszowojenną artylerię skupienie jest stanowczo zbyt duże. Szczególnie przy takim kalibrze. Natomiast zrzut bomb z poruszającego się przecież samolotu nie pozostawi punktowego śladu.
Chyba, że był to cel ćwiczebny dla bombowców nurkujących i to co widzimy jest efektem nalotu całej eskadry lub wielokrotnego bombardowania mniejszej formacji.

Widać by było usypane z ziemi oznaczenie celu typu: krzyżyk, kółko itp. Za duże skupienie jak na efekt bombardowania.

Chyba najbardziej prawdopodobna wersja do utylizacja dużej ilości ammo. Ten teren przed i w czasie wojny to las. Możliwe że zwieżli z lotniska pozostałości i wysadzili. Grzebanie w ziemi w celu bliższego rozpoznania raczej mi się nie uśmiecha, zawsze jest ryzyko znalezienia czegoś co jeszcze nie wybuchło.

Takie miejsca najlepiej omijać szerokim łukiem.