i jeszcze opis zastosowania obucha
http://www.holms.eu/rycerze2005/index_41.htm"Obuch pierwotnie nazwa używanego w XVI wieku toporka bojowego lub siekierki osadzonej na drewnianym toporzysku, z czasem broń delikatniejsza w formie, bardziej ozdobna, zwana zamiennie obuszkiem. H. Sienkiewicz w książce "Pan Wołodyjowski" pisał: "Z miecznik za bok się pochwycił w furii największej, lecz Bogusław w jednej chwili trzasnął go obuchem w piersi, aż szlachcicowi jękło i zwalił się na ziemię..", a w książce "Potop" opowiadał, że "Pan Andrzej popisywał się rzucaniem ciężkiego obuszka, który tak silnie w górę puszczał, że prawie go widać nie było a on nadlatywał koniem i chwytał go w lot za rękojeść". Broń ta różniła się od nadziaka i czekana tym, że przeciwległa do tylnego (na ogół owalnie lub okrągło zakończona) część żeleźca była zawinięta w dół. Była to broń straszna w skutkach w ręku Polaka, o czym pisze J. Kitowicz w "Opisie obyczajów..." "Szlachcic gdy wychodził z domu, przypasywał szablę do boku, brał w rękę obuch, który oprócz tego nazwiska mianował się nadziakiem i czekanem. Skład jego był taki: trzcina gruba na cal dyjametru, krótka w pas człowieka od ziemi, na końcu ręką trzymanym gałka okrągło - podługowata srebrna, posrebrzana albo w cale mosiężna, na drugim końcu u spodu osadzony mocno na tejże trzcinie młotek żelazny, mosiężny albo i srebrny, podobny końcem jednym płaskim zawsze do szewskiego, drugi koniec jeżeli miał płasko zaklepany jako siekierkę, to zwał się czekanem, jeżeli kończasto, grubo, nieco pochyło, to zwał się nadziakiem, jeżeli zawinięty w kółko jak obarzanek, to się zwał obuchem. Straszne to było narzędzie w ręku Polaka, ile podówczas, gdzie panował humor do zwad i bitwów skłonny. Szablą jeden drugiemu obciął rękę, wyciął gębę, zranił głowę, krew zatem dobyta z adwersarzem tamowała zawziętość. Obuchem zaś zadał ranę często śmiertelną, nie widząc krwi, i dlatego - nie widząc jej - nie zaraz się upamiętał, waląc raz na raz i - nie obrażając skóry - łamał żebra i gruchotał kości. Szlachta, chodząca z tymi obuchami, najwięcej odbierała nimi zdrowie swoim poddanym, a często i życie. Dlatego na wielkich zjazdach, sejmach, sejmikach, trybunałach, gdzie zazwyczaj często się działy bijatyki, nie wolno było pokazywać się z nadziakiem; w kościele zaś katedralnym gnieźnieńskim wisi u wielkich drzwi tablica, ostrzegająca o klątwie na takowych, którzy by się do tamtego domu Bożego z takim instrumentem prawdziwie zbójeckim wchodzić ważyli. Instrument to był prawdziwie zbójecki, bo kiedy jeden drugiego człowieka końcem ostrym nadziaka trafił po zauchu, od razu zabijał, wpędzając w skronie żelazo fatalne aż na wylot, tylna tępa część żeleźca topora, młota, nadziaka itp., była do zadawania ciosów miażdżących."