Jacek napisał(a):
Pani Joanno to nie panowie Radosław i Andrzej byli pomysłodawcami licencji i innych postulatów opublikowanych przez siebie. Takie postulaty wysuwane były bezskutecznie od wielu lat i nikt nawet PZE Ameryki tu nie odkrył.
Propozycja licencji a w zasadzie "małej reglamentacji" pojawiła się pod dyskusję ze strony ministerstwa stąd niedawne spotkanie na Politechnice w Warszawie.
Nie wiem czy komunikat jest niejasno napisany ale apeluję czasami przeczytać go dwa razy zanim się coś napisze.
Nie widzę sprzeczności w stanowisku PZE odnośnie licencji.
Uważamy, że jasne prawo jest lepsze od koncesjonowania czegokolwiek.
Niemniej jednak uważamy, że jako przedstawiciele środowiska eksploracyjnego musimy brać pod uwagę różne rozwiązania.
Widzę jednak, że obojętnie co byśmy nie zrobili to i tak znajdą się osoby niezadowolone i tłumaczące się zarazem ze swojej nieobecności.
Jak dotąd na kilkaset wpisów pani Joanny nie wyłuskałem żadnego z konkretnymi propozycjami zmian przepisów.
Cały czas tylko cenzorstwo z domieszką teorii spiskowych.
Sowa,
Krytyki się nie boimy i chętnie przyjmujemy sugestie od poszukiwaczy.
Czym innym jednak jest krytyka i dyskusja nad propozycjami zmian a czym innym krytykanctwo, snucie teorii spiskowych a nawet oszczerstwa kierowane w stronę PZE i moją.
Poza tym w Polsce jest kilkanaście tysięcy poszukiwaczy wiec dlaczego mamy sugerować się tylko opiniami Joanny i Sowy ?
Jacek. Nie rozmydlaj mojej wypowiedzi . Jeszcze raz powtarzam. Mnie naprawdę mniej obchodzi kto co pierwszy powiedział i zaproponował ,a bardziej szczegóły tej licencyjnej propozycji. Jednak Twoje tłumaczenie tej sytuacji jest dość,przyznaję zabawne . I owszem. Dość uważnie przeczytałam Wasz komunikat,który wyraźnie mówi,że MKiDN wyszło z propozycją. Informacja ta zresztą była powtarzana wielokrotnie. Komunikat jest jasny.To MKiDN zaproponowało,my to przemyślimy... A wystarczyło po prostu zwyczajnie napisać,że MKiDN uwzględniło dużo wcześniejsze pomysły niektórych poszukiwaczy (tak Sorbianów i Biczaków również,bo na świeżo o tym mówili)odnośnie poszukiwań i również zaproponowało system licencji. Ja rozumiem,że to polityka i lepiej operować półprawdami bo łatwiej się w razie czego z tego wymiksować,ale proszę nie traktuj nas jak debili na tym forum. W komunikacie napisaliście:" Jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach, dlatego o tym czy byłaby to najlepsza opcja, okaże się podczas rozmów w ministerstwie". No i o to właśnie pytam . Co wiemy więcej na ten temat? Co takiego okazało się w ministerstwie? Czy to pytanie jest niezrozumiałe? Czy po prostu tylko niewygodne?
W zamian w odpowiedzi wjechałeś spychaczem i postanowiłeś zastosować swój ulubiony trik ,czyli zdeprecjonować moje wypowiedzi. Czyli co ja zrobiłam dla sprawy? Nie byłam na spotkaniu i teraz się tłumaczę. Nie zaproponowałam żadnych rozwiązań, tylko krytykuję.
Każdy z tych "zarzutów" jest bezpodstawny. Kuriozalne jest kłamać o kimś,że nic ze swojej strony nie zaproponował a następnie sugerować ,że i tak się ma jego propozycje w dupie ,mówiąc ,że nie będziecie się sugerować opiniami kilku osób. :) Doprawdy osobliwe. Radziłabym uważać na takie sformułowania,bo inni poszukiwacze też mogą poczuć się delikatnie mówiąc zlekceważeni. ;)
A żeby nie być gołosłowną (co do propozycji zmian) to sugeruję ,żebyście teraz naprawdę skupili się na problemie określenia pojęcia zabytku. Pisałam już zresztą o tym nie tak dawno. Na plecach czujemy coraz bardziej oddech smoka.Czytaliśmy wszyscy zamieszczone przez dumadara oświadczenie SNAP-u,prawda ? No i trudno się nie zgodzić z tym,że definicja zabytku jest bardzo zgrabna i właściwa. Tylko my już znamy sytuację i wiemy,że kiedy definicja zabytku pozostanie w takiej formie to nadal będzie naginana do tego ,żeby niemal wszystko uznawać za zabytek. Dla mnie kluczowe jest tu sformułowanie :jego zachowanie leży w interesie społecznym. Od tego wyjdźmy. Należy udowodnić,udokumentować ,że zachowanie tego akurat przedmiotu leży w interesie społecznym. W tej chwili odbywa się to na bardzo prostej zasadzie: bo jest stare,lub co gorsza ,bo wykopał to detektorysta. Nie oszukujmy się z 90 % tego co wykopujemy ma jedynie jakąś wartość historyczną i to często znikomą. A co z wartością artystyczną czy naukową ? Tu już zdecydowanie gorzej z naszymi znaleziskami. Zresztą to niejedyne wartości jakie mogą/powinny być brane pod uwagę. Oprócz tych wartości powinno być także ich stopniowanie( w ramach każdej wartości) i dopiero zliczenie tej "punktacji" da nam odpowiedź ,czy faktycznie zachowanie tego przedmiotu leży w interesie społecznym,czy też przedmiot, choć dość stary, ma jedynie jakąś tam wartość statystyczną i tak naprawdę może się znaleźć na półce u znalazcy. Naprawdę polecam ten artykuł,który już raz wklejałam :"Kryteria oceny wartości zabytkowej obiektów architektury jako podstawa wpisu do rejestru zabytków"- Michał Tadeusz Witwicki (architekt,konserwator zabytków,rzeczoznawca MKiDN)Bardzo fajnie człowiek opisuje w jaki sposób można sobie poradzić z tą oceną wartości zabytkowej danego obiektu. To nie ma znaczenia ,że omawia zagadnienie na przykładzie architektury. Na końcu są też oceny w ujęciu tabelarycznym co dodatkowo ułatwia zagadnienie.
Macie w PZE trochę archeologów ze stowarzyszeń,przemyślcie ten temat.
C.d.n