Olek_65 napisał(a):
Może nie tyle zmienić hobby , co profil zainteresowań.
Monetkowców gonią , tych od militarki na kilometr omijają .
Najlepiej zbierać meteoryty - same nie wiedzą do końca co jest grane i są neutralne ... :666
He he ...No i wszystko jasne!
Byliśmy dzisiaj z mężem na pięknym pastwisku nad rzeczką. Takie angielskie ,sielskie klimaty...Szukałam pewnej konkretnej monetki (bo mi wypadła :) ) i usłyszałam szczekanie. Byłam nad samą rzeczką a po drugiej stronie biegały psy i ujadały. Co prawda był z nimi jakiś gość , ale że jeden z psów jakoś tak nadmiernie się mną zainteresował postanowiłam się oddalić jednocześnie szperając w "tytce" w poszukiwaniu swojego gazu pieprzowego. Oczywiście gazu niet. Zostawiłam go wczoraj przy umywalce czyszcząc go z piasku a swojego scyzoryka też nie miałam bo go wyjęłam w samochodzie kiedy ostatnio odnalazłam gaz ... :D Tak więc byłam kompletnie i bardzo blond nieuzbrojona. :lol: Tym bardziej więc postanowiłam " lwa"nie drażnić i spokojnie sobie poszłam . Niestety on miał inne plany i szybciutko kilkadziesiąt metrów dalej znalazł sobie dogodne niższe zejście do rzeczki i się do mnie "przeprawił" oczywiście cały czas przy tym szczekając. Przy takiej jego determinacji nie miałam złudzeń ,że za chwilę skoczy mi na plecy więc zatrzymałam się i pokazałam mu,że jestem całkiem duża :h zwłaszcza z wykrywaczem i łopatą w ręce,coś tam do niego zgadałam w stylu żeby sobie poszedł swoją drogą lub coś równie głupiego...i nie wiem czy to wystarczyło czy po prostu przestraszył się bo już za mną szybciutko pojawił się mój bojowo nastawiony mąż ze swoją łopatą ...Generalnie pies zatrzymał się. Uff.Kwestię psów na wykopkach można rozpatrywać pod wieloma względami. Najmniej niebezpieczne są psy pojedyncze luźno biegające,czasem bezpańskie lub pochodzące z daleka...np z drugiego końca wsi. Widać,że z reguły unikają bezpośredniej konfrontacji i wystarczy zachować wzajemny dystans i jest ok. Najgroźniejsze są oczywiście bezpańskie, zdziczałe psy łączące się w watahę.Ale jakoś nawet nie myślę o takim spotkaniu bo na szczęście nasz rejon nie obfituje w takie zjawiska...Kolejnym zjawiskiem bardzo częstym i niebezpiecznym są spotkania z psami luźno biegającymi,które mają swoje domy i oczywiście właścicieli w tzw pobliżu. Niestety tym pieskom włącza się silny terytorializm a że nie do końca są w stanie wyczuć granicę własnego terytorium bo np nie ma ogrodzenia na posesji,lub brama jest otwarta, to rodzi się konflikt. Tak było i tym razem. Ludzie po drugiej stronie rzeki nie mają ogrodzenia, mają spory teren do rzeki i często puszczają psy luzem. Sprawa jest oczywiście klasyczna bo pies działał instynktownie.Bronił w jego mniemaniu terytorium i jednocześnie swojego pana od ,którego dostaje michę. Natomiast najgorsze jest to ,że właściciel kompletnie nie widział problemu i mimo moich nawoływań ,żeby odwołał psa, kompletnie nie panował nad sytuacją a pies nie reagował na komendy. Jednego psa złapał wcześniej na smycz a ten co pokonał rzekę,żeby się ze mną spotkać miał swojego pana i jego nieśmiałe komendy w czterech literach...Wszystko skończyło się na szczęście dobrze ,ale nie zawsze może tak być. Piesek nie był mały, bo to był czystej krwi owczarek podhalański. Pies pasterski,terytorialny,o silnym charakterze,lubiący podejmować samodzielne decyzje i potrafiący bronić "swojego stada do upadłego. Moje obawy o efekty tego spotkania były więc uzasadnione. Miałam poczucie ,że on mnie gonił raczej nie z powodu silnej chęci przytulenia się do nieznajomej wieczorową porą...Sprawa ma oczywiście swój dalszy ciąg.Na koniec akcji mój mąż powiedział do tego idioty po drugiej stronie coś w stylu" Weź te psy i sp.......j na swoją stronę... Pies w końcu akurat zrozumiał,gościu trochę pomarudził :) . Kilkanaście minut później na skraju łączki po której chodziliśmy zatrzymał się samochód. Podszedł do nas jakiś facet i powiedział.... No właśnie jak myślicie ? Co powiedział? Stawiam flaszkę temu kto poprawnie odgadnie jakie mądre zdanie zredagował w naszym kierunku ten pan? Mam nadzieję,że moja propozycja nie jest zbyt korupcjogenna i nie doczeka się bana,banana ani Bananarama . Na swoje usprawiedliwienie mam to ,że cudem uszłam z życiem więc nie muszę być do końca racjonalna.