Podobnie jak Rol uważam, że monety większe, a więc zwykle bardziej wartościowe znajdujemy rzadziej, bo były pilniej strzeżone i byle pętak nie szwędał się z nimi po lesie, podczas zbierania chrustu. Inna sprawa, że zależy to także od liczby wybitych i wypuszczonych do obiegu sztuk oraz czasu ich powstania.
Teoretycznie to chyba wyglądałoby tak:
1 - im starsze, tym głębiej;
2 - im młodsze, tym więcej;
3 - im większa emisja, tym więcej znalezisk.
(Reguły mają odstępstwa, zwane wyjątkami, które podobno potwierdzają reguły) :)
Dygresja: to założenie, że im większa moneta, tym większa jej wartość jest trochę zawodne w przypadku monet z PRL, bo przecież 20 zł z tamtych czasów do małych nie należy :no , no nie ? ;)
Zwykle monety powinny zalegać tym głębiej, im są starsze, ale są przecież liczne odstępstwa spowodowane różnymi czynnikami. Na przykład erozja, orka (jak zauważył Jaromir), a nawet zwykły kret potrafią nieźle przemieszać monety.
Ostatnio miałem spotkanie z monetami w miejscu, gdzie przebiegała kiedyś stara droga i rozkład głębokości był klasyczny, wedle zasady "im starsze, tym głębiej". Trzy maleńkie i lekkie jak cekin boratynki (jedna dla Królestwa, druga dla Księstwa Litewskiego, a trzecia zatarta i nawet zagięta) spały sobie spokojnie jakieś 15 cm pod glebą, a dużo cięższe i większe PRL-e: 5 zł z 1986 r, 10 zł z 1986 r. znacznie płycej - maksymalnie parę centymetrów w gruncie. Aluminiowe, małe i lekkie 10 groszy z 1981 r. zalegało na głębokości podobnej jak dwie poprzednie monety. Moneta 5 groszy z 1991 r., a więc najpóźniejsza (najmłodsza) ze znalezionych w tym dniu właściwie leżała w darni, może milimetr w ziemi.
Sygnał boratynek miałem czytelny, stabilny, bez żadnych zwodniczych namiarów, z prawidłowym wskazaniem głębokości i rozmiaru.
Z wykrywką chodzę niezbyt długo, więc powyższe teorie 1, 2 i 3 są moimi prywatnymi obserwacjami, a nie dogmatami coinmasteringu vel coinhuntingu.
|