Witam
Z dzisiejszej jednym z lokalnych dzienników:
7 Września 2004
Droga z nagrobków
Kilkadziesiąt płyt nagrobnych, także z polskimi nazwiskami, wykopali robotnicy kładący kable energetyczne na Zawarciu. Nagrobki były podłożem drogi!
Połamane i oblepione ziemią płyty leżą na liczącym około 100 m odcinku szutrowej drogi łączącej ulice Strażacką i Skrajną. – Ich miejsce powinno być w lapidarium na pobliskim cmentarzu – twierdzą gorzowscy historycy.
Historia wyszła z ziemi
- Trzeba coś zrobić, bo inaczej te płyty trafią na wysypisko śmieci. Tak się nie godzi! – mówi Bożydar Bibrowicz. On pierwszy zauważył resztki nagrobków na poboczu i wczoraj nas o tym powiadomił. Wśród dobrze zachowanych płyt są nagrobki z polskimi nazwiskami. Na jednej można odczytać: „Auguste Suchalski z domu Buchholz 1844-1916”. Na innych, z czarnego granitu, widnieją inskrypcje: „Jakob Bartnik 4.07.1864-21.07.1939”, „Emma Bundlagek 1873-1935” lub „Karoline Röster 1838-1917”.
Zdaniem historyków tablice mogą pochodzić z pobliskich byłych niemieckich cmentarzy przy ul. Strażackiej i na osiedlu Poznańskim. Trudno ustalić, kiedy nagrobki stały się budulcem drogowym. – To skrajne świństwo! Nigdy żadne nagrobki nie powinny być podsypką – komentuje historyk Zdzisław Linkowski. Przypomina, że planowe niszczenie śladów niemieckiej historii trwało u nas aż do lat 80. – Akcja ,,porządkowania’’ odbyła się w latach 1970-75 na polecenie władz wojewódzkich – mówi. Istniało wtedy społeczne przyzwolenie na skuwanie niemieckich napisów, dewastację niemieckich i żydowskich nekropolii.
Zdaniem naszych rozmówców odnalezione płyty trzeba uratować. – Historii nie da się oszukać. W najmniej oczekiwanym momencie wychodzi spod ziemi – mówi B. Bibrowicz.
A może koło kościoła
Płyty wyszły spod ziemi w miniony piątek. Robotnicy z Energobudu kładący kable nie wiedzieli, co z nimi zrobić. – Na wszelki wypadek położyliśmy je na poboczu. Czekamy na jakąś decyzję – mówi brygadzista Dariusz Królak i odsyła nas do kierownika budowy. – To pierwszy taki przypadek w mojej pracy. Nie można ich wyrzucić ani zakopać, bo to byłoby niegodne. Może konserwator zabytków ustali, co dalej – zastanawia się Jarosław Domagała.
Konserwator dowiedział się o znalezisku od ,,GL’’. – Muszę nagrobki obejrzeć. Dopiero wówczas będzie można podjąć decyzję, co dalej z nimi robić – tłumaczy Błażej Skaziński, kierownik gorzowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Zgodnie z prawem na podjęcie decyzji konserwator ma pięć dni.
Zdaniem historyków, z którymi rozmawialiśmy, tablice powinny spocząć w lapidarium na jednym z okolicznych cmentarzy. Problemu nie widzi ksiądz proboszcz pobliskiej parafii (nie chce się przedstawić do gazety), którego zapytaliśmy o zdanie. Deklaruje on, że jeśli będzie taka potrzeba, to lapidarium można urządzić na nekropolii na osiedlu Poznańskim.
Od siebie- na naszym mentarzu sa dwie płyty nagrobne wyrzucone.
Jedna-veteran wojny prusko-francuskiej...
Chyba będzie trzeba przejść sie tu i ówdzie......
Może w końcu coś sie ruszy....
Pozdrawiam
|