Może co nie którym wyda się to śmieszne,ale mam taki nawyk,że zakopuje za sobą dołki nawet na oranym,czy ściernisku.To nic nie kosztuje,2-3 sekundy przegarnięcia buciorem,i jest już równo :)Oczywiście o wchodzeniu na obsiane,nie ma nawet mowy. Efekt jest taki,że chodzę sobie po wszelkich okolicznych polach,nie muszę pytać każdego o pozwolenie,bo dobre zachowanie zawsze procentuje.Ludzie na wsi dobrze się znają,i przekazują sobie wszelkie informację,także o szkodnikach na polu ;) Nie wiem jak to jest w innych rejonach,ale u mnie większość rolników raz dziennie patroluje swoje pola,objeżdżając je terenówkami.Gdybym narobił szkody u jednego,prawdopodobnie byłbym już spalony także już u innych,a tak niekiedy podjeżdżają,spytają się jak tam skarby,niekiedy coś doradzą,i to wszystko.Jeszcze się nie zdarzyło,by ktoś mnie wyprosił z pola,na którym chodziłem bez pozwolenia. Niektórzy tu piszą,że takim szkodnikom dali by w mordę,przywalili z szpadla itp.ale to raczej nie jest dobra metoda,bo ewentualne konsekwencje prawne takiego czynu,obróciłyby się przeciwko nam.Uświadamianie takich,też raczej nie da efektów,bo jak ktoś jest już debilem,to gładką gadką go nie zmienisz. Wydaje mi się,że najlepszym sposobem,jest szybkie poinformowanie właściciela terenu,o szkodnikach niszczących właśnie jego własność,a rolnik już dalej sam wg.własnego uznania,będzie wiedział,co z delikwentem zrobić ;) Nie ma to nic wspólnego z kapowaniem,konfidenctwem,bo jest to w naszym interesie,by takiej patologi z naszego środowiska się pozbywać.Jak tak dalej pójdzie,to pozostaną nam tylko nocne poszukiwania w lesie,przy blasku księżyca w stroju ninja. Zresztą co raz więcej rolników u mnie w okolicy,ogradza swoje pola siatką,i bez pozwolenia nie ma szans by wejść.
|