Teraz jest czwartek, 7 sierpnia 2025, 03:22

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Lud Nok 2500 lat temu na czarnym lądzie - odkrycia
PostNapisane: środa, 2 września 2009, 11:43 
Offline
Generał Brygady
Generał Brygady

Dołączył(a): piątek, 23 kwietnia 2004, 18:15
Posty: 770
Lokalizacja: Polska
http://portalwiedzy.onet.pl/4868,11122, ... pisma.html


Największa zagadka prehistorii
Dwa i pół tysiąca lat temu, w czasach Konfucjusza, Buddy i starożytnych Greków na Czarnym Lądzie powstała całkiem inna, tajemnicza kultura. Lud Nok pozostawił po sobie osobliwe rzeźby z terakoty. Niemieccy archeolodzy badają teraz w Nigerii ślady tego cudownego świata.

W laboratorium Petera Breuniga na uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem piętrzą się stare skorupy. Na stołach leżą uszkodzone garnki, potłuczone pojemniki, a także gliniana jaszczurka i kawałki jakiejś twarzy o ogromnych otworach nosowych. Ponuro, niemal złowieszczo wygląda obtłuczona rzeźba przedstawiająca głowę mężczyzny – to Afrykanin, z wąsami, o nieruchomym spojrzeniu i włosach, które tworzą przedziwną fryzurę. Zaledwie przed kilkoma dniami wydobyto ją z morza, osiem tysięcy kilometrów na południe stąd. Wszystko to są znaleziska z Nigerii.

Breunig prowadzi wykopaliska niedaleko wyżyny Jos, w odległym zakątku afrykańskiego kontynentu. Tutaj właśnie kwitła niegdyś tajemnicza kultura ludu Nok. Ów tropikalny region zajmował powierzchnię ponad 80 tysięcy kilometrów kwadratowych, więcej niż Bawaria. Jego mieszkańcy żyli w drewnianych chatach, odżywiali się głównie kaszą gotowaną z prosa. Kobiety ozdabiały swoje ciała powycinanymi na piersiach krwawymi bliznami. Wokół dymiły piece, w których w temperaturze 700 stopni wypalano mistrzowskie wizerunki z gliny na twardą terakotę.

Najbardziej zadziwiającą sprawą w owym – jak nazywa je Breunig – „niepiśmiennym społeczeństwie” jest jego wiek. Powstało około dwa i pół tysiąca lat temu, kiedy to również na innych kontynentach miała miejsce eksplozja duchowych przemian. Rzeźbiarze ludu Nok byli współczesnymi Solona, Buddy, a także wczesnych Majów. Przez długi czas uważano powszechnie, że w tamtym okresie Afryka leżała jeszcze w mrokach dziejów. Breunig wie teraz lepiej, jak było naprawdę. – Około 500 r. p.n.e. zaczął się tu gwałtownie okres osiedleńczy.

Nomadowie, którzy żyli jeszcze tak samo, jak w czasach kamienia łupanego, zaczęli raptem przybierać osiadły tryb życia. Naukowiec nazywa to „wielkim wybuchem kulturowym”. Ów region położony w pobliżu równika nie został jeszcze gruntownie zbadany. Niemiecka Wspólnota Badawcza przeznaczyła wysoką kwotę na to przedsięwzięcie. Jeśli archeolodzy dostarczą interesujących danych, będą dostawać pieniądze na kontynuowanie swoich prac aż do 2020 roku.

Swoją bazę operacyjną niemieccy archeolodzy zbudowali, siłami miejscowej ludności, już zeszłej wiosny. Składa się na nią dziewięć glinianych chatek w wiosce Janjala. Na maszcie powiewa flaga Goethego, symbol macierzystego uniwersytetu. Niemcy wywiercili tu studnię, energii dostarczają ogniwa słoneczne. Musieli pogodzić się z wieloma niedogodnościami. Z pompy płynie mętna woda, żarówka w głównej, murowanej chacie jest jedyną w promieniu stu kilometrów, która świeci. W nocy naukowcy z powodu nieznośnego upału śpią zwykle pod gołym niebem, przy nieustannym skowycie psów.

Rankiem, w świetle wschodzącego słońca, cały zespół wyrusza w drogę. Archeolodzy, uzbrojeni w szpadle i kilofy, z laptopami i sprzętem GPS, brną przez baśniową sawannę, pośrodku której niczym maleńkie wysepki wznoszą się granitowe pagórki. Na swojej drodze spotykają kolejne widma. W tej ziemi nie ostał się w całości żaden szkielet, ani ludzki, ani zwierzęcy, wszystko rozpuściło się w kwaśnej glebie. Świątynie i domostwa Nuków znikły bez śladu, podobnie jak ich cmentarze. Nikt nie wie, jakie hodowali zwierzęta, jak wyglądały ich ulice czy ceremonie religijne. Wszechobecne są jedynie pozostałości glinianych rzeźb. Leżą na zboczach skał, w starożytnych śmietnikach i na publicznych placach. Czasem rozgrzebują je i rozrzucają dookoła zwierzęta.




Największe z tych pełnych wyrazu figur mają półtora metra wysokości i wyglądają jak wizerunki królów lub innych członków elit społecznych. Inne z kolei ludzkie podobizny mają na głowach tykwy lub rogowe hełmy. Jedna trzecia rzeźb przedstawia kobiety. Owe gliniane lalki uformowane są dość osobliwie, jak spod jednej fabrycznej sztancy. Wszystkie mają oczy w kształcie trójkąta, wykłute źrenice i wysokie, łukowate brwi. Spoglądają z powagą, jakby w zamyśleniu. Na ich policzkach widoczne są tatuaże, przypominające błyskawice.

Kto jest autorem owego panoptikum? Jak to możliwe, że na wysokości dziesiątego stopnia szerokości geograficznej powstał ten cudowny świat? Najbardziej zdumiewające jest to, że lud Nok potrafił przetapiać żelazo, czego nie dokonało w tamtym czasie żadne plemię żyjące na południe od Sahary. Wśród znalezisk były metalowe bransolety, noże i groty strzał.

Niemieccy naukowcy wtargnęli na ten teren, wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt analityczny. Mają aparaty rentgenowskie do analizy fluorescencyjnej, by dostarczyć dowodów rozpadu kości, i kamery termograficzne, które mają pokazać resztki budowli. W zespole badawczym są również geolodzy i archeobotanicy.

Pierwsze wyniki prac są już gotowe. Udowodniono, że Nokowie odżywiali się prosem, czarną fasolą oraz owocami podobnymi do oliwek. Breunig przypuszcza też, że ich rzeźby powstawały w kilku skupionych centralnie warsztatach.

W zimie karawana uzbrojona w najnowszą technikę raz jeszcze przemierzy afrykański busz. Ma do dyspozycji 40 robotników, którzy pomogą przy wykopaliskach. Dzięki temu projektowi badawczemu uda się być może poznać wreszcie tę kulturę, zaliczaną do największych zagadek prehistorii.

Pierwszym „odkrywcą” rzeźby Noków stał się, w 1943 roku, brytyjski urzędnik Bernard Fagg. Zanim wszedł w jej posiadanie, służyła jako… strach na wróble na uprawach pochrzynu (roślina hodowana na obszarach tropikalnych ze względu na jej jadalne bulwy i owoce – przyp. Onet). Anglik ów zażądał od pracowników pobliskich kopalni cyny, by pokazali mu inne tego typu znaleziska. Wkrótce zaczęli się do niego zgłaszać również tubylcy z odległych regionów. W taki oto sposób Fagg zebrał około 150 starożytnych rękodzieł. Chłopi znosili mu przeróżne amulety i ulepione z gliny figurki słoni. W jednej z rzeźb gigantycznych rozmiarów fallus sięgał głowy mężczyzny, inna z kolei, przedstawiająca prawdopodobnie kapłana voodoo, miała zęby wampira.

Specjaliści z Europy i USA przez długi czas nie mieli najmniejszego pojęcia o tym wydarzeniu. Sprawa ta stała się znana dopiero w latach siedemdziesiątych i natychmiast zelektryzowała naukowców. Jak to możliwe, że w okresie między 600 r. p.n.e. i 300 r. n.e., kiedy Chińczycy przystępowali właśnie do budowy Wielkiego Muru., a Rzymianie wznosili w swym imperium łuki triumfalne, gdzieś na odległym kontynencie czarnoskórzy mistrzowie tworzyli z gliny rzeźby o najwyższym poziomie artystycznym?

Jako pierwszy na tę sensacyjną wieść zareagował rynek antyków. Pod koniec lat osiemdziesiątych pojedyncze dzieła Noków zaczęły pojawiać się w Paryżu i Brukseli. Prywatni kolekcjonerzy, a także państwowe muzea, sprawdzali dyskretnie rzeczywistą wartość owych uzyskanych na drodze paserstwa dzieł sztuki. Wkrótce ich ceny skoczyły do 50 tysięcy dolarów za rzeźbę.

W 1996 roku wiedza o istnieniu owego tajemniczego praafrykańskiego ludu przedarła się raptownie do świadomości szerszego kręgu odbiorców. W Londynie i w Berlinie zaprezentowano wystawę „Afryka – sztuka jednego kontynentu”. Pokazano na niej jednak tylko zdjęcia, właściciele rzeźb, w większości bogaci amerykańscy kolekcjonerzy, nie odważyli się wypożyczyć swych zdobytych w podejrzany sposób skarbów.

– Przedmioty te są systematycznie kradzione – obwieścił Interpol. Afrykańskiemu dziedzictwu zagrażają rabusie. Zostały więc one wpisane la listę obiektów UNESCO, których wwóz i wywóz są zabronione.

Nie przerwało to jednak gorączki złota panującej w głębokim afrykańskim buszu. Zwłaszcza kopalnia kamieni szlachetnych koło Kubachy okazała się dla poszukiwaczy skarbów prawdziwym Eldorado. Położona jest w regionie zamieszkanym przez lud Koro. – W latach dziewięćdziesiątych podczas wykopywania sztolni – opowiada jeden z wtajemniczonych – odkryto tam niesłychanie piękne rzeźby, zachowane w niemal nienaruszonym stanie.

Górnicy wydobywali wciąż nowe znaleziska, wśród nich figurkę jeźdźca na fantazyjnym koniu oraz człowieka duszącego kota. Żadne inne szczegóły nie są znane. Kopalnia ta należy do półautonomicznego okręgu, którym rządzi żelazną ręką przywódca Koro, Yohanna Akito. Władca rozkazał swojej prywatnej armii zamknąć ten teren. Nawet nigeryjscy urzędnicy rządowi nie mają tam dziś wstępu. Jednym z niewielu białych, który był kiedykolwiek w owym miejscu przemytu, jest etnolog i badacz voodoo Gert Chesi. – Wódz gościł mnie tu w swoim glinianym pałacu – opowiada. – Rankiem budziły nas głośne dźwięki puzonów, a potem jechaliśmy do kopalni.

Ta męcząca jazda na południe nie była całkiem bezinteresowna. Chesi szybko ubił z wodzem interes. Dziś w miasteczku Schwaz w Tyrolu prowadzi ekskluzywne muzeum, w którym prezentuje 50 rzeźb ludu Nok. To najwspanialsza tego typu kolekcja na świecie. W przeciwieństwie do państwowych muzeów, które kupują dzieła bez certyfikatów, po czym wstydliwie chowają je w depozycie, Chesi nie trzyma swoich skarbów w tajemnicy. – Każda z tych rzeźb ma pozwolenie wywozu, wystawione przez Omotoso Eluyemi, dyrektora tamtejszego Muzeum Narodowego. Wszystko odbyło się legalnie – mówi.

Prawdą jest, że nigeryjski dyrektor na mocy swego urzędu mógł wystawić taki dokument celny. Robił to aż nadto skwapliwie i często – nabijając sobie tym samym portfel po brzegi. – Nigeria to jeden z najbardziej skorumpowanych krajów świata – ocenia Gerhard Merzeder z magazynu etnograficznego "A4".

W tej chwili zaś niejeden zmierza tam po trupach do celu. 58-letniego dyrektora Eluyemiego dosięgło to 18 lutego 2006 roku. Oficjalny komunikat był taki, że zakrztusił się on wodą podczas kolacji, w wyniku czego zmarł. Dobrze poinformowani są jednak pewni, że go otruto.

Tym samym wytyczone zostały ramy, w jakich mogą poruszać się archeolodzy. (…) Jednocześnie pojawiła się również nadzieja na uratowanie afrykańskiego dziedzictwa. Do dzisiaj wiele jeszcze wiosek ludu Nok spoczywa ukrytych pod ziemią. W Ungwar Kura niemieccy badacze odkryli ostatnio ponad 130 kamieni młyńskich – to wskazówka, że na tym terenie kryje się spora wieś.

Również rzeźby zdradzają kolejne informacje. Niektóre mają na twarzach guzy i czyraki. Inne z kolei przedstawiają najwyraźniej ważne osobistości – mają fartuszki na biodrach, bransolety na nogach i ramionach, włosy upięte w kok lub związane w węzeł. Wokół ich szyj widnieją plecione łańcuchy, grube niczym wieńce bożonarodzeniowe. – W tych rzeźbach widać dokładnie różnice społeczne – zwraca uwagę Breunig.

Do czego jednak służyły owe fetysze? Obok rzeźb leżą często kostki kamiennego bruku. Być może znajdowały się tu miejsca kultu albo święte ołtarze. Niedaleko stąd archeolodzy odnaleźli celowo odłożone na bok ozdobne łańcuszki.

Sens owego kultu pozostaje na razie tajemnicą. Nikt nie wie, dlaczego Nokowie tworzyli maleńkie figurki bożków. Część uczonych tłumaczy zadziwiającą eksplozję wiedzy w głębi afrykańskiej dżungli kontaktami mieszkańców z ludami Północy. Przypuszcza się, że pustynię pokonywali na przykład wysłannicy z Kartaginy. Inni naukowcy uważają z kolei, że wszystko to jest zasługą „czarnego faraona”, który w latach 750-670 p.n.e. rządził z Sudanu całym Królestwem Nilu.

Breunig nie bardzo dowierza możliwości wymiany idei na tak wielką odległość. – Z Egiptu do Abudży jest trzy tysiące kilometrów i dzieli je jeszcze Sahara – wyjaśnia. – A Afrykanie w przedchrześcijańskich czasach nie mieli do dyspozycji wielbłądów.

Dlatego też sztukę stworzona przez lud Nok uważa za ich samodzielny wynalazek. – Na to w każdym razie wskazują te znaleziska – twierdzi.

To jednak uchyla niewiele rąbka tajemnicy. Bo jeśli tak, znaczyłoby to, że Nokowie byli samoistnymi, odizolowanymi od świata geniuszami, a ich cywilizacja wzięła się z niczego. – Nie ma najmniejszej wątpliwości, że oni jeszcze nie raz nas zaskoczą – uważa niemiecki archeolog. – Na razie odsłaniamy tu przepyszny fragment historii Czarnej Afryki.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL