frank napisał(a):
Babcia nie podpisała volkslisty, nawet wtedy jak ją wyprowadzili do ogrodu i grozili rozstrzelaniem i żaden z trzech synów, którzy zostali w domu nie został powołany do wehrmachtu. Dwóch, którzy byli w wojsku uciekło za granicę jeden do Francji, drugi na Węgry, a potem na Bliski Wschód. Konsekwencją nie podpisania volkslisty była konfiskata majątku i rozdzielenie go rodzinom niemieckim przybyłym z Niemiec, zesłanie jednego z chłopców do Auschwitz, gdzie po dwóch tygodniach na szczęście udało się go wyciągnąć. Dziadkowi nie udało się przejść granicy więc musiał się ukrywać przez cały okres wojny. Pradziadek został aresztowany we wrześniu 39, i był dwa lata w Buchenwaldzie, też udało się go wyciągnąć, ale i tak po dwóch tygodniach zmarł. Wystarczy, czy chcesz więcej?
No i... ? Znam podobnych historii bez liku. W swojej rodzinie niestety również. Ale to tylko smutne wyjątki potwierdzające regułę.
Regułą była ochrona rodziny, bo na Śląsku stanowiła ona wartość najwyższą. Podpisanie świstka papieru w imię ratowania swoich bliskich jest całkowicie zrozumiałe.
Piętnowanie za to Ślązaków rozpoczęli komuniści i przez dziesiątki lat w tym duchu tresowali Polaków. Efekty tej tresury przetrwały i mają się całkiem dobrze. Ba, obecnie nawet lepiej niż kiedyś.
Na ten temat można się spierać bez końca, a InCo chciał dowiedzieć się czegoś o udziale swojego dziadka w walkach na Froncie Zachodnim. Ktoś może pomóc?