frank napisał(a):
Błędem jest myślenie, że w obecnej zaostrzonej sytuacji detektoryści będą masowo występować do WKZetów o zezwolenia na poszukiwania, gdy z góry wiadomo, że jak zwykle będą zbywani i zezwolenia nie będą wydawane, a jako element podejrzany na pewno będą rejestrowani, za to dla wszelkich renegatów i zapaleńców o mentalności niewolników może pojawić się więcej propozycji pracy przy poszukiwaniach i wykopaliskach na zasadzie wolontariatu, czy taniej siły roboczej.
Niestety masz rację.
Można powołać sobie nawet Światowy Związek Eksploratorów czy międzygalaktyczny jak ktoś sobie zbierze kilkunastu członków; lecz jak pokazało życie , między innymi przy referendum w sprawie prywatyzacji Lasów Państwowych - oni mieli 3 miliony podpisów w głębokim poważaniu ( poszły na makulaturę i zrobili co chcieli , głosowanie odbyło się, austawa nie przeszła tylko przypadkiem). Więc niestety powołanie samego związku nie jest dla nich powodem do ustępstwa choćby na krok.
Uzdrowić tą sytuację może wprowadzenie prawa na wzór brytyjskiego. Zaraz napiszecie - no ale się nie da, bo nie tak łatwo itd.
Jakby chcieli to by się dało - ustawa przygotowana w tydzień i kilka podpisów. Oni jednak tego nie chcą, a a oszołom z Wrocławia sugerował nawet, że legalność detektorów to luka w polskim prawie.
Trzeba się szanować panowie - jak ktoś ma honor, to nie będzie robił "współpracy" za poklepunek po plecach i dyplom z tektury. Za godzinę pracy wykwalifikowanego operatora koparki, frezarki, czy innego sprzętu trzeba płacić. Jak ktoś robi to za darmo to robi złą robotę innym i daje przyzwolenie na robienie z siebie wała, bo reszta kopaczy włącznie z archeo ma płacone i to całkiem nieźle.