http://wyborcza.pl/1,75248,8259574,Oper ... lapke.html

Chcąc udowodnić, że mieszkańcy Nadarzyc handlują bombami, CBŚ zastawiło na nich pułapkę. "Gazeta" poznała kulisy tej operacji.

Ściśle tajna operacja Centralnego Biura Śledczego dostała kryptonim "Zbieracze" - prawdopodobnie od zajęcia mieszkańców niewielkich Nadarzyc, wsi niedaleko Wałcza. Wielu z nich żyje ze zbierania niewybuchów na pobliskim poligonie lotniczym, które sprzedają później na złom. Niektórzy, rozbrajając ładunki, potracili palce.

Reporter "Gazety" poznał kulisy tej operacji. Policyjne metody nie różniły się wiele od tych, które słynny agent Tomek z CBA stosował wobec posłanki Beaty Sawickiej i Weroniki Marczuk-Pazury.

Na quadach z wykrywaczami metalu

Najpierw oficjalna wersja. Pod koniec kwietnia 2009 r. antyterroryści zatrzymali trzech mieszkańców Nadarzyc podczas sprzedaży ładunków wybuchowych wyciągniętych z radzieckich bomb lotniczych. Zaraz potem przeczesali wieś i znaleźli: zapalniki do bomb, pociski artyleryjskie, granaty moździerzowe, bomby lotnicze.

Ta największa od lat akcja policji w Wielkopolsce kończyła ponaddwuletnią operację CBŚ - chwaliła się policja w mediach. Według niej bezrobotni mieszkańcy Nadarzyc, wyposażeni w wykrywacze metalu, na quadach penetrowali poligon w poszukiwaniu niewybuchów. Potem rozcinali je i wydobywali materiały wybuchowe. Mieli je sprzedawać przestępcom, którzy potrzebowali ich do załatwiania porachunków. - Nawet handlarze bronią, których ostatnio zatrzymaliśmy, nie wydają się przy tej sprawie groźni - mówił prokurator Andrzej Laskowski. I przekonywał: - Gdyby te ładunki wpadły w ręce jakiegoś szaleńca, mógłby z powodzeniem wysadzić poznański Okrąglak albo Stary Browar. Nie wykluczamy, że przestępcy, którzy kupili materiały wybuchowe, dopiero zamierzają ich użyć, dlatego nadal będziemy prowadzić intensywne śledztwo.

Do czterech razy sztuka

Ale zostawmy wersję oficjalną. W rzeczywistości - czym policja już się nie chwaliła - zatrzymanie handlarzy bomb wcześniej zaplanowano i wyreżyserowano. A bomb nie kupowali żadni przestępcy, tylko... podstawieni policjanci.

Skąd pomysł przeprowadzenia operacji "Zbieracze"? Cztery lata temu na warszawskiej Pradze zatrzymano bandytę, który miał w domu ładunek wyjęty z bomby P50. CBŚ - uznając, że mogła pochodzić z Nadarzyc - rozpoczęło akcję rozbicia "zorganizowanej grupy przestępczej handlującej materiałami wybuchowymi."

Akta sprawy mają klauzulę "ściśle tajne". Prokuratura i sąd konsekwentnie odmawiają nam do nich wglądu. Rozmawialiśmy jednak z oficerem CBŚ, który uczestniczył w operacji. Zdradził nam, że do Nadarzyc pojechali "przykrywkowcy". Policjanci, podając się za turystów, wynajęli pokój w gospodarstwie i zaczęli bratać się z miejscowymi. Najbardziej - z Dawidem K., ps. "Kapusta", którego wcześniej CBŚ wytypowało jako handlarza bombami. "Turyści" zabierali go na piwo i do dyskoteki. Zawsze to oni stawiali alkohol.

Nie jest jasne, kto pierwszy zaczął mówić o bombach. Oficer CBŚ zapewnia, że policja nie posunęłaby się do nielegalnej prowokacji. Jego zdaniem propozycja musiała wyjść od Dawida K. Ale ludzie w Nadarzycach opowiadają, że nowi znajomi imponowali "Kapuście" pieniędzmi. - Zrobiłby dla nich wszystko - mówią.

"Turyści" skontaktowali "Kapustę" z innymi tajniakami. Umówił się z nimi w Wałczu, gdzie podwiózł go kolega. "Kapusta" sprzedał im dwa ładunki za 200 zł. Potem jeździł z bombami do Wałcza jeszcze trzykrotnie. Za każdym razem saperzy zabierali ładunki i detonowali je w Biedrusku.

W trakcie czwartej transakcji policja - nie mając dowodów, że "Kapusta" sprzedaje bomby również przestępcom - przerwała operację. Według oficera CBŚ cała akcja mogła kosztować "nie więcej niż 100 tys. zł".

A gangsterów nie znaleziono

Operacja skończyła oskarżeniem "Kapusty" i jego kolegi o handel materiałami wybuchowymi. A dziesięciu innych osób - o nielegalne gromadzenie pocisków i amunicji.

Oficer CBŚ - wbrew oficjalnym stanowiskom prokuratury i policji - twierdzi, że ciężko mówić o sukcesie tej akcji. Podejrzenia o współpracy mieszkańców z Nadarzyc z grupami przestępczymi do dziś nie potwierdziły się.

Ale jest jedna korzyść z operacji "Zbieracze". Po aferze z bombami wojsko wynajęło agencję ochrony, która pilnuje poligonu. Nikt postronny już tam nie wejdzie.

No ale groźny idiota został złapany. Przecież nie wszystkie akcje muszą się kończyć 100% powodzeniem. Taka ich praca, a porównywanie do akcji "Tomkowych" jest grubo na wyrost. Nie podobają mi się takie teksty, które opisują wydarzenia w sposób tendencyjny. Nie są wtedy profesjonalne.

Popieram Tagankę, takich idiotów handlujących materiałami wybuchowymi powinno się zamykać albo od razu wyspowiadać i powiesić :) Nie chodzi o jakieś tram grupy terrorystyczne tylko o idiotów grzebiących w pociskach, granatach etc.

Nie popieraj w "ciemno"tylko przeczytaj tekst ze zrozumieniem.

Dokladnie !

Jasne, że wierzyć można we wszystko, co zostanie nam podane przez media. Ten tekst na kilometr śmierdzi. W taki sam sposób powstają paszkwile o poszukiwaczach. Właśnie trzeba przeczytać go ze zrozumieniem. Jeśli facet sprzedaje materiały (nawet jeśli jest to prowokacja), to nie jest to ok. A te wszystkie opowieści związane z tą historią wyglądają na wyssane z palca. Sam artykuł natomiast utrzymany jest w tonie taniej sensacji na poziomie gazet dużo niższych lotów. Jeśli ktoś w to wierzy, to ma problem... albo go nie ma, bo podobno pewien stopień nieświadomości sprzyja szczęściu i dobremu samopoczuciu. Ja tego nie kupuję.

taki fajny cytacik z tego artykułu, na potwierdzenie :



czyli baby we wsi gadają.

Nie skomentuję i czytam ze zrozumieniem ale niektórzy mają chyba problemy ze zrozumieniem nie tylko słowa pisanego.

Toper Ty żyjesz :D witam ponownie po jakiejś 2letniej przerwie.. :)

Taganka, nie obraź się, ale nie wiem gdzie Ty widzisz jakąś tendencyjność tego artykułu? Jest kpiący, ale nie bez powodu. Bo kosztem 100 tys. zł dowiedzieliśmy się dzięki geniuszom z CBŚ, że jak się kogoś upije, zbrata się z nim, odpowiednio podpuści, ukierunkuje i znajdzie "klientów" to da się go namówić, żeby pogrzebał na poligonie i kawałek trotylu komuś sprzedał. To gliny zrobiły z chłopaka handlarza materiałami wybuchowymi, gliny były też jedynym zleceniodawcą i odbiorcą tego towaru. Całe ich założenie, że chłopaki z Nadarzyc biegający po poligonie z wykrywaczami zaopatrują polski świat przestępczy okazało się jedną wielką bzdurą. No chyba, że masz dokładniejsze informacje niż GW i znasz sprawę od podszewki, a wszystko wygląda rzeczywiście inaczej.
Artur

Myślę, że chłopcy z CBŚ podżegali i nakłaniali Kapustę i stworzyli mu warunki do popełnienia przestepstwa, czyli mu je ułatwili.

całe nadarzyce kopią ale złom . a nawet nie kopią tylko zbieraja - najbardziej miejscowi lubią "wróbelki "-czyli mosiezne łuski wkm-u spadające prosto z nieba po nalotach.z żuli -złomiarzy zrobic dostawców mafii za 100 tysi -parodia .

Żeby przynajmniej tak każdy, kto zalicza jakąś wpadkę z powodu wykrywacza, najpierw zdrowo popił i zabawił się na dyskotekach na koszt CBŚ... Kapusta to w sumie farciarz. Szara rzeczywistość to wizyta z zaskoczenia o 6 rano, a handlarza i rabusia robią z człowieka bez żadnej rekompensaty:))
Artur

i co z tego ze to byla prowokacja i dal sie podejsc? Jak da sie podejsc w dokladnie taki sam sposob członkowi grupy przestępczej to tez co niektórzy będą załować tego biedaka? Dla mnie osoby które handlują niewybuchami to przestępcy którzy przyczyniają sie do tego ze to gówno trafia na rynek i powinni iść siedziec na wiele lat.

Pomijam fakt że ludzie i media wrzucaja ich do jednego worka z normalnymi poszukiwaczami.

a akcja bedzie miala dodatkowy walor, tzw pokazowy , następnym razem kolejny ..,,bezrobotny mieszkaniec Nadarzyc, wyposażony w wykrywacz metalu, penetrujący poligon w poszukiwaniu niewybuchów" zastanowi się 3 razy czy warto.

@ adek: "Jak da sie podejsc w dokladnie taki sam sposob członkowi grupy przestępczej to tez co niektórzy będą załować tego biedaka?"

Jak złapią kogoś, kto sprzedaje dla grup przestępczych, to osobiście nie będę gościa żałował. Ale zauważ łaskawie, Adek, że tutaj z takim przypadkiem do czynienia nie mamy. Gdyby grupom przestępczym zależało na niewybuchach z Nadarzyc to pewnie bez kłopotów by się tam zaopatrywały i nie wygłupiałyby się pewnie z wożeniem kolesi po dyskotekach i stawianiem im piwa. Ale jak się okazało - żadne grupy przestępcze tam się nie zaopatrywały!!! T o to, zrozum, chodzi w tym artykule. A gadanie w twoim stylu przypomina mi pomyślunek tego gliny z Misia, który wlepiał mandat za przekroczenie prędkości na terenie zabudowanym, czyli ustawionych na poboczu 3 makietach domków: "A gdyby tu było nagle przedszkole, w przyszłości, i wasz synek mały przechodził tędy, w przyszłości, którego jeszcze nie macie więc nie mówcie,że siedzi z tyłu!"...
Artur