Nomennescio, na jakich zabytkach? na łuskach wyprodukowanych w milionowych partiach? na boratynkach wypuszczonych w takiej ilości jak dzisiejsze 1 groszówki? na guzikach od gaci? na kulkach szrapnelowych?
Ja bym proponował jakąś akcję uświadamiającą drugą stronę barykady, kładziemy na podłodze mapę Polski i rzucamy na nią monetą i tam gdzie spadnie moneta to ryjemy. Daje głowę, że w 99.99% wypadków znajdziemy w najlepszym wypadku śmiecie, a jest spora szansa że trzeba będzie brać ze sobą mydło bo gówno znajdziemy. Wizja że na każdym wyjeździe znajduje się coś cennego, to debilizm. Poszukiwania to hobby mocno deficytowe, do tego się dopłaca, a nie zarabia na nim. Ci co ryją dla kasy na miejscach zabronionych mają w nosie ustawy, stowarzyszenia i kary. Czy kodeks karny odstrasza złodziei samochodów? Czy z powodu złodziei uczciwi muszą obrywać i mieć utrudnione życie?

Argo, za czasów małej ilości wykrywaczy czyli przełom 80/90 za kilka grotów (3?) skręconych z wykopalisk można było mieć drugą pensję.
Też to słyszałem od kogoś związanego z uczelnią warszawską. Słyzałem dawno temu, ale coś w tym jest.

Filip ja jestem czynnym poszukiwaczem, i w UK i w PL.. Moge porownac co jest definiowane jako zabytek w UK i w PL.
Jesli orzekaniem o zabytkowosci przedmiotu w kraju nad Wisla zajmuje sie kobieta pelniaca funkcje wiceprezes SNAP, ktora w publicznych wypowiedziach uzywa manipulacji i przeklaman, ktora swoja niedbaloscia weryfikacji faktow oklamuje opinie publiczna oraz wazne instancje panstwowe to ja chcialbym przejrzec te ich opracowania, zrodla do prac dyplomowych itp.
A juz najmniejsze mam zaufanie do jej definicji zabytku.

A ja sie zastanawiam co ma wspolnego koles chodzacy po polu z wykrywka z oskarzeniami o rozkopywanie grobow.Czy tych ludzi nie mozna pociagnac do odpowiedzialnosci za takie brednie.

W Polsce?
Nierealne, ja w tym roku zakończyłem proces trwający od 1990 roku tylko dlatego, że już miałem dosyć płacenia adwokatom i marnowania czasu, poszedłem na ugodę. 33 lata trwała zwykła sprawa cywilna. Jak bym ubił przeciwną stronę, to po pierwsze jest spora szansa że by mnie złapali, a po drugie już dawno bym wyszedł za dobre sprawowanie :D

Uwaga czepiam się :)



Czemu tam jest spójnik "i" a nie "lub"?
To potencjalna pułapka prawna. Oznacza, że musimy mieć pozwolenie zarówno właściciela nieruchomości jak i dzierżawcy, najemcy lub posiadacza samoistnego. Przykładowo spotkany przy pracach rolnych dzierżawca wyrazi zgodę ale nie poinformuje, że nie jest właścicielem i już klops (wszyscy spotkani przeze mnie dzierżawcy na pytanie sformułowane: "czy to pana pole" odpowiadali: "tak").

Gorszy jest przypadek posiadaczy samoistnych gruntu. Ci często bowiem myślą, że są właścicielami gruntu bo tatko kupił go od sąsiada i podatki od niego płacą. Tymczasem tatko z sąsiadem transakcje zrobili na gębę a termin zasiedzenia jeszcze nie upłynął albo sprawy o zasiedzenie nigdy do sądu nie wniesiono. Więc właścicielem jest sąsiad a posiadaczem człowiek, który nam udzielił zgody i mamy klops - złożyliśmy nieprawdziwe oświadczenie.

Oczywiście, da się z takich problemów wybronić, ale straconego czasu i nerwów nikt nam nie odda.

Było "lub", poprawka zmieniła na "i", i jest to logiczne, bo musi to być uzgodnione z właścicielem nieruchomości i posiadaczem, dzierżawcą.

Pisałem o tym tu:
- https://poszukiwanieskarbow.com/forum/viewtopic.php?f=9&t=210834&p=1343937#p1343937
- https://poszukiwanieskarbow.com/forum/viewtopic.php?f=9&t=210834&p=1344647#p1344647

Dokładnie w tej sprawie męczyłem Aśkę, podobno do tej pory też tak było.
Ja miałem wątpliwości, czy przy szukaniu w lasach, nie trzeba dodatkowo zgody podleśniczego. Aśka uważa że nie.

Leśniczy jest tylko pracownikiem Lasów Państwowych, tutaj może być jedynie kwestia na jakim szczeblu urzędniczym może być zgoda załatwiana, kto w tej sprawie może reprezentować właściciela lasów, Skarb państwa. W lasach prywatnych decyduje właściciel lasu.

Z drugiej strony leśniczy, jako zarządca określonego terenu leśnego, bez problemu mógłby być decyzyjnym w wydawaniu zgody, bo on najlepiej zna swój teren i wie gdzie i co się na nim dzieje, poza tym łatwiej się dogadać z leśniczym niż z jakimś zabiurkowym leśnikiem w urzędzie. Dotychczas tak się to działo i było dobrze, bez zbędnej papierologii i urzędników.

Ale za coś takiego nie ma odpowiedzialności karnej. Działałeś w granicach błędu. Pierwsze artykuły kodeksu karnego się kłaniają, rozdział o zasadach odpowiedzialności karnej ;)

Można, ale musi złożyć zawiadomienie konkretna osoba, która się poczuła znieważona takimi słowami. To jak proces aktorki Kurdej-Szatan, gdzie aparat państwa został zmuszony przez polityków aby oskarżać bo "żnieważyła Straż Graniczną". Prokurator się z.... ze strachu i wysłał taki śmieszny akt oskarżenia. I sąd to wywalił do kosza - pytanie pierwsze ale kto konkretnie jest pokrzywdzonym? Uniewinnienie. A o procesie cywilnym jakoś nie słyszałem, odpuścili :lol:

Nie, brak znamion. Żadne to fałszywe oświadczenie w myśl prawa. Działałeś w błedzie, a za to wyklucza odpowiedzialność kodeks karny. Straszenie, nic więcej :ups:

No tak, ale w miejsce tych, których byś ubił mogli wejść ich spadkobiercy i nadal byście się procesowali. Tylko że ty zza krat :lol:

Czyli uważasz, że można "olać" oświadczenia i działać "w granicach błędu", tak?
Nie zmienia to faktu, że z fałszywego oświadczenia trzeba tłumaczyć się przed sądem, na domiar można mieć problemy ze strony właściciela gruntu o naruszenie prawa własności.

Stary numer. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę jak zwykle. Muszą się bardzo bać uszczuplenia swoich legalnych i nielegalnych przychodów. Poza kilkoma sprawami karnymi nikt tak naprawdę tego nie udowodnił np. sprawa ze Słupska afera w delegaturze WKZ kilka lat temu.

A tu nagle ciach, koniec, the end, udział wzięli... :h :666

Nic nie olać, ale w razie sytuacji jak wyżej mądrze się tłumaczyć. Tu akurat kodeks karny może się bardzo przydać.

Odpowiedzialność to zależy od sprawy. Sprawa sprawie nierówna. Prokurator może umorzyć o wiele wcześniej. Nic nie trzeba, nawet do sądu może nie trafić. Ba, umorzone w sprawie a nie przeciwko :ang