Teraz jest wtorek, 7 października 2025, 06:52

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 113 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: wtorek, 23 września 2014, 23:52 
Offline
Użytkownik zbanowany
Użytkownik zbanowany

Dołączył(a): środa, 30 października 2013, 16:58
Posty: 1394
Lokalizacja: Wolny strzelec.
Czego tu się bać i wstydzić. Nie jeden z nas chciałby przeżyć taką przygodę.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 01:22 
Offline
Młodszy Chorąży
Młodszy Chorąży

Dołączył(a): niedziela, 25 kwietnia 2010, 15:46
Posty: 118
Kolego jeśli pamiętasz - jak poradziłeś sobie z mostu kolejowym za wsią Osowiec? 200m od drogi, chaszcze i schody na most drogowy, arcyciezki teren. Dokładnie w zeszłym sezonie urwalem tam magnes, przyjechałem po kilku dniach dać nura i już go tam nie było, na pewno ktoś wylowil go drugą sztuką. No i ile złomu wyszło :)? Ja wyjalem jakieś 400kg.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 08:32 
Offline
Starszy Plutonowy
Starszy Plutonowy

Dołączył(a): niedziela, 20 listopada 2011, 02:36
Posty: 54
ufok napisał(a):
Dziękuję wszystkim za przychylne komentarze. Pokazałem je żonie, która była główną sprawczynią przerwania procederu bo "co ludzie powiedzą". A tu się okazuje że ludzie jednak coś innego mówią niż jej się wydawało i teraz jest jej chyba trochę głupio.


Normalni ludzie to powiedzą że należy się szacunek za pomysł, podejście do tematu i brak lęku przed jakby nie było fizyczną ciężką pracą. W dzisiejszych czasach naznaczonych młodymi leserami którzy przychodząc do pracy na dzień dobry chcą minimum 3000 a boją się zawiązać sznurowadło żeby nie ukurzyć sobie rączek, szczególnie tą ostatnią cechę poczytuję za wielką cnotę :)
Tak przy okazji - kiedyś usłyszałem że dobrego pracownika można łatwo rozpoznać już po pierwszych dniach w pracy nie po tym że zap...la w pocie czoła ale po tym że nie boi się w pracy ubrudzić choćby od stóp do głów - jak dotąd zawsze się sprawdzało :P

Całą historię czyta się świetnie :1 Szkoda że nie prowadziłeś na bieżąco literackiego dziennika z wypraw bo masz nieprzeciętny dar narracyjny, byłaby gotowa książka do wydania :)

P.S: Ciekawe co ludzie teraz mówią o Twojej małżonce :h


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 09:15 
Offline
Chorąży Sztabowy
Chorąży Sztabowy

Dołączył(a): czwartek, 1 września 2011, 21:44
Posty: 184
Lokalizacja: Grajewo
Wojtaz napisał(a):
Kolego jeśli pamiętasz - jak poradziłeś sobie z mostu kolejowym za wsią Osowiec? 200m od drogi, chaszcze i schody na most drogowy, arcyciezki teren. Dokładnie w zeszłym sezonie urwalem tam magnes, przyjechałem po kilku dniach dać nura i już go tam nie było, na pewno ktoś wylowil go drugą sztuką. No i ile złomu wyszło :)? Ja wyjalem jakieś 400kg.


o i powoli się wyjaśnia kto czesał w okolicach Grajewa :) he. Kolego Wojtaz jesteś z okolic?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 13:13 
Offline
Specjalista - recykling podwodny
Specjalista - recykling podwodny

Dołączył(a): wtorek, 21 maja 2013, 20:30
Posty: 203
Wojtaz napisał(a):
Kolego jeśli pamiętasz - jak poradziłeś sobie z mostu kolejowym za wsią Osowiec? 200m od drogi, chaszcze i schody na most drogowy, arcyciezki teren. Dokładnie w zeszłym sezonie urwalem tam magnes, przyjechałem po kilku dniach dać nura i już go tam nie było, na pewno ktoś wylowil go drugą sztuką. No i ile złomu wyszło :)? Ja wyjalem jakieś 400kg.


A już wiem chodzi o ten przeklęty most na Biebrzy wzdłuż 65-tki? Masakra tam była. poziom wody wysoki był pamiętam. Złomu było sporo ale jak to do samochodu zatachać. Zaatakowałem ten most tylko od strony Grajewa. Miejscami pod szyję się z wiadrami zapadałem w tej trzcinie. Zrobiłem chyba 6 kursów po dwa wiadra i dałem sobie spokój. W ogóle nie próbowałem z drugiej strony. Najgorsze że nie było gdzieś blisko zaparkować i musiałem pijawki potem zwalać z woderów. W sumie to była druga najgorsza rzecz zaraz po tym jak na mrozie potknąłem się i wpadłem do Utraty już przebrany suche ciuchy :x

Nigdy nie złowiłem neodyma. Nawet tydzień później mojego urwanego w Wiśle nie było śladu a złomu też nikt nie wziął. Nie koniecznie ktoś wyłowił. Mogło go przysypać albo gałąź jakaś przywalić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 13:40 
Offline
Specjalista - recykling podwodny
Specjalista - recykling podwodny

Dołączył(a): wtorek, 21 maja 2013, 20:30
Posty: 203
Piotr napisał(a):
ufok napisał(a):
Jedna babka pyta się mnie czy ja łowię bobry

Ja bym z nią trochę poświntuszył ;)

Ogólnie wątek i opisywane w nim przygody, jest bardzo... wciągający :1


Babka ta podchodziła wiekiem pod dosłowne tego słowa znaczenie :lol:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 13:46 
Offline
Użytkownik zbanowany
Użytkownik zbanowany

Dołączył(a): środa, 30 października 2013, 16:58
Posty: 1394
Lokalizacja: Wolny strzelec.
Starszej pani też należy się choć odrobina przyjemności z życia :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 14:37 
Offline
Chorąży
Chorąży

Dołączył(a): wtorek, 16 września 2014, 07:10
Posty: 122
Lokalizacja: WLKP
szacunek sie koledze nalezy i order za oczyszczanie rzek chociazby od Bronka. :8)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 15:45 
Offline
Podpułkownik
Podpułkownik

Dołączył(a): wtorek, 26 kwietnia 2011, 22:37
Posty: 472
Hmm... tory. Ciekawe miejsce na złoming. Sam jeździłem kilka razy w pobliże torów gdy brakowało gotówki. Z wykrywką nie neodymem. Gdy wymieniano podkłady kolejowe z drewnianych na betonowe wszystkie śruby ,sztaby metalowe i wszystko czym była przymocowana szyna do podkładu, lądowało obok nasypu. Nie rwałem tyle co Ufok ale 200-250 kg przez 5 godzin dało się wytargać.Ze sprzedażą nie było problemu. Raz tylko na skupie kupujący uśmiechnął się i powiedział '' sporo lat w ziemi leżało'' nic poza tym. Zawsze gdy chodzę z wykrywką biorę wszystko. Nawet jeśli nie uzbiera się tego by sprzedać od razu bo jest tego niewiele po kilku wypadach mam na paliwo na kolejne wypady. A nie raz jest całkiem nie zła sumka.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 16:15 
Offline
Chorąży
Chorąży

Dołączył(a): piątek, 4 grudnia 2009, 21:47
Posty: 129
Lokalizacja: Ewograj
szydlos napisał(a):
jak zobaczyłem Grajewo nie zakreskowane pomyślałem że coś zostawiliście mi w okolicy,ale się rozczarowałem :) ...


Ja też... :cry: Choć maga miałem kupić dopiero na nowy sezon... :lol:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 16:44 
Offline
Specjalista - recykling podwodny
Specjalista - recykling podwodny

Dołączył(a): wtorek, 21 maja 2013, 20:30
Posty: 203
ramzes1 napisał(a):
Hmm... tory. Ciekawe miejsce na złoming. Sam jeździłem kilka razy w pobliże torów gdy brakowało gotówki. Z wykrywką nie neodymem. Gdy wymieniano podkłady kolejowe z drewnianych na betonowe wszystkie śruby ,sztaby metalowe i wszystko czym była przymocowana szyna do podkładu, lądowało obok nasypu. Nie rwałem tyle co Ufok ale 200-250 kg przez 5 godzin dało się wytargać.Ze sprzedażą nie było problemu. Raz tylko na skupie kupujący uśmiechnął się i powiedział '' sporo lat w ziemi leżało'' nic poza tym. Zawsze gdy chodzę z wykrywką biorę wszystko. Nawet jeśli nie uzbiera się tego by sprzedać od razu bo jest tego niewiele po kilku wypadach mam na paliwo na kolejne wypady. A nie raz jest całkiem nie zła sumka.


Ja nawet jak chodzę z wykrywką to zabieram kompletnie wszystko. Polmosy, folie po batonach i żużle oczywiście i tak idą do kosza, ale reszta jest sortowana jak mi się specjalny pojemnik zapełni na poszczególne metale i sorty i potem na skup. Po co mam w przyszłym roku kopać te same sygnały?
Na początku bałem się trochę o pojemnik z mosiądzem bo to w 90% były łuski mosin i pepesza. Podjechałem do zaprzyjaźnionego skupu w którym wcześniej kolejówkę bez przeszkód sprzedawałem. Biorę wiaderko (ok 7kg mosiądzu) i tak niepewnie zagaduję pracownika "Nie wiem jak wy na to respektujecie" pokazując wiaderko. A gościu ciach wziął wiaderko, sruuuu na wagę wysypał i mówi bez drgnięcia powieką "Jak to jak. Mosiądz pobiał 14,5zł/kg" :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 17:06 
Offline
Specjalista - recykling podwodny
Specjalista - recykling podwodny

Dołączył(a): wtorek, 21 maja 2013, 20:30
Posty: 203
Kolega znalazł jeszcze ostatnie fotki. 2 z 3 monet złowionych kiedykolwiek przez nas magnesem oraz "złotego rolexa" :) Wszystkie te rzeczy wyszły w Pruszkowie na Utracie. Rzeka ta widać jest bardzo zanieczyszczona gdyż nawet złoto trawi :lol:

Te wcześniej pokazywane wiertarki, maszynki do włosów + dwa agregaty z lodówki, kilkanaście sztuk przeciętych zapięć od rowerów i masa różnego śmiecia to również Pruszków. Pod względem ilości śmieci niekolejowych to jest numer jeden wszystkich mostów.

Pod względem masy śmieci nie kolejowych wygrywa konkurs Sierpienica (tam gdzie przepływał bóbr). 2 drzwi, maska, klapa i 2 felgi od malucha oraz drzwi prawe ze 125p, jakiś bak i rower damka :o A domy wcale blisko nie były.


Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 17:56 
Offline
Chorąży
Chorąży

Dołączył(a): niedziela, 13 lipca 2014, 18:45
Posty: 129
Bardzo ciekawy wątek :)
A jak to bardziej w praktyce wyglądało ?
Do czego podczepiałeś magnes i czym ciągnełeś duże elementy ?
Czy jest szansa ,że trafiąc na niewypał mógłby wybuchnąć ??


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 20:02 
Offline
Specjalista - recykling podwodny
Specjalista - recykling podwodny

Dołączył(a): wtorek, 21 maja 2013, 20:30
Posty: 203
phantom354 napisał(a):
Bardzo ciekawy wątek :)
A jak to bardziej w praktyce wyglądało ?
Do czego podczepiałeś magnes i czym ciągnełeś duże elementy ?
Czy jest szansa ,że trafiąc na niewypał mógłby wybuchnąć ??


Magnes w podwójnej obudowie własnej konstrukcji wyciętej fleksem z blachy nierdzewnej z lodówki. Wydawać by się mogło, że to słabe ale zawsze prędzej pękała tonowa lina niż obudowa. Obudowa wierzchnia czasem była wymieniana na nową z powodu zużycia tarciem i uderzeń o kamienie. Boki magnesu tylko częściowo osłonięte - trochę rys ale nigdy nie pekł. Do obudowy element z linki holowniczej 4t i do tego lina w początkowym fragmencie zabezpieczona taśmą by uniknąć przetarć. Zawsze w zapasie jedna zewnętrzna obudowa i ten element z linki.
Sama lina taka z mrówki chyba 12 albo 14mm nie pamiętam ok 20m.
Dodatkowo 20m luźnej liny z szeklą w razie co.
Cienka 6mm linka by podciągnąć główną linę awaryjnie na most (zmienić kąt) w razie kiedy się zaplątywał lub klinował magnes.
Kotwica saperska do wstępnego likwidowania roślinności, gałęzi (tam bobrów) i czasem awaryjnie wyklinowywania maga.
Długa łapka - niezastąpiona przy poruszaniu dużych elementów czy przewalania kamieni.
Wózek i minimum dwa wiadra (najlepiej stalowe z takim okrągłym drewienkiem na uchwycie).

Duże elementy jak magnes wyczuł a nie chciał pociągnąć wydobywało się zależnie od głębokości:
- kiedy woda tak max do pasa jedzie się wózkiem z łapką "po nitce do kłębka" i rozeznaje sytuacje. Pakuje na wózek i ciągnie przez rzekę na brzeg. Tym sposobem we dwóch 220kg kawałek dało radę wyjąć z Rawki z tym że ja byłem w wodzie a kolega zapierał się z liną podczepioną do wózka o brzeg. Samemu dałem radę wyjąć ponad 170kg kawałek szyny.
- kiedy woda głęboka pozostawało nurkowanie, przywiązywanie liny lub zahaczanie kotwicy, jak było o co, i wyciąg ręczny lub samochodem. Tą metodą nie miałem okazji nic cięższego jak około 100kg wyciągać.


Szansa że wybuchnie jest nawet jak idziesz pływać i na niego trafisz - ale jak to jest szansa to tego najstarsi górale nie wiedzą. Przede wszystkim zależy co to za niewypał - granat moździerzowy gorzej - pocisk pp lepiej. Jednak ta wiedza na nic Ci się nie przyda bo widzisz urobek jak masz go już pod nogami. Ważne by nie panikować i delikatnie odczepić maga. Wydaje mi się że lepiej złapać niewypał magiem niż znaleźć taki na polu i stukać w niego saperką. Przypomniały mi się dwie sytuacje z niewybuchami.

Raz łowiąc na KŻ czułem że holuje coś ciężkiego. Do brzegu pomału dociągnąłem ale próbując go podnieść lipa - zsuwa się i spada na dno (gruz betonowy). Przejrzystość wody słaba. Tam jest pionowa ścianka i cały złom trzeba było wciągnąć jeszcze jakieś 1,5m w powietrzu. Z 5 razy tak próbowałem podnieść i za każdym razem mi spadało "to coś". W końcu mówię do kumpla żebyśmy na 2 baty spróbowali :lol: Z reguły tego unikaliśmy bo ciężko było rozdzielić magi i obudowy się przy tym niszczyły. Kolega rzucił, poczułem na mojej linie uderzenie i pomalutku wciągamy. W chwili wynurzenia się z wody żelaza było słychać jednogłośne "O k....!!!" i chlup - spanikowaliśmy i odruchowo puściliśmy linę a 80cm, kilkunastokilogramowy pocisk burzący spadł na beton :? Jak się można domyślić nie wybuchł, gdyby wybuchł byłoby pewnie w Warszawie jeden most i dwóch studentów mniej...
Ten pocisk tego samego dnia znalazł wędkarz i go zgłosił - było w necie na stronie policji zdjęcie nawet.

Druga sytuacja z początków naszej działalności. Łowimy w (nie ważne), w miejscu gdzie był kiedyś most pontonowy. Złom różnorodny z przewagą przynęt wędkarskich przy dopingu kilku wędkarzy. Nagle sru wyciągam pocisk pp, taki standardowy ok 40cm. Wtedy jeszcze myślałem że lepiej takie rzeczy zgłaszać. Uzgodniliśmy z kolegą i wedkarzami, że schowamy magnesy i powiemy że to już tak było jak przyszliśmy. Zadzwonił jeden z wędkarzy. Czekaliśmy na przyjazd radiowozu tylko 1,5h :o
Policjanci przyjechali we trzech zwykła kią. Dwóch Panów chyba z drogówki i jakiś koleś po cywilnemu od którego zionęło "wodą kolońska". Wszyscy wyszli, powiedzieli "Dzień dobry" i nie pytając o nic (a było już spore zbiegowisko) podeszli do nabrzeża i zaczęli wpatrywać się w zadumie w sine fale na Bugu :lol:
W końcu ktoś nie wytrzymał i rzekł "Ale bomba jest tam" i pokazał znalezisko leżące na trawie obok. Pan po cywilnemu się ożywił. Podszedł do pocisku wyraźnie niezadowolony że musi gdzieś iść. Chwycił go w rękę jakby brał kolejne pół litra "wody kolońskiej" i chyba przypomniał sobie licealne czasy kiedy ćwiczył zawodowo rzut dyskiem wykonując dobrze wyćwiczony wymach w kierunku sinych fal Bugu. Niestety w pewnej chwili zorientował się że około 15 osobowa widownia z otwartymi ustami nie byłaby rada z takiego zakończenia. W jednej chwili opuścił rękę oświadczając "To nie jest niebezpieczne. Takich za komórką mam... " - przerwał nagle zdając sobie sprawę iż nikogo jego komórka nie interesuje. Otworzył bagażnik kii, wrzucił pocisk w kąt przestrzegając wszystkich zasad BHP zgodnie z instrukcją "Wrzucanie pocisków do bagażnika samochodu marki Kia Ceed" i odjechali Panowie Policjanci ku niepocieszeniu zebranej gawiedzi. Zadali wcześniej ogromnej ilości osób (nikomu) straszliwą liczbę (zero) pytań o wszystkie dziedziny życia (o nic).

Wnioski każdy wyciągnie sobie sam. Później dowiedziałem się że ten Pan był ściągnięty z urlopu bo mial jedyny uprawnienia saperskie w okolicy.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Re: Jak to zarabialiśmy na zlomingu.
PostNapisane: środa, 24 września 2014, 20:33 
Offline
Specjalista - recykling podwodny
Specjalista - recykling podwodny

Dołączył(a): wtorek, 21 maja 2013, 20:30
Posty: 203
Znalazłem fotki z tej ostatniej akcji.

Niżej zdjęcie z wodowania prototypu skrzynko-łodzi z lodówki. Ponieważ i tak woziliśmy lodówkę bo przydawała się do sortowania - gruby złom luzem na pace, drobny w lodówce a inne fanty w zamrażalniku :) W trasie sprzedawało się głównie gruby, a drobny tylko jak się zapełniła lodówka.
Plan zakładał użycie większej lodówki której można byłoby ożywać jako łodzi w trudniej dostępnych miejscach przynajmniej do transportu złomu za pomocą liny. Niestety w praktyce to był zły pomysł z kilku powodów:
- lodówka była strasznie wywrotna, nawet ze specjalnie stworzonymi pływakami po rantach których na miejscu nie widać
- nie była opływowa i możliwa była jedynie droga: pusto pod prąd /z ładunkiem z prądem; a to z kolei bardzo ograniczało jej zastosowanie
- z sensowną ładownością i pływakami musiała być jednak spora a nadmiaru miejsca na pace nie było

Z zalet to niska waga samej lodówki ok 22kg na zdjęciu, a zwykła mała jaką woziliśmy tylko 12kg. W tej dużej ze zdjęcia z pływakami (oczywiście dopóki się nie wywróciła :lol: ) mogło płynąć 3 osoby.


Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 113 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL