British Museum - krótkie zwiedzanie



Tym razem weekend nie spędziłem na poszukiwaniach, lecz na zwiedzaniu. Długi weekend połączony z polskim Dniem Niepodległości spędziłem z żoną w Londynie. Zwiedzaliśmy miasto (mnóstwo fajnych zdjęć), w tym znaleźliśmy czas na zwiedzanie bezpłatnych muzeów. Byliśmy w National Gallery, ale niestety tam nie można było robić zdjęć (pewnie chcą zarobić na własnych albumach), a szkoda, bo były tam naprawdę piękne perełki malarstwa europejskiego. Na szczęście można robić bez ograniczeń zdjęcia w British Museum, dlatego moja cyfrówka nie próżnowała. Część zdjęć jest rozmazanych - ze względu na długi czas naświetlania (nie używałem lampy - aby nie przeszkadzać innym zwiedzającym i aby uniknąć odbić błysku w szybach gablot). W muzeum spędziliśmy trzy godziny - to stanowczo za mało, ale moja żona była już bardzo znudzona i zmęczona. Ja musiałem się tym razem podporządkować i ustąpić. Jednak każdemu, kto ma zamiar zwiedzić i podziwiać zgromadzone tam zabytki naprawdę polecam zarezerwowanie dłuższego czasu - liczonego w dniach, a nie w godzinach. Te skromne, moje 3 godzinki poświęciłem podziwianiu monet (moje hobby), ale znalazłem też czas na szybki (za szybki... :-( ) rekonesans po innych salach muzeum. Moja żona się nudziła (ją bardziej pasjonuje malarstwo niż jakiś tam "złom" - tak to określa), i np. zrobiła mi to zdjęcie - przy jednej z gablot.

Monet w muzeum są dosłownie tysiące. Początkowo pobiegłem do sal poświęconym "Money" (na ulotce tak to było pokazane), ale wkrótce się przekonałem, że w innych salach monety też znajdują wiele miejsca. W muzeum jest mnóstwo pięknych blaszek, które naprawdę robią wrażenie - w pewnym momencie nawet przestałem czytać opisy - zbyt dużo czasu to zajmowało. Pięknych cacuszek jest mnóstwo, oto przykłady (uwaga na dużą wielkość zdjęć):

Ja nie mogłem wyjść z wrażenia nad pięknym stanem zachowania monet (pewnie specjalnie dobierano takie monety do kolekcji), jak również ich wartością. Mojej znudzonej żonie mówiłem: "ta moneta jest warta 10 tysięcy, a ta to 100!). W tym momencie moja żona zdradzała nieco zainteresowania (ach te kobiety!), ale wobec tego, że takich monet było tam mnóstwo, szybko ją to znudziło. Oto kilka złotych, na pewno drogich cacuszek:

Jak w każdych zagranicznych wystawach monet, podobnie i tym razem zacząłem szukać w gablotach polskich akcentów. Znalazłem parę monet, poniżej zdjęcia 20 dukatów Batorego (ta sztuka pewnie ładne kilkadziesiąt tysięcy złotych kosztuje), niestety rozmazane :-(, zdjęcie denara Władysława Hermana (ten malutki) - co ciekawe moneta przekręcona w gablocie - ktoś nie zauważył wizerunku księcia? Trzecie zdjęcie, a na nim w środku półgrosz Władysława Jagiełły. Kolejne, to średniowieczne mennictwo europejskie, gdzie da się zauważyć grosze praskie, a także grosze turońskie (już te z Polską niezwiązane).

Kolejnymi gablotami, które zrobiły na mnie wrażenie były wystawy skarbów. Tu naprawdę kopara mi dosłownie opadła... Co ciekawe - w opisach były podane nawet wartości skarbów - oczywiście często były niebotyczne! Doczytywałem się, gdzie te cacka znaleziono, ale angielskie nazwy miejscowości nie rokowały na jakiś wypad w teren ;-)

Pierwszy raz na własne oczy zobaczyłem słynne talary płytowe - to monety szwedzkie - wybite z powodu braku kruszcu w miedzi. To w zasadzie nie monety, a gigantyczne kawały blachy - porównanie jest na jednym zdjęciu - powyżej widać zwykłe, małe monety. Oczywiście takich monet do kieszeni nie dało się włożyć... ;-)

W gablotach monety były przedstawiane w różny sposób - okresami, miejscami wybicia, rodzajami - pod wszelkimi przekrojami. Oto kilka gablot tematycznych:

W muzeum nie mogło zabraknąć innych rzeczy związanych z numizmatyką - fałszerstw, stempli, przyrządów do wybijania, mierzenia i ważenia monet. Oto przykładowe zdjęcia:

Oczywiście British Museum to nie tylko monety. W "szalonym biegu" po salach muzeum zrobiłem kilka zdjęć innych ciekawych rzeczy. Np coś z tematu militarii, praktycznie trudne do zobaczenia w polskich muzeach - uzbrojenie itp. antyczne:

Z innych rzeczy duże wrażenie na zwiedzających robią sale poświęcone starożytnemu Egiptowi. To oczywiście piękne zabytki, w tym mumie. To robi wrażenie! A w jednej z sal zmysły mącił również charakterystyczny zapach trupiego odoru - nie wiem czy to przypadek, czy może normalne zjawisko przy tego typu wystawach.

To zdjęcie to tak dla zaskoczenia - to nie fant z II wojny, to ze starożytności - misa ze sfastyką.

Inne przykładowe piękne zabytki - piękne misy, ozdoby, wielki budda z brązu:

Te powyższe zdjęcia i zabytki, to tylko kropla w morzu tego co można tam zobaczyć. Niech ta moja relacja będzie na zachętę - każdy w muzeum znajdzie coś dla siebie. Ja jako wielbiciel monet byłem zachwycony, trochę wściekły na żonę, ale i tak szczęśliwy, że tyle zobaczyłem. Szkoda, że brakło mi czasu na wszystko - ja lubię nie tylko monety, a było tam mnóstwo ciekawych rzeczy do pooglądania. I jeszcze takie miłe, zaskakujące doświadczenie - w jednej z sal jedna pani przedstawiała monety antyczne bezpośrednio - dawała je do ręki i o nich opowiadała. Skromna ich była ilość, za to jaka jakość!

Robi

P.S. Pod zdjęciami, po kliknięciu przejdziecie do oryginalnej wielkości fotografii (okrojonych o zbędne szczegóły). Niektóre są jednak dosyć duże (200-300 KB).