Marzenie każdego poszukiwacza 

 

Był piękny, słoneczny poranek. Zapowiadał się ładny dzień. Postanowiłem więc spakować sprzęt i wyruszyć na poszukiwania. Jeszcze tylko sygnał lata z radiem ,moja ulubiona „ Polka dziadek” i w drogę. Siadam na „górala” i jadę w miejsce ,skąd jeszcze nigdy nie wróciłem z „pustą ręką”. Są to ogromne niezaludnione łąki za miastem,gdzie chyba tylko dwa razy do roku ktoś przejedzie traktorem,by wykosić trawę. Na terenie tym już od średniowiecza toczyły się wielkie bitwy,a legendy jakie krążą na ten temat,przyprawiają o dreszcz.Jadąc tam cały czas marzę o wielkim odkryciu.Chyba jak każdy. Pomimo,iż poszukiwaniami zajmuję się od niedawna,udało mi się wykopać kilka fajnych rzeczy.Pomijając wszelkiego rodzaju i kalibru łuski,oraz naboje,trafiały się monety,interesujące klucze,zapalnik czasowy /po oczyszczeniu wygląda jak nowy/ ,jakieś groty,ostrza , kamienie na które reaguje wykrywacz ,no i moja „perełka”... ogromna odlewana kula z czasów średniowiecza.Służyła do rozwalania murów.Zdarzało mi się znajdować kawałki takich kul, ale jeszcze nigdy w całości. Stoi teraz dumnie na półce,a patrzac na nią człowiek przenosi się w inny świat.Znalazłem takie dwie,lecz jedną zostawiłem w krzakach,gdyż na początku nie wiedziałem co to jest.Pomyślałem,że jak po drodze „walnie” tylko jedna,to może jakimś cudem tylko ja przeniosę się „na łono Abrahama” nie robiąc nikomu i niczemu szkody.Jak się póżniej okazało była odlewana w całości, bez prochu w środku. Oooohhh! Ulga!  No ,ale do rzeczy.Dojechałem na miejsce.Wyciągam swój sprzęt w postaci własnoręcznie zbudowanego wykrywacza.Zrobiłem go na podstawie „nieszczęsnej dokumentacji Garreta ADS-5” /Proscan powinien wiedzieć o co chodzi.Ha,ha !/ Ale jak na mój pierwszy wykrywacz,spisuje się całkiem nieżle. No więc ,ustawiam grunt, i po paru krokach już mam sygnał.Włączam dyskryminację – jakieś żelazo.Nieduże.Poznaję po sygnale.Czyżby znowu jakiś drucik? Aaaa , co mi tam ! Jeden dołek „na rozgrzewkę” nie zaszkodzi.Poza tym zawsze mówię,że najlepszą dyskryminacją jest... łopatka! Widzisz na własne oczy co masz w ręce, a słyszałem , że z wyświetlaczami, to rożnie bywa.Ale może się mylę,wiec zwracam honor. No więc kopię. Robię ładny kwadracik w miejscu gdzie jest sygnał, wyciągam darń ziemi , i otrzepuję. No taaak! Kawałek łuski od karabinu.Chyba z drugiej wojny. Te z pierwszej wojny wyglądają jakby lepiej.Mało która jest zżarta przez rdzę , i mają wyrażne literki. Zakrywam ładnie dołek i idę dalej.     Mógłbym w tym miejscu opisać każdy mój krok,lecz musiałbym to robić prawie cały dzień.Trafiało się dużo łusek , czubków, różnego złomu,jednak tym razem nic konkretnego.  Dochodziła godz. 16. Byłem już bardzo zmęczony , wiec postanowiłem odpocząć chwilkę pod krzakiem , przy drodze powrotnej.  Nagle!? Jest sygnał! Bardzo mocny!!! Takiego „ brania” to jeszcze dzisiaj nie miałem. Sięgam po saperkę i kopię. Wyciągam „kwadracik” z ziemią , sprawdzam sygnał w dołku, mało mi głowy nie urwie , tak piszczy. Sciągam słuchawki i daję na głośnik.Kopię dalej.Jeden sztych- nic. Drugi sztych- nic ,a sygnał coraz mocniejszy! Wreszcie coś zadżwięczało.Wyobrażcie sobie , że na głebokości ok. 50 cm. / mam podziałkę na saperce /   leżał ... jakiś kamulec!!! Co jest! Myślę. Wyciągam to to , oglądam , nawet niewielkie , a ciężkie jak cholera! Na oko jakieś 5-6 kg.  Kiedyś coś słyszałem o meteorytach, ale nic o nich nie wiedziałem. Poza tym ,że są cenne. Zapakowałem więc kamulca i jade do znajomego,który jest w tych sprawach „the best”. Zobaczył , obmacał , poskrobał, i mówi : O cholera!!! Piękny okaz! No stary ! To koniec z ubóstwem . Jak to ? Pytam. Czy to jest coś warte ? Przekonamy się ,mówi. Na razie pakuj się ,i jedziemy do instytutu .Jakiego instytutu?Pytam znowu. Jedziemy do laboratorium , gdzie zbadają  tego kamulca.Mówi. Zrobią pomiary, pobiorą próbki, ocenią ,wycenią itd... No dobra,mówie.Jedziemy.  Po wielogodzinnej podróży ,dotarliśmy do jakiegoś miejsca , gdzie wszyscy chodzili w białych , długich fartuchach .Wzięli  mojego kamulca i kazali czekać na korytarzu. Coś takiego! Myślę. Jeszcze mi go zwędzą , lub podmienią! Ale cóż. Czekam cierpliwie.Po kilku godzinach czekania poinformowano mnie , że wyniki będą za kilka dni. NO NIEEEE !!! Nie wytrzymam –myślę , ale posłusznie dziękuję , i pytam dlaczego badania zajmują tak dużo czasu.  „To jest unikat „ – słyszę w odpowiedzi .Tak niezwykły „egzemplarz” , że musimy ściągnąć specjalistów z całego kraju ,którzy pomogą w badaniach , i ostatecznej opinii. Te kilka dni ,były dla mnie jak wieczność.Nie mogłem zasnać przewracałem się z boku na bok i miałem wrażenie że ciągle coś po mnie łazi. Do instytutu przyszedłem z samego rana.Powitało mnie grono uczonych w białych kitlach. Noooo! Gratulujemy znaleziska! Miał pan szczęście ,ten okaz jest jedyny w swoim rodzaju ,niepowtarzalny,wręcz wspanialy! Będzie stanowil piękny okaz naukowy.Po wielu takich „bla bla „ w końcu przeszliśmy do sedna sprawy. Ile jest wart ? No jak myslicie? Słuchajcie , dostałem za niego czek na ... 50.000USD!!! TAK! TAK!  około 200.000.PLN!!!  Czy wyobrażacie sobie moją radość? Nie mogłem w to uwierzyć. No, ale na pewno nie uwierzycie co zrobiłem zaraz po wyjściu. Pobiegłem do sklepu i kupilem sobie nowy wykrywacz! Najlepszy jaki był. Jeden z najlepszych na świecie. Z bajerami . Po wyjściu ze sklepu byłem tak podniecony, że wybiegłem wprost na ulicę i nagle .... EEEEJJJ !!! CZŁOWIEKU !!! ŻYJESZ!!!?   Poderwałem się na równe nogi. O kurcze , co jest!?  Nade mną  stał jakiś ogromny facet z grabiami .Otrzepałem się z mrówek , które mnie całego oblazły i mówię : tak! tak! żyję , tylko mi się trochę przysnęło...

W drodze powrotnej byłem jak w transie.No jak myślicie ,co się czuje po takim przeżyciu?  Tej nocy naprawdę nie mogłem zasnąć. Cały czas myślałem o tym wszystkim. Tyle kasy! No i wreszcie konkretna wykrywka , która pracuje jak należy. Stabilniutko. Aaaah! Żeby taki chociaż potrzymać w ręce. No cóż ,” jak się nie ma co się lubi ...”  Wychodzi na to , że z moim wykrywaczem jeszcze długo będę musial czekać na taką zdobycz.

                                          

Serdecznie pozdrawiam wszystkich „ zasmuconych” poszukiwaczy – JAWO