Miejsce zlotu zostało wybrane z rozmysłem. Bo chociaż stąd daleko na zachód czy północ Polski to Pogórze ma swoje tajemnice. I to te najbardziej lubiane przez eksploratorów. Czyli dotyczące ostatniej wojny. Słowem poniemieckie. I mimo tego, że tak naprawdę wielkiej tajemnicy tu nie ma - bo wszystko dawno temu zostało zbadane, zweryfikowane, zinwentaryzowane i ma swoje zupełnie logiczne wytłumaczenie to nadal przyciąga wielu badaczy żadnych odkryć. I fajnie bo choć odkrywać nie ma już czego warto obejrzeć to co pozostało w malowniczej dolinie Stępinki po budowniczych Trzeciej Rzeszy.
I właśnie budowle te uznawane przez co poniektórych za dziwolągi o nieznanym przeznaczeniu i historię ich powstania przybliżę Wam...
Anlage Süd –Führerhauptquartier*
Historia i krótka charakterystyka
Lato roku 1940 przyniosło załamanie w stosunkach niemiecko-radzieckich. Wojska niemieckie po zajęciu Polski, Norwegii, Danii, Holandii, Belgii i Francji czekała w niedalekiej przyszłości kolejna kampania. Wymierzona przeciw swojemu sojusznikowi-Związkowi Radzieckiemu. Ale nim weszło to w fazę konkretnych planów w pokojach sztabowych powstawało szereg dokumentów o niejako wstępnym wprowadzeniu do planu Fall Barbarossa. Właśnie latem Stalin ruszył w kierunku rumuńskiej ropy... co właściwie wpłynęło na postępowanie Hitlera. Rozwścieczony wódz III Rzeszy diametralnie zmienił swoje nastawienie do „sojusznika”. To był właśnie kluczowy moment...
Mimo, że do podpisania przez Hitlera planu ataku na ZSRR pozostawało jeszcze niemal pół roku, a do samej inwazji - jak pamiętacie z historii aż rok - rozpoczęto prace nad przygotowaniem zaplecza wyjściowego dla planowanej operacji. Cóż to oznaczało w praktyce? Setki dyrektyw, dokumentów, rozkazów. Mnóstwo przebudowanych dróg, mostów, tudzież prace nad obiektami specjalnymi, do których zaliczają się te z Ziemi Stępińskiej.
Na Podkarpaciu zakładano budowę kwatery dowodzenia dającej możliwość wykorzystania podczas ataku na Rosję Sowiecką. Podobnie jak to było w przypadku zespołu obiektów położonych w lasach Jelenia i Konewki również tu prace prowadzono równocześnie przy trzech zespołach obiektów.
1. Askania Süd I
1. Askania Süd II
1. Askania Süd III
Pierwsza z wymienionych uznawana za podstawową, nie wymagała wielkich prac budowlanych poza przystosowaniem istniejących wtedy budynków do użycia oraz zabezpieczeniem terenu. Kolejne dwie to prawdziwe dwa wielkie place budowy rozciągnięte na olbrzymim terenie obejmującym setki tysięcy metrów ziemi. Na nich się skupimy, gdyż są bardzo ciekawe dla odkrywców. I to właśnie one miały być ewentualnie wykorzystane podczas działań wojennych na wschodzie.
Prace przy wznoszeniu kompleksów rozpoczęły się we wrześniu 1940 roku. Przygotowanie terenu – budowa baraków dla pracowników itp. trwało już od czerwca. Całość firmowała znana Organization Todt. Budowa otrzymała kryptonim Askania Süd. Przewidziane oddanie całości do użytku planowano na wiosnę roku 1941. Prace prowadzono kilkutorowo. Górnicze w okolicy Strzyżowa były objęte ścisłą ochroną, na teren mięli dostęp jedynie pracownicy OT. Podobnie wyglądała sytuacja przy „głównym” placu budowy w Stępinie. Do prac poza rejonem strefy specjalnej wykorzystywano pracowników Baudienstu, niemieckie służby inżynieryjne (wojskowe) i pracowników przymusowych (obcokrajowcy) a także robotników kontraktowych i około 300 żydów (dwa lub jedno komando żydowskie).Ocenia się, że przy robotach było zatrudnionych ok. 4500 osób.
Wiosną następnego roku kwatera przedstawiała charakter stały aczkolwiek była niewykończona i brak było ufortyfikowanej strefy ochronnej. Wykończenie trwało do lata, zaś pełne zamknięcie budowy nastąpiło jesienią 1941r. A więc... kilka miesięcy po ataku na Związek Radziecki!
Jednakże przed całkowitym oddaniem do użytku obiektów w 1941 roku w samym środku lata, 27 sierpnia schron tunelowy w Stępinie przyjął pociąg specjalny. Tego dnia przyjechał do obiektu Adolf Hitler po to, by spotkać się z przywódcą Włoch-Benito Mussolinim. To jedyna informacja na temat wykorzystania Anlage Süd. Do 1943r. kompleksy były w pełnej gotowości do wykonania powierzonych im zadań ochronnych. W tymże czasie w ramach „Geilenberg-Programm” większość zakładów niemieckich zaczęto przenosić pod ziemie i do schronów specjalnych. W grudniu 1943 r. führer wyraził zgodę na wykorzystanie Anlage Süd na potrzeby zakładów zbrojeniowych. Ożywiona dyskusja na temat ewentualnego wykorzystania kompleksów pomiędzy Reichsführerem, Głównym Zarządem Gospodarczym SS a urzędem SS w Generalnej Guberni trwała rok. Rozważano uruchomienie w tunelach produkcji związanej z Jagerprogramm (Program Myśliwców). Niestety schrony nie spełniły oczekiwań SS-Gruenführera dr Kammlera (tego znanego z działań w Górach Sowich – Riese), który oglądał je pod kątem przystosowania do swoich zadań i wreszcie w końcu 1944 roku trafiły na listę obiektów możliwych do wykorzystania w celach magazynowych. Dysponentem był Komendant Wojskowy Krakowa. Jeden ze schronów tunelowych został zajęty w celach magazynowych przez Luftwaffe.
Latem 1944 r., gdy linia frontu zbliżyła się do Ziemi Strzyżowskiej podjęto ewakuację wyposażenia obiektów. Opustoszałe zostały zajęte przez wojska radzieckie bez strzału. Do momentu podjęcia ofensywy styczniowej kompleks w Stępinie był użytkowany przez żołnierzy.
Po wojnie budynki pomocnicze, baraki, wieżyczki i wiele budowli towarzyszących rozebrano. To czego nie zdążyli wywieźć Niemcy zdemontowali Rosjanie...
Zespół obiektów schronowych w okolicy Strzyżowa.
Głównym obiektem jest żelbetowy przelotowy schron tunelowy wybudowany we wnętrzu Góry żarnowieckiej. Schron ma 465 metrów długości i 18 metrów szerokości. Górna część sklepienia wykonana została z cegieł. Przekrój ostrołuczny. Pierwotnie były tu zamontowane tory kolejowe. Brak wewnętrznych pomieszczeń ukrycia dla załogi pociągu.
Tunel posiada podziemne połączenie ze schronem technicznym poprzez szeroki korytarz o zabudowie żelbetowo-ceglanej, spełniający funkcję techniczno-instalacyjną. Niestety obecnie posiada on przymurówkę przed wejściem do obiektu technicznego. Schron techniczny stanowi żelbetowa budowla, położona nad rzeką Wisłok. Mieściły się w nim urządzenia spełniające funkcje utrzymania w gotowości schronu tunelowego. A ...więc: kotłownia, koksownia, wentylatorownia, elektrownia itp. Budowlami uzupełniającymi o profilu ochronnym były wartownie przy wjazdach. Na uwagę zasługują zachowane stalowe, czterodzielne drzwi w schronie głównym (tunelowym).
Przeznaczenie zespołu schronów tunelowych: w razie wojny ze Związkiem Radzieckim czasowe miejsce ukrycia składu kolejowego.
Zespół obiektów schronowych w Stępinie-Cieszynie.
W skład kompleksu wchodziło siedem żelbetowych schronów (zachowanych!) oraz cała gama obiektów towarzyszących spełniających rolę pomocniczą. Te ostatnie niestety w większości celowo rozebrano, zniszczono i zniwelowano po wojnie.
Podobnie jak w okolicy Strzyżowa głównym obiektem jest żelbetowy, ale wolnostojący, naziemny schron tunelowy o długości 383 metrów i szerokości 14,5 metra. Budowla posiada przekrój ostrołuku z obłymi ścianami bocznymi co bezspornie klasyfikuje ją do typu tzw. Dombunker (bunkier katedralny). ściany schronu w najwęższym miejscu osiągają 2m, w najszerszym przekraczają 3m. Ponieważ schron jest bierny nie stosuje się określeń dotyczących odporności budowli. Jednakże stacjonujący wewnątrz pociąg był bezpieczny podczas ataku lotniczego i uderzenia jednokrotnego w to samo miejsce bombą o wadze pół tony. Również w przypadku artylerii płasktorowej zapewniał bezpieczeństwo przy ostrzale pocisków do 220 milimetrów.
Pierwotnie wewnątrz obiektu były tory kolejowe usytuowane metr poniżej obecnego poziomu podłogi. Dwa „perony”- lewy wąski i prawy dwukrotnie szerszy. Identycznie jak w tunelu Jelenia (pod Tomaszowem Mazowieckim) w bocznej ścianie ciąg tuneli schronowych zapoczątkowanych najdłuższym korytarzem (techniczny? magazynowy?) i na takim kończący się. Poszczególne pomieszczenia między wymienionymi (13 sztuk razem z pierwszym i ostatnim 15) zaopatrzone były w śluzy gazowe i wyposażone w drzwi gazoszczelne. To co dziś widać w obiekcie - czyli komplet drożnych drzwi - to niestety współczesna polska produkcja zainstalowana na potrzeby NBP. Podobnie drzwi główne to produkt naszych rodzimych zakładów. Opisywany wyżej ciąg schronów dla pasażerów (personelu) pociągu znajduje się poniżej poziomu peronu (zejście po 4 schodach). Uwaga w niektórych pomieszczeniach jest mokro!
We wnętrzu peronu tak lewego jak i prawego umieszczono kanały instalacyjne. Wydawać by się mogło, że podobne rozwiązanie zastosowano w schronach ze spalskich lasów. Podobne - tak! Ale - nie identyczne! Np. wąski kanał instalacyjny z Konewki jest aż o 70 cm wyższy niż ten ze Stępiny. Obiekt stępiński posiada połączenie podziemne poprzez trzydzielny korytarz instalacyjny ze schronem technicznym, znów podobnie jak w Konewce korytarz ten jest o zmiennych wymiarach (zniża się dość znacznie). Jest to ciąg tzw. półprzełazowy.
Schron techniczny. żelbetowa budowla o ścianach grubości 2 m.składajaca się z dwóch bloków i szeregu pomieszczeń uzupełniających mieszczących się w trzecim module o znacznie węższych ścianach. Zadaniem schronu było zabezpieczenie normalnego funkcjonowania budowli głównej podczas ataku. Stąd więc zupełnie jasne jest umieszczenie tu większości urządzeń technicznych. Począwszy od piecy c.o., przez silniki spalinowe zaopatrujące w energię, hydrofory, aparaty wentylacyjne, filtry itd.
Kolejne obiekty wchodzące w skład kompleksu to trzy schrony bojowe, jeden bierno - bojowy (niezwykle interesujący) i jeden bierny składające się na ufortyfikowaną strefę obronną. W okresie wojny obszar ten był wzmocniony stanowiskami plot (Flak 37 i Flak 20 mm), wartowniami jak również pancernymi stanowiskami obserwacyjnymi w wieżyczkach. Dziś po tych elementach uzupełniających pozostało wspomnienie.
Obiekty fortyfikacyjne są w doskonałym stanie technicznym. Nadal posiadają oryginalną infrastrukturę - wyposażenie wewnętrzne (drzwi) i zachowane płyty pancerne. Służą okolicznym mieszkańcom za składy i piwnice. Bogu dzięki, że mamy w naszym kraju choć jeden region gdzie nie dotarli złodzieje! Schrony bojowe wg niemieckiej klasyfikacji mieszczą się w klasie odporności C. Natomiast schron bierno - bojowy ma odporność B.
Obok wymienionych zasadniczych budowli składających się na zespół obiektów w Stępinie - Cieszynie w okresie okupacji istniało dodatkowo kilkanaście budowli pomocniczych. Wśród nich baraki koszarowe, budynek socjalny z kuchnia i toaletami, willa dla wysokiej rangi dowódców, dworzec z drewnianymi peronami przed wjazdem do schronu tunelowego, lotnisko polowe itd.
Jak widać z zarysu opisany zespół był kompleksem o silnie rozbudowanej infrastrukturze.
A jakie było jego przeznaczenie? Wbrew potocznym opiniom nie był fabryką śmierci ani składem depozytowym III Rzeszy. Jak zauważyliście charakter schronów mówi sam za siebie. Główny aspekt przyświecający budowniczym to funkcja kwatery zastępczej ze schronem dla pociągu specjalnego, mieszczącym ruchome stanowisko dowodzenia. Nie ma jednak ani jednego wiarygodnego przekazu historycznego o fakcie wykorzystania kompleksu przez dowódcę Armii Południe gen. Runstedta...
Impreza.
A ponieważ pewnie trochę zmęczyłam Was betonem - czas wrócić do zlotu bo to właściwie o nim miała być mowa...
Impreza rozpoczęła się w piątek 30 maja. Otwarcie zlotu uświetniły swoją obecnością władze gmin Strzyżów i Frysztak.
I jak to czasami bywa po części oficjalnej rozpoczęła się ta mniej oficjalna. Słowem: ognisko. A, że organizator to człek obrotny...Tak, tak - to mimo, że byliśmy w Chytrówce położonej ładny kawałek od cywilizacji - to napoje zimne przyjechały do zlotowiczów. łącznie z nalewakiem. A i głodni mogli skonsumować miejscowy bigos. Też został dowieziony. Brataliśmy się do 2-giej w nocy. Pewnie potrwałoby to dłużej ale... bladym sobotnim rankiem (o10-tej) miał czekać na nas autokar by zawieźć żądnych przygód na rajzę po malowniczej Ziemi Strzyżowskiej tu i ówdzie napiętnowanej historią. I znów ukłon w stronę organizatorów. A tak! Bo rzeczony autokar łącznie z kierowcą udostępnił z-ca burmistrza Frysztaku. Za całkowita darmochę! Wiecie co to znaczy? Poza luksusem w portfelu, mały precedens - władza akceptuje poszukiwaczy. Ci co zaspali, musieli gonić nas własnymi autami.
Dzień upłynął na zwiedzaniu wyżej opisanych obiektów. Przynajmniej mam taką nadzieję, że zwiedzali. Ja tradycyjnie, to co znam odpuściłam mile spędzając czas z Kmicicem, Krzyśkiem i lokalnym znawcą oraz badaczem historii Pawłem Fangorem - znanym w środowisku z organizacji rajdu na Ukrainę śladem dywizji gen. Maczka.
Później oczywiście uczynny kierowca zawiózł spragnionych pod hipermarket. I wiecie co? Nie dość, że w regionie nie ma złodziei okradających schrony to autorytatywnie stwierdzam, że ludność preferuje zdrowy styl życia. Nałogowi palacze klęli na czym świat stoi - ale i to nie pomogło gdyż papieroski były tylko w odmianie „Light”!!! Za to piwko w półtoralitrowych petach za trzy złote z ogonkiem. Niestety tez light, hihihih. Wróciliśmy do bazy ok.15-stej. Głodni rzucili się na zapasy, leniwi na trawkę, spragnieni na napoje. Ponieważ nie byłam ani głodna, ani spragniona, ani leniwa wykorzystałam czwartą opcję. Perfidnie zostawiłam dzieci Nowikowi i pojechałam kopać lasy wspólnie z Rufusem i innymi gośćmi. Ech... katastrofa niemal totalna. Pięć detektorów „grało” na wzgórzu koło Huty Gogołowskiej. To obszar działań z 1944 roku. Chała! Gdyby nie jeden konkretny sygnał, przypadkiem mój skąd wyskoczyła amu do PPsz.wz.41 w drewnianym pudełku (rozwalonym) to byłaby całkowita porażka... Zniechęceni wróciliśmy po półtorej godzinie. Kiełbaski skwierczały nad płonącym pięknym ogniem na ognisku, a zaproszeni goście opowiadali o latach okupacji i działaniach Niemców na terenie gdzie gościliśmy.
Sobotnie ognisko przeciągnęło się do piątej rano... Ale i tak nie udało nam się zjeść wszystkiego...
A niedzielny poranek to czas zmagań uczestników V Otwartych Mistrzostw w Eksploracji. Sam pomysł wzbogacenia zlotów konkursem jest autorstwa Jacka Franasika z łódzkiego Klubu Odkrywców. W 1999 roku zainicjował konkurs, który zaaprobowany przez odkrywców już na stałe wpisał się w harmonogram wiosennych zlotów.
Jest też o co powalczyć... Na najlepszych czekają puchary - Mistrza Eksploracji oraz Międzynarodowy Fundacji Latebra... Tzw. Puchar Grand Prix. Niestety przechodnie.
W tą czerwcową już niedzielę do zawodów przystąpili niemal wszyscy. Pogoda jak na złość bez cienia poszanowania dla elektroniki. A i miejsce wybrane na konkurencję niezbyt szczęśliwie. Spora działka rozjeżdżona ciągnikiem nieopodal schronu tunelowego w Stępinie. No, niemal idealny teren... A tam zakopane 30 znaczków zlotowych. I godzina czasu na wykopanie. Poszukiwacze spisali się super. Znaleźli masę fragmentów żelbetu, kotw stalowych, gwoździ, płaskowników, jakieś koło, parę garów i oczywiście część znaczków. Bez problemów po godzinie „rycia” wyłoniono zwycięzców.
I miejsce i Puchar Mistrza za 5 sztuk wykopanych znaczków zajął – Marek Waleń z Dębicy.
II miejsce za 3 sztuki znaczków zdobyły dwie osoby: Pall Mall z Olsztyna i Krystian z łodzi.
III miejsce przypadło kilku osobom-przepraszm,za brak nazwisk - ale organizator nie dysponował danymi.
Jak widać druga lokata sporo namieszała bo puchar Fundacji Latebra był niestety tylko jeden. Po krótkiej naradzie jury zadecydowało, że wygraną zabierze najmłodszy uczestnik konkursu 11-letni Krystian.
Mało tego - ponieważ znaczki zostały zlokalizowane pożyczonym od producenta detektorem (Firmy PenElektronik) jako dodatkową nagrodę i niejako przy okazji Dnia Dziecka (1 czerwca) producent pan Wieczorek podarował szczęśliwą „piszczałkę” młodemu poszukiwaczowi. Nie obyło się bez humorystycznych komentarzy wymierzonych w piszącą ten tekst. He,he,he... Gremium zadecydowało, że czas zająć bujany fotel i udzielać wywiadów - o tym jak fajnie się szukało... Dziecko godnie mnie zastąpiło ratując honor rodziny, hi,hi... no cóż bywa i tak. Faktem jest, że nie znalazłam nawet pół znaczka...
Ale po czterech latach od pomysłu łodzianina, jeden z pucharów wreszcie trafił do łodzi. Tylko na rok... Choć Nowik junior zarzeka się, że w przyszłym roku też zabierze go do domu. Hm... istotnie wychowałam sobie pazerny narybek.
Krótko po zawodach uczestnicy zlotu rozjechali się do domów. Poza fajną zabawą nie brakowało przygód powodujących szybkie bicie serca. Krzysiek w drodze rozbił swój samochód i... Przyjechał pożyczonym „kaszlakiem”, Borsukowi poleciał most w terenówce a autorce tego tekstu pękła miska w clio.
Mimo to było wesoło!
Uwagi:
Tytuł: Anlage Süd-Führerhauptquartier - określenie Führerhauptquartier w stosunku do kompleksów położonych na Pogórzu Karpackim jest określeniem używanym w dokumentach niemieckich z okresu II Wojny światowej. Ponieważ... oryginalne dokumenty z okresu... bardzo powoli ale jednak są coraz bardziej dostępne dla polskich badaczy, wypływają z archiwów, pozwalając dokładnie określić czy to strukturę działań czy przeznaczenie - właśnie na nich opierałam się stosując podtytuł w tekście.
Dziękuję Grześkowi z W-wy za spędzony czas przy tłumaczeniu „moich” niemieckich papierów.
Dziękuję Wojtkowi - Toperowi z Tarnowa za złożenie tekstu na kompie.
Dziękuję Landminerowi za fotografie ze zlotu.
Przepraszam zainteresowanych tematem za brak rysunków sytuacyjnych dotyczących rozmieszczenia opisywanych kompleksów. Nie mam możliwości zeskanowania. Chętnym mogę wysłać pocztą schematy. Kontakt: india@poszukiwanieskarbow.com