Wszystko zapewne zależy od miejsca.
Tego najlepiej dowiedzieć się od miejscowych bądź z historii o danej miejscowości.
Jedyna reguła to brak reguły.

Miejscówki,mapy i "koniec świata" to lipa.

Liczy się tylko szczęście tego Wam życzę!

Skupić trzeba się na powołaniu PZE i tu temat rozmowy trzymać proszę.

"Skupić trzeba się na powołaniu PZE i tu temat rozmowy trzymać proszę."

Czyli na czym???

Czyli uzbroić się w cierpliwość. Też mnie męczy to czekanie niewiadomo na co, bo niestety nie ma jeszcze nic pewnego ale trzeba być dobrej myśli. Mam nadzieje że po rejestracji w KRS oraz po zebraniu walnym sprawy nabiorą tempa i wszystko pójdzie po naszej myśli.

Witam
To może wykorzystać ten czas oczekiwania i opublikować na tym forum i zaprzyjaźnionych petycję w formie pdf do pobrania, zaczniemy zbierać podpisy, następnie każdy wyśle karty z podpisami na wskazany adres lub siedzibę PZE w ten sposób szybko zbierzemy wymagane 100 tys podpisów bez ponoszenia większych kosztów, mając te podpisy jako związek możecie od razu postulować przynajmniej o zmianę niektórych zapisów tej złej ustawy jaka nas zastała.

Przecież podpisy nie mają żadnego znaczenia. Zostaną zmielone jak wszystkie inne. Szkoda zachodu.

Lipek wiem że zostaną zmielone ale warto wykorzystać wszystkie drogi które są, a ta forma nie będzie wymagała dużego nakładu finansowego tylko trochę naszego wspólnego wysiłku, przecież wszystkim nam zależy aby ten bubel prawny został przynajmniej zmieniony, a nie mogą tego zmielić ot tak muszą najpierw zagłosować czy taki wniosek ma trafić do dalszej pracy. Przynajmniej możemy potem powiedzieć z czystym sumieniem że złożyliśmy te podpisy a nie będziemy się cały czas zastanawiać co by było gdyby. Każdy narzeka że jest źle i trzeba coś z tym zrobić to powiem tak róbmy nie czekajmy na innych.

Ale "inni" właśnie to robią z tym że nie mówią,bo sami do końca nie wiedzą co będzie,bo po co bzdury mają pisac?
Na dzień dzisiejszy możemy wróżyc z kart,że może w najlepszym będziemy płacic "abonament" podobnie jak wędkarze,że może powstanie aplikacja na telefony z której korzystając podczas wykopek(jak już będzie można) będziemy pinezkowac miejscówkę i znalezisko od razu łącząc się bazą archeo i np. po 2 tygodniach dostaniemy info czy mamy to oddac i wysłac do "góry"czy zostaje u nas... Może za znaleziska cenne dla kraju będziemy dostawac jakieś drobniaki,ale nie od Państwa tylko z "naszych składek". Z tych składek też będziemy musieli pokrywac utrzymanie całej struktury "naszych" związkowców i słusznie,do tego kancelarie prawną i ewentualne ubezpieczenie na wypadek niewygodnego znaleziska,lub np.pomyłki jakiegoś funkcjonariusza...Do tego szkolenia z BHP poszukiwań i ew. militarki. Sumując na wszystko będzie potrzebna kasa i sami za to zapłacimy jeśli będziemy się chcieli jeszcze w to bawic na nowych zasadach.
Tak sobie to jakoś wyobrażam.

Jak aplikacja to może coś na wzór Yanosika tylko taka dla poszukiwaczy, która będzie ostrzegała przed .......
A jak nie to kilku z nas może pójść pierdzieć w pasiak.

To nie w tym kierunku,apka byłaby obowiązkiem przy każdym poszukiwaczu i każde znalezisko ozdjęciowane, zapinezkowane na mapie i wysłane do bazy archeo i jeśli im się nie spodoba to zostaje w Twoich zbiorach,lecz zawsze będą mogli to wypożyczyc,a Ty będziesz musiał im to udostepnic,ale to już inna bajka...

DoktorQ - to w zasadzie w 100% zbieżne z moimi przemyśleniami. Takie rozwiązanie poza zaadaptowaniem się wszystkich do dość pokaźnej biurokracji będzie w zasadzie korzystne dla wszystkich. Mam nadzieję, że chłopaki z PZE mają świadomość, że tak jak było, już nie będzie - i trzeba będzie znaleźć jakieś satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie. No i sprawa fundamentalna - DEFINICJA ZABYTKU!!!!!!!!!!!!!

Według NIDu nie ma sprawy, w kwestii co jest zabytkiem, a co nim nie jest decyduje właściwy WKZ.

Wracając do tej definicji: "ZABYTEK - nieruchomość lub rzecz ruchoma, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową (art. 3 ust. 1 ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami)".

Mam pytanie - z całą pewnością naiwne, ale cóż: w ub. roku u kolegi w domu zameldował się przedstawiciel WKZ (oczywiście nie sam :) ). Posprawdzał mu wszystkie mysie kąty - i zakwestionował jedynie.... boratynki (pozostałe monety, jakie miał to przełom XVIII/XIX w. wzwyż). Miał tez dużo militarki - gł. I w. św.. Czy można uznać zatem (tu zaczyna się to pytanie), że mając w domu "popularesy" od pocz. XIXw. nic nam nie grozi? Czy ma ktoś doświadczenia potwierdzające/odrzucające tę tezę? Pytam dlatego, że mnie takie znajdki satysfakcjonują, i zbierając tylko je mógłbym czuć się bezpiecznie. Druga opcja to wypowiedzenie nam wojny i w razie kontaktu ze służbami udowadnianie nam, ze wszystko jest zabytkiem - no i wtedy wszyscy jesteśmy przestępcami.

Wszystko zależy od interpretacji urzędnika. Znam przypadki, gdzie za "zabytki" uznano powojenne butelki, łuski, monety PRL czy zdjęcie babci. Definicja jest tak skonstruowana, że za zabytek można również uznać zawartość Twojego śmietnika.

No ale to jest właśnie bzdura . Jeśli za jedyne kryterium uznamy , że zabytek to wytwór ludzkich rąk ... To zgadza się , wszystko jest zabytkiem . Tylko po co? :oops: