Ja też pamiętam swoją pierwszą boratynkę, zresztą pewnie każdy taką pamięta. Również mało się przy niej nie zfajdałem :). Tylko ja jeszcze każdą, w przeciwieństwie do Ciebie nadal zabieram ze sobą i jakoś na swój sposób się nią cieszę. Teraz, jak już doliczyłem się ich ponad 3,5 tyś to nie ma praktycznie entuzjazmu i czasami, zwłaszcza przy fajnym sygnale, wręcz mruknie się pod nosem - "kur.... , znowu borka". Ale w głębi ducha i tak się człowiek cieszy.
Również uważam, że ważniejsze jest zjednać się ze sprzętem, nauczyć się go bardzo dobrze słuchać i w pewnym sensie się z nim scalić, niż co kawałek go wymieniać. Najlepsza separacja sygnałów jest w mózgu, żadna elektronika jej nie zastąpi ale tą się wyrabia poprzez przełażone godziny. Ja tam, przez prawie 20 lat zmieniłem wykrywacz tylko 4 razy :)
darek64 napisał(a):
Kiedyś pojechałem do kolegi żeby pomógł mi ustawić Altera bo miałem z tym problem. Wchodzę, patrzę a na podłodze walają się rzymki i inne niezłe moniaki bo bawiło się nimi jego dziecko...
A to dobre :lol: