Jakieś dwa tygodnie temu po pracy pojechałem sobie na pobliskie pole. Pole było położone przy samym cmentarzu. Przez środek pola przechodzi stara poniemiecka droga. Z drogi cmentarnej przeszedłem jakieś 40 m w górę pola. Zatrzymałem się między ścierniskiem,a świeżo posianym zbożem. Wyciągam swój sprzęt, składam go i zaczynam poszukiwania. Zaczynam od brzegu ścierniska. 10 m trzy mocne sygnały:monetka, łuska, nabój, który wylądował pod słupem WN. Pomyślałem sobie O! może to pole dziewicze, nie ruszone przez nikogo. Po chwili zauważam jak na poniemiecką drogę wjeżdża auto. Kierowca mnie zauważył, ja jego. Powoli zacząłem przechodzić na środek ścierniska. Na 20 m znalazłem z osiem głębokich dołków. Głupia sytuacja, jestem na polu z saperką kilka minut,a wokół mnie kratery. Jak tu się wytłumaczyć?! Auto ruszyło w moją stronę. Spiąłem się lekko ale cóż nie będę uciekał do drogi cmentarnej, bo szans nie mam. Odwróciłem się do kierowcy, zatrzymał się kilka metrów ode mnie. Ja czapka z głowy, mocne skinięcie i "dzień dobry". On odpowiedział skinieniem i pojechał dalej. Pomyślałem sobie:"to musiał być właściciel, pewnie zna takich jak ja i akceptuje to co robimy". Zacząłem więc dalej poszukiwać. Po kilku minutach słyszę za sobą krzyki. Jakiś facet biegnie do mnie od drogi cmentarnej i macha rękoma. Mój organizm, a raczej jego dolna część zaczął zachowywać się jakbym co dopiero łyknął całą paczkę węgla na rozwolnienie. Pomyślałem sobie:"to chyba jest właściciel pola!!". Pobiegłem w chaszcze,a za chaszczami świeżo orane pole i główna droga. Głupi pomysł lecieć tam w gumowcach. Skręciłem w lewo na młode brzozy, które przylegały do cmentarnego płotu. W dłuż płotu, w biegu złożyłem saperkę, wykrywkę, oraz bluzę. Wszystko znalazło się w reklamówce znanej sieci handlowej z czarnymi kropeczkami. Wszedłem na cmentarz. Zachowując spokój między grobami przemieściłem się do drugiego wyjścia, gdzie niedaleko stał mój samochód. Udało mi się dostać do samochodu. Odpalam go i ruszam. Przede mną "toczy" się osobówka. Wyprzedzać, nie wyprzedzać? Odpuściłem temat. Do skrzyżowania mam jeszcze kilkanaście metrów. Nagle z naprzeciwka pojawia się radiowóz :cop. Zatrzymuje się na wysokości auta przede mną. W jednym momencie opuszczają szyby i zaczynają rozmawiać. Kierowca osobówki pokazuje coś na pola, na miejsce gdzie zacząłem uciekać:). Auta się minęły, jadę dalej. Pomyślałem sobie:"chyba już po wszystkim, pora jechać na obiad". Na krzyżówce kolejny postój. Tym razem podjeżdża bus służby więziennej. Wysiada dwóch umundurowanych panów i przesiadają się do osobówki. Zgłupiałem totalnie, aż takie siły wezwali na mnie :ups: ? Dojechałem do domu. Zjadłem obiad. Odpalam kompa i czytam lokalne wiadomości:"Ucieczka skazańca z pobliskiego więzienia" hmm.... Wracać tam na pole? :lol:
|