Sowa74 napisał(a):
Mnie zaś uczyli, mówiąc w uproszczeniu, że przed wynalezieniem pisma badaniem przeszłości zajmuje się archeologia, a po wynalezieniu pisma - historia.
Prawda - jest to uproszczenie (pozostawione samo sobie błędne). Od ''wynalezienia pisma'' do pierwszych wzmianek na temat ziem polskich minęło trochę czasu. Ponadto archeologia jest nauką pomocniczą historii. Nawet w czasach dobrze już - wydawać by się mogło - opisanych historycznie, jest dla archeologii dużo miejsca. Szkoda ''pióra'' na tak podstawowe kwestie, nadmienię jednak, że na większości ważniejszych uniwersytetów są zakłady/katedry związane z archeologią średniowiecza i czasów nowożytnych. Kilka haseł: archeologia nowożytna, archeologia przemysłowa, archeologia wojny, archeologia pól bitewnych.
I kilka linków dla zobrazowania wyników takich badań:
http://www.academia.edu/19886068/Fajki_z_badań_archeologicznych_w_Krakowie_źródło_mówiące_o_tradycji_obyczajach_i_handlu_mieszkańców_nowożytnego_miasta
http://www.academia.edu/20124561/PROBLEMATYKA_ROWÓW_JAKO_OBIEKTÓW_ARCHEOLOGICZNYCH_W_KONTEKŚCIE_PODZIAŁU_WŁASNOŚCI_ZIEM_UPRAWNYCH_W_PÓŹNYM_ŚREDNIOWIECZU_ORAZ_WCZESNYM_OKRESIE_NOWOŻYTNYM_NA_PRZYKŁADZIE_ST._3_W_BARYCZY_POWIAT_PABIANICKI_WOJEWÓDZTWO_ŁÓDZKIE
http://www.academia.edu/8917615/Dewocjonalia_nowożytne_ze_zbiorów_Państwowego_Muzeum_Archeologicznego_w_Warszawie
Sowa74 napisał(a):
Niekoniecznie musi być osada, czy cmentarz. Co niektórzy mają jakąś nerwicę natręctw i od razu jak pojawia się słowo detektorysta to w kontekście słowa kopania na cmentarzu.
Definicja stanowisko archeologicznego - jest to każdy ślad materialnej działalności ludzkiej w przeszłości. Terminem tym określa się zwarty, oddzielony od innych podobnych, wycinek przestrzeni, w obrębie którego występują źródła archeologiczne wraz z otaczającym je kontekstem. Zatem ktoś zgubi garść boratynek , inny to znajdzie i już mamy stanowisko archeologiczne. Inny zgubi pięć kulek muszkietowych i klamrę od buta i już mamy małe stanowisko archeologiczne wraz z kontekstem. Co z tego że nie wpisane do rejestru skoro można za naruszenie tego stanowiska kogoś umoczyć. Pokaż człowieka ,a ja znajdę na niego paragraf. Stanowisko musi być odkryte i wpisane do rejestru - wówczas można kogoś ukarać za jego zniszczenie. Jeśli gość szuka złomu, lub meteorytów i wejdzie na nieodkryte wcześniej stanowisko i coś odkryje i jeszcze zgłosi to dlaczego go za to ukarać. Problem w tym - że na 99% nie zgłosi bo sam wsadzi się na minę, i dostanie po dupie. Dopóki archeo tego nie zrozumieją dopóty znaleziska będą im szły koło nosa. Normalny człowiek ma gdzieś współpracę z nimi, to oni powinni zabiegać o współpracę z nami, ale zasadę mają taką że chcą mieć monopol na "poszukiwania" bo doktryna wszelkich instytucji jest taka, że konkurencję się zwalcza, a nie wspiera i niech mi nikt nie kadzi, że jest inaczej. Ostatnio jakiś Troncik bredził, żeby zostawiać znaleziska "in situ". Ciekawe dlaczego in situ nie zostawił tych goldów za które beknął i zmienił nutę w jakiej teraz śpiewa. Chyba in situ na zaoranym polu zostawił swój rozum i honor.
Nikt nie napisał o konieczności. W kontekście archeologicznym mówmy raczej o ''cmentarzysku'', nie cmentarzu.
Tak jak napisałem wcześniej - nie popadajmy w paranoję. Środowisko archeologiczne - jak każde inne - jest zróżnicowane. Tak jak istnienia archeobetonu nie podważam, tak nie podważę istnienia poszukiwaczy - rabusiów. Znam setki przykładów zgłaszania zabytków archeologicznych, kiedy to współpraca była zdrowa i owocna dla obu stron (zaproszenie na wykopaliska, podziękowania w publikacji itd.). Nie wychodźmy z aroganckiego i szkodliwego podejścia, że któraś ze stron miałaby zabiegać o względy drugiej. Równie dobrze można byłoby napisać: Wykopałeś? Zadokumentuj, zakonserwuj, udostępnij, opublikuj (i nie mam tu na myśli zdjęcia na forum). Brak takiej współpracy to jawna szkoda dla dziedzictwa, którego dobro - każdy kto nie uprawia poszukiwań komercyjnych - powinien mieć na uwadze.
Kolejnym błędem w rozumieniu rzeczywistości jest zrzucanie winy za wadliwe prawo na środowisko archeologiczne :) Jest pełna świadomość nie tylko wad prawa, ale i szkód z tego faktu wynikających. Kombinatoryka, którą muszą uprawiać archeolodzy względem obejścia szkodliwych przepisów dla zdrowej współpracy z poszukiwaczami to temat na dobrą książkę.
Ocenianie środowiska przez pryzmat kilku nazwisk związanych z siejącymi grozę nagłówkami z artykułów w sieci jest krzywdzącą ignorancją.
VM