nie da się swoje przejść trzeba sorry taki fach :h

To już 36 wizyta na ugorku. W sumie nic tu do pokazywania nie ma, ale ciągle jestem zdumiony, że jeszcze coś chce wychodzić. Tym razem byłem 2 godziny. I jak już wcześniej pisałem nigdy całego (ma ok 1,4 ha) poletka na raz nie przeszedłem.
Teraz za każdym razem robię mały prostokącik, bo ile można dokładnie przejść w 2 godziny.
I nawet jak się obszar powtarza to od innej strony (pod innym kątem) sobie chodzę.

A swoją drogą, tak z czystym sercem jaki obszar uważacie można dokładnie przejść w dwie godziny?

Pod wpływem lektury innego forum zmieniłem sposób chodzenia na wolny i dokładny. I pomyśleć, że pierwsze dwa przejścia (4 lata temu) na tym ugorku nie zachęcały mnie do ponownego odwiedzania. No i jeszcze inna sprawa nie spotkałem na tym terenie śladów konkurencji :) . Czyli taki kawałek do rekreacyjnego chodzenia, mam nadzieję na przynajmniej jeszcze jeden sezon.
Niestety gleba ciężka i raczej mocno w przeszłości nawożona, bo stan monetek tragiczny :cry:

nie da się możesz być na polu z 5 razy i dopiero za 6 wyjdzie coś ciekawego

mam podobnie

poprzednim wykrywaczem sprawdziłem dokładnie pole = dł ok 300 x 50 m - za wiele nie było czego wyjmować pomimo przejscia wzdluż i wszerz i to kilku krotnie , ot ze 2 liche sreberka , carska rosja z miedzi , kilka boratynek

obecnie inny detektor inna cewka i pokazały się moniaki , co prawda miedziaki ale jednak są nadal , o wszelkich foliach od papierosów czy innych śmieciach nie wspomnę

pola nie przeszedłem jeszcze gruntownie - nadal tam szukam swojego szczęścia

Nikt nie sieje fantów ukradkiem na takich miejscówkach, to kwestia kilku rzeczy:

- orka która wypycha na wierzch nowe rzeczy (a stare chowa na jakiś czas)
- przy orce monety sie odwracają na płask wzbudzając większe zainteresowanie
- zmarznięta woda pod ziemią wypycha wszystko ku górze
- na zaśmieconych żelazem polach orka oddziela kolor od żelaza co roku
- można przejść pole w zdłóż i poprawić w szerz i wyjdzie drugie tyle
- samo przejście jednej długości pola nie oznacza ze namierzyliśmy wszystko, niezależnie jak powoli szliśmy i z jakim sprzętem. Mozna przejść dokładnie tzw dobrym wykrywaczem a za nami moze isc kolega z tzw gorszym wykrywaczem i cos ciekawego namierzyć bo nikt nie jest robotem
- machnięcia cewką to dla dorosłego człowieka promień ok 150 cm ale niektórzy to sobie skracają o polowe robiąc "wahadełko"

I tak dalej i tak dalej :1

Ja rozumiem że jak jest fajna miejscówka to można na nią wracać jak się komuś nie chce lub nie ma pomysłu na nowe. Ale bez przesady Ja traktuje typowo turystycznie nasze hobby i lubię w nowych miejscach szukać. Jak jestem czwarty raz w danej miejscówce to czuję się jak morderca wracający na miejsce zbrodni :) Wczoraj rozmawiałem z takim leniwcem znajomym z Kanarkiem. On tylko w koło swojej wioski szuka i raz na miesiąc gdzieś w teren skoczy jak go namówią koledzy. Czy coś mu wychodzi ? - A tak i pokazał mi aluminiowy medalik i dwie dwugroszówki przedwojenne. - No rozpacz mnie bierze jak się patrzy na jego brzuszysko potężne. Drugi znajomy od lat trzepie jeden wąwóz i jego okolice. Fakt że po każdej większej zlewie nowe fanty mu wyłażą na wierzch, ale ja już bym rzygnął jak bym zobaczył jeszcze raz to miejsce. Moim skromnym zdaniem niektórzy przesadzają z tym trzepaniem dokumentnym miejscówek. Eksplorowanie nowego miejsca jest najbardziej ekscytujące, inaczej zamienicie się w stare pryki które wszystko już widziały i wszystko wykopały i zasadniczo to rozleniwiły się.

W moim przypadku powtarzanie miejscówki nie wynika z lenistwa, a z braku czasu. Mając łącznie np 2 godziny ( i jest to najczęściej od 5 do 7 rano) przeznaczysz je na dojazd (np po 30 minut w jedną stronę) czy jednak na szukanie? Wszystkie potencjalne miejsca w najbliższej okolicy (te przysłowiowe 30 minut na dojazd) postarałem się rozpoznać.
Chciałbym mieć tyle wolnego czasu by się poświęcić wyłącznie hobby. Ale jest też coś takiego jak rodzina i ona nie powinna cierpieć z powodu moich zainteresowań. Więc jeżeli wiem, że inne potencjalne miejsca w ciągu tych przysłowiowych 2 godzin nie dadzą mi satysfakcji to wybieram tą przydomową opcję. A ona ciągle jeszcze chce coś mi oddawać. ;)

Jeszcze jedna istotna rzecz, przynajmniej w moim przypadku, za każdym pobytem na miejscówce wyciągam duże ilości śmieci, które wynoszę z pola.
Miejscówka / oczywiście pod warunkiem, że rolnik który ją uprawia stosuje tylko nawozy chemiczne /, jest coraz czystsza a co za tym idzie fanty są łatwiej dostępne.

Mam taką swoją jedną ulubioną, na którą czekam cały rok! Jest to pole mojej rodziny czyli hulaj dusza piekła nie ma :) Kompletne zadupie, piaszczyste drogi i pola i rzeka Narew. W kącie pola był kiedyś młyn, a vis a vis gospodarstwo jakiegoś tam kuzynostwa, które spalili Rosjanie bo gość im podpadł w powstaniu styczniowym(potwierdzone klepisko chałupy,które sam z ciekawości odkopałem). A do meritum. Trzaskam te pole 8 rok, 2 lata Rutus Ultra 2 i 6 lat Minelab Quattro. Chodzę tam w sierpniu wzdłuż i wszerz stopa za stopą powolutku po żniwach jak jestem na urlopie w rodzinnych stronach i powiem tak, że nie ma roku bez fantów. Wyjąłem tam przez te lata kilkadziesiąt monet od boratynek po dziś z przewagą na 18/19 wiek i masę guzików począwszy od pisanych łaciną. Tak więc warto odwiedzać co jakiś czas przechodzone miejsca bo jest duża szansa że za rok coś wyskoczy. To samo mam z ugorami za domem pod Szczecinem, niby łażę tam od czasu do czasu jak mi się po południu nudzi i mam wolne 2h a co jakiś czas na przechodzonym miejscu wyskoczy jakiś guzik lub monetka a ja tam już byłem!
pozdr.

Z miejscówką jest jak z dziewczyną. Trzeba trochę pochodzić, a nie od razu wymagać , żeby dała na pierwszej randce. ;)

I dziewczyny i miejscówki bywają różne. Naprawdę różne ;)

wysłane ze sprytfona z tapatokiem :)