Po odejściu bliskiej osoby,babci także miałem sytuację ,że słyszałem jak dzień po jej nagłej śmierci(zawał) było pukanie w okno. Matka wystraszona zawołała mnie do pokoju i powiedziała,że słyszała pukanie w okno,i za chwilę i ja usłyszałem,aż mnie ciarki przeszły. Podskoczyłem do okna tak impulsowo w trakcie pukania i nic nie ujrzałem,nic co by mogło wytłumaczyć ten dźwięk. A za chwile usłyszeliśmy śmiech mojego brata wtedy miał 4 miesiące,podeszliśmy oboje do otwartych drzwi od pokoju,nie wchodziliśmy do środka,łóżeczko było tak z 2-3 metry oddalone od nas,więc brat nas nie zauważył. I wtedy ja mało zawału nie dostałem,leżał sobie w najlepsze, w łóżeczku,ręce miał uniesione do góry jak by wyciągał do kogoś,i się cieszył i śmiał w najlepsze.Trwało to tak z dobre dwie minuty po czym przestał i odwrócił się w naszą stronę. Moja babcia widziała go z 3 razy w tym jeden raz na dzień przed śmiercią,ponieważ cały ten wcześniejszy czas była w szpitalu, ponad to zmarła nagle 24 grudnia,przed świętami,więc założyliśmy ,że przyszła się pożegnać. Dodatkowo w tym samym dniu u mojej ciotki a babci córki także było pukanie w szybę, w pokoju mojej siostry ciotecznej gdzie babcia po przywiezieniu ze szpitala była i zmarła.Moja siostra wielokrotnie wspominała,że przez cały rok po śmierci czuła raz na jakiś czas ,zapach jej perfum,raz i mnie się zdarzyło je czuć,że aż ciotkę z wujkiem do pokoju zawołałem bo myślałem ,że to mi się tylko wydaje,w każdym razie ,gdy weszli zapytałem się czy coś czują,nie powiedziałem co ja czuje.Zgodnie i jednocześnie odpowiedzieli ,że czują babci perfumy.Po drugie jej perfumy zostały u niej w domu,nie miała ich w szpitalu i u ciotki .Zawsze była elegancką kobietą aż do samego końca,więc może jej ich brakowało wtedy gdy odchodziła. Inne zdarzenia,szwagra matka,miała brata który odwiedzał ją często,wpadając wieczorkiem na godzinkę na kawę,zazwyczaj tak o 20-21.Gdy zmarł,kilka dni po śmierci,chodziła cały dzień i pod nosem gadała,biedny Janek,biedny Janek,i wieczorem po 20,w kuchni światło zapaliło się samo,i słychać było kroki jak by ktoś chodził,ta w krzyk,siostra w krzyk,szwagier wraz z ojcem do kuchni polecieli.Jak weszli i rozejrzeli się,światło nagle zgasło,a szwagier skwitował,wujek wpadł na ostatnią kawę. Jestem zrzyty ze szwagrem bo razem biegamy z wykrywkami i nasze rodziny zbliżyły się też bardziej do siebie,więc kiedyś jego babka opowiadała,jak jej ojciec zmarł w nocy mając 104 lata,to dwa zegary nakręcane ,jeden wiszący i jeden stojący stanęły o 2 w nocy ,w równą godzinę śmierci jej ojca. Byłem tam widziałem te zegary,bo jego babka nie mogła nakręcić tych zegarów,i poprosiła o pomoc,a że okolica jest fajna na wykrywkę więc też się zabrałem.Nie znam się,szwagier coś tam próbował i nic nie zdziałał,nie chodzą do tej pory,babka nie chciała ich oddać do zegarmistrza,bo coś tam sobie ubzdurała ,że nie wolno.
|