Jeszcze dodam coś z własnego życia.Kilkadziesiąt lat temu,wtorek rano,naszła mnie nieodparta chęć,stanąć przy tokarce i wykonać kilka drewnianych lichtarzy pod świece.Nigdy wcześniej tego nie robiłem.Zrobiłem 4 sztuki i zabejcowałem.Następnego dnia,polakierowałem i dałem sobie z nimi spokój.Piątek,godzina 13,40-wychodzę do pracy na drugą zmianę[na 14,00],ale po przekroczeniu progu mieszkania,coś mnie zawraca i biorę jeden z wykonanych wcześniej lichtarzy,mocuję do niego świeczkę i tak zostawiam w domu.Po wyjściu z domu,spotykam swoją matkę,która mówi mi,że śnił się jej mój,nie żyjący już,ojciec,że podjechał pod drzwi z taczką kartofli-luzem i wysypał,te kartofle,pod drzwi wejściowe do mieszkania.Po krótkiej rozmowie z matką,udałem się do pracy,gdzie po krótkim czasie wezwano mnie do telefonu i w słuchawce usłyszałem,że mój syn zginął w wypadku o godzinie 14,15 w wyniku zderzenia autobusu z ciągnikiem rolniczym,który ciągnął dwie przyczepy z kartoflami luzem.Obydwie przyczepy,były przeładowane i w pierwszej,odpiął się zamek burty a ta wycięła,cały lewy bok autobusu,zaczynając tuż za siedzeniem kierowcy.Na następnym siedzeniu,znalazł się mój syn,na dwie minuty przed katastrofą,bo przysiadł się do kolegi,aby oddać mu jakieś drobne,pożyczone wcześniej pieniądze.Do tej chwili siedział na przedostatnim siedzeniu,po prawej stronie autobusu.
|