Polowanie z nagonką , lata 90te, woj. lubuskie. Zamiast odgłosów dzików słychać jakieś trzaskanie. Polowanie jeszcze nie rozpoczęte, ale ludzie z nagonki z ciekawości otoczyli gęste krzaki - coś nie pasuje w tych dźwiękach. Wyjaśnienie - to nie zwierzyna, a kilku mężczyzn rozbiera kamienne kurhany, obok zaparkowane trzy auta na wrocławskich blachach. Towarzysz spisuje blachy, w bagażniku kilkadziesiąt urn, prawie wszystkie kurhany zdewastowane. Panowie tłumaczą się, że nie chcą mieć żadnych kłopotów, nie niszczą lasu, nie są kłusownikami i że już zaraz odjeżdżają. Towarzysz dał spisane blachy do znajomego milicjanta - okazało się, że należą do archeologów. Te "skarby" jednak nie dawały mu spokoju. Tydzień później jedzie w to samo miejsce samodzielnie szukać, już go polowania nie interesują. Znajduje z kompanem ledwo widoczny kurhan, oddalony od całej zdewastowanej reszty, odkładają kamienie na bok, na dnie jeden większy płaski jak pokrywa ok 70cm. Podnoszą - pod nią niby komora, wyłożona mniejszymi, wielkośc komory ok 50x50x50cm. Robią Zenitem kilka zdjęć. Do połowy już ta niby komora przysypana piaskiem, z niego wystaje garnek. Myślą - skarb.... W garnku niestety kości i popiół. No i jakaś szpilka ok 15cm. Oglądają szpilkę - pękła przy oglądaniu na pół. Garnek przy wyciąganiu rozlatuje się na kilka fragmentów, zabierają je , popiół wysypują (miało być złoto) ze słowami - "niech odpoczywa w spokoju". Teraz zasadnicza część opowieści: wieczorem ok 2 w nocy (słychać dwa piknięcia zegara) Towarzysz czuje chłód, jak z zamrażarki, podnosi głowę - czyżby nie zamknął okna? Okno przy łóżku zamknięte, ale przed łóżkiem stoi postać jak z filmu o królu Popielu, w szacie-sukni? do kolan, stoi wśród drzew (oprócz postaci widać zarys miejsca w jakim żyła?) , po kilkunastu sekundach przedstawienie znika, znajomy wstaje z łóżka, zapala światło i dzwoni do kompana. Rano oddają garnek do muzeum w Świdnicy, tłumaczą się że nie chcieli żadnego grobu niszczyć, tylko liczyli na skarby i złoto. Pani archeolog po wysłuchaniu opowieści włącznie z akcją z duchem stwierdza - "to normalne, naruszyliście czyjś spokój". Towarzysz do teraz szuka "skarbów" , kurhany omija z daleka. Zdjęcia z akcji są w moim posiadaniu, sprawa chyba się już przedawniła (minęło prawie 30 lat), to stanowisko archeo jest teraz kompletnie zdewastowane jak po jakimś nalocie bombowym. PS. Szpilka to sfosylizowana kość jak wytłumaczyła archeolog.
|