Mówisz nogę ( cewka) czyli jedna sarna cztery cewki.... trafiają się często potrącone sarny które padają i są zjadane przez różne drapieżniki w tym psy, lisy itp... czyli jak Twój pies znajdzie 4 cewki to jest jedna sarna ;) a co do psów to uwierz mi są i zwierzyna leśna często pada ich ofiarą zagoniona do ogrodzonych młodników.

Zwróć uwagę czy to nie jest ta sama noga, psy też mają pamięć do ulubionych zabawek.

Na pewno nie jest to jedna i ta sama noga :lol: gdyż te które mi przynosi wyrzucam w niedostępne miejsca za siatkę,lub do sadzawek,a po za tym nie spaceruje tylko w jednym lesie.Hipoteza kol.barera o potrąconych sarnach,wydaje mi się najbardziej trafna,i logiczna :)

Chodzę przede wszystkim w nocy (z różnych powodów: obowiązki małżeńskie, ojcowskie i po prostu spokój od ciekawskich). W związku z tym spotkania ze zwierzyną leśną nabierają nowego wymiaru. Wiele razy zostałem "obszczekany" przez kozły sarny. Kto słyszał ten wie, że to dziwny odgłos a w nocy daje niezłego kopa adrenaliny. Raz kilka lat temu miałem też bliskie spotkanie z łosiem na polu. Przebiegł nocną porą obok mnie jakieś 10 metrów po czym stanął w niewielkiej odległości. Popatrzyliśmy na siebie w świetle księżyca po czym powoli się wycofałem. W końcu to on był u siebie, ja byłem tam intruzem. O dziwo psów nie spotkałem mimo, że chodzę dość blisko zabudowań. Przy chodzeniu na słuchawkach i ostrożnym kopaniu "kojoty się nie wzbudzają" :lol: jak powiada mój kumpel. Pzdr. Yarpen.

Doświadczyłem swego czasu spotkania z nieustraszonym lisem. Chodzę sobie po dużym polu w środku słonecznego dnia - po swojej lewej stronie, w oddali, polna droga. Po mojej prawej stronie, w oddali(ok. 200m), pole wyschniętej kukurydzy. Akurat dotarłem do środka tego pola - cisza i spokój. Jak to mam w zwyczaju, co jakiś czas rozglądam się dla bezpieczeństwa dookoła siebie. Podnoszę głowę do góry i zerkam w prawo w stronę kukurydzy - i co widzę? Targa prosto na mnie sprintem jakieś zwierze - bezszelestnie, tylko kurz się za nim ciągnie. Z 200 metrów w jednej chwili zrobiło się 100... Nie było czasu na szczegółową operację obronną Waltera Modela - skierowałem się w stronę napastnika, dostrzegając rudą sierść i biały ogon - ok, mam do czynienia z lisem - zwinnym i piekielnie szybkim skubańcem. W akcie naprędce skleconej obrony, podnoszę przed siebie wykrywacz i saperkę. O ucieczce nie było mowy. Czekam. Zostało jakieś 20 metrów - w głowie jedna myśl - 'takie to zwinne, że nie mam wielkich szans, aby uniknąć ewentualnego ugryzienia'. Gdy lis praktycznie miał mnie już na talerzu, moje obie ręce przywarły bliżej tułowia, aby zacieśnić obronę - i w tym momencie z głośnika wykrywacza wydobył się wysoki, piszczący ton - oj tak, to ten piękny dźwięk na kolorek... W tej samej sekundzie lis dokonał obrotu o 180 stopni i tak samo szybko jak szarżował, tak samo szybko wydarł zelówki z powrotem w kukurydze. Szybka i skuteczna współpraca wykrywacza i saperki dała wyśmienite rezultaty :D . Muszę przyznać, że miałem duuuużo szczęścia. Tyle się zawsze słyszy o tej wściekliźnie...

Może chciał tylko pogadać a Ty od razu go do siebie zraziłeś... :D

Z tym, że spotkać teraz lisa ze wścieklizną to jak trafić w totka.
Więc bardzo bardzo małe prawdopodobieństwo. Nieliczne przypadki i praktycznie tylko na lubelszczyźnie/podkarpaciu - lisy przedostające się do nas ze wschodu.
O pogryzieniu przez lisa też nie słyszałem, tym bardziej w czasie wiosny/lata/jesieni gdzie wszędzie jest pełno jedzenia.
Nawet pojedynczy wilk raczej nie atakowałby człowieka.
Cała wygłodniała w czasie zimy wataha być może tak.

Tez mialem przygodę z lisem. Chodziłem nocą na słuchawkach, księżyc rozświetlał okolice i było bardzo milo. Po dłuższym czasie zobaczyłem kontem oka jakiś ruch niedaleko mnie, z poczatku nic nie dostrzegłem, ot zatańczył jakiś cień. Wiec kontynuowałem aż tu nagle sie pojawił dosłownie z 3metry ode mnie. Jak się okazało okazywał duże zainteresowanie tym co robię, rozgrzebywał zakopane niedawno dołki, bardzo interesował sie wykrywaczem gdy go odkładałem. Do tego stopnia ze w pewnym momencie chwycił podłokietnik zębami i odciągał ode mnie ;) jako ze byl bardzo pocieszny nie odganiałem go ode mnie. Wynagrodził mi to chyba, bo w miejscu gdzie leżał na mojej "ścieżce" znalazłem super fanta ;)

Dzisiaj idę sobie głębokim lasem skupiony ze słuchawkami na uszach i nagle jakby spod ziemi wyrosła stara baba w czerwonej spódnicy . Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku zobaczyłem obok rower i to że ciacha jagody na potęgę do tego jest tym tak zaaprobowana że mnie w ogóle nie zauważyła a ja 5 m za nią stoję uzbrojony w szpadel :) W każdym razie baba oswojona bo ani nie uciekała ani nie atakowała jak to czynią dzikie byty :) Delikatnie więc się oddaliłem co chwile spozierając na babę ale ta dalej ciachała jagody więc to chyba jakiś nowy gatunek . Jagodowa Baba :)

U mnie w puszczy noteckiej coraz częściej widać wilki. Ojciec mówił mi wczoraj że był na grzybach i widział 1 wilka który sadził za jeleniem..... Dziwne trochę bo podobno jeden wilk nie atakuje...

W moich okolicach od dwóch lat pojawiają się wilki. Nadleśnictwo twierdzi że wilki migrują przez Polskę w kierunku północno-zachodnim.

Fotka z okolic Czerniejewa.