Nie tylko w poniemieckich domach.
Czesto seniorzy chowali swoje "skarby" nie mowiac nikomu w rodzinie. Zdarzalo sie, ze nikomu nie przekazali informacji i po latach... "jak znalazl" :666
Stare domy przechodzily z "rodziny na rodzine", byly dziedziczone. Nowi wlasciciele nie zawsze wyrzucali od razu rzeczy po poprzednikach. Czesto zostawiali w zakamarkach strychow i piwnic, zostawaly pod deskami podlog. Przez lata nabieraly swoistej wartosci - bowiem czesto niematerialnej. Byly zabudowane, zakryte deskami, plytami itp
Przy remontach odnajdywane... ku naszej radosci! Pzdr

Dyskryminacja i lenistwo to niezaprzeczalny fakt ! Będę musiał i ja ruszyć po własnych śladach. Dobrze że ich chociaż mało. A co z depozytami zatopionymi w stawach i jeziorach jeśli neodym nie wchodzi w grę? (gliniane zaczopowane garnki) Jakieś pomysły?

Kolega namiętnie nurkuje... Ale raczej w celach turystycznych no i poluje na rybki... Narzeka na przejrzystość wody... Ale mówi, że w niektórych zbiornikach słodkowodnych pięknie wszystko widać... A więc papiery nurka, trochę sprzętu neodym w rękę i pod wodę. Efekty murowane. Oczywiście na odpowiednich miejscówkach. Hobby bardzo czaso i kaso chłonne... W naszym klimacie raczej do okresu letniego ograniczone.

ja znalazłem w jednym miejscu pod solidnym, starym drzewem klamrę SA, masę gwoździ, łyżkę i talerz z porcelany niestety w kawałkach. Myślę że te gwoździe to pozostałość po drewnianej skrzyneczce, której pozostałości znalazłem również.

więc pod wiekowymi drzewami warto orać w ziemi

Wsrod czlonkow ilawskiego Stowarzyszenie Badaczy Historii Deutsch Eylau “YLAVIA” jest czlowiek, ktory zbiera porcelane, nawet w kawalkach i rekonstruuje naczynia uzupelniajac ubytki masa plastyczna - jak znajde ten filmik to wstawie, Pzdr

Witam Kolegów
Kilka miesięcy temu w Krakowie-Podgórzu remontowaliśmy mieszkanie po zmarłej lokatorce, która jak wynika z dokumentacji administracyjnej, mieszkała w przedmiotowym mieszkaniu od 1946 roku.
Podczas prac destrukcyjnych jak widać na zdjęciach, dobraliśmy się do ściany bocznej wewnętrznej która była obłożona supremą, takie płyty z wiór drewnianych wymieszanie z zaprawą cementową, na tym były liczne warstwy farby olejnej co w efekcie tworzyło okładzinę całej ściany, pod płytami z supremy nie było tynku jedynie papa, natomiast co zwróciło naszą uwagę a mianowicie dwie cegły ułożone ni w pi.. ni w oko, pionowo już bez spoin z zaprawy. oczywiście od razu nasunęło nam się podejrzenie że mogły to być skrytki, oczywiście w dziurach już było czysto. Z wywiadu wiem, że maż zmarłej lokatorki był z zawodu złotnikiem.Mogło to też pochodzić z okresu okupacji , gdyż mieszkanie to położone jest w danym terenie getta krakowskiego.
Pozdrawiam

teraz żałuję że nie zabrałem tamtej znalezionej porcelany :cry:

czasami poszukiwania wyglądają też tak- tu wycinanie podłogi w przed wojennym domu...
nie ma takiego słowa w języku polskim !!! za fotki marnej jakości

tragedia wyszła po wklejeniu na forum...czas na zmiane telefonu..

na początek po zerwaniu podłogi pójdzie w ruch szpila długa bo na wykrywke za dużo sygnałów.

Ja tak dołożę swoje 5 groszy, Niestety nie mam zdjęć nie pomyślałem.
Zacznę od tego że mam działkę w rynku we wsi koło Wrocławia . Wieś to przedwojenne miasteczko po wojnie odebrano jej prawa miejski. W zeszłym roku w na jej terenie układano instalacje gazową i były kopane rowy aby ułożyć rury. Tak sie składa że na mojej działce jeszcze w latach 70 stały dwa domy przedwojenne tzw Szwajcarki ( nazwa wzięła się z stad że po wojnie pozostały tam tylko dwie rodziny dokumentujące się szwajcarskim obywatelstwem). W tym momencie domów już nie ma a w połowie działki gdzie stał dom idzie droga nieutwardzona. kiedyś przeszedłem sie z wykrywką po działce ale śmieci było multum wiec sobie odpuściłem. Akurat byłem na miejscu w momencie układania rur, kopali taka mała koparką. Zaczeli kopać pierwsze problemy to głazy fundamentowe, ale koparka dała rade, kopiąc dale łyżka zaczęła wydawać głuchy dziwek uderzania w coś metalowego, koleś wyszedł i patrzy a tam płyta metalowa. Zaraz przybiegło paru z łopatami i kopią okazało się ze to wieko od skrzyni. Skrzynia gdzieś z 70 na 40 cm. Miałem łomik u siebie więc otworzyliśmy skrzynie. A w środku narzędzia stolarskie rożnej średnicy wiertła do drewna (reczna wiertarka), żabka, śrubokręty, dłuta, młotki, i oczywiście kieliszki. Dłuta jeszcze pozostawały ostre, i to spowodowało że ekipa robotników nic nie chciała zabrać bo mówili że sami kolekcjonują co wykopią.Pozostała mi tylko największy świder al;e niestety skrzywiony. Szkoda że aparatu nie miałem pod ręką. Ciekawi mnie co jeszcze może kryć moja działka. Wala sie po niej pełno aptecznych buteleczek, gdyż pod koniec mieszkała tam ostatnia Szwajcarka i ona podobno bardzo chorowała. Może kiedyś coś bede budował na działce w miejscu gdzie stały domy i piwnice odkryją jakieś ciekawostki. Na działce podczas prac ogrodniczych znalazłem liczmana z XIX wieku, żeton z francuski z hotelu przedwojenny, trochę pruskich monet, łuskę do Mauser 1918, odznakę niemieckiego związku strzeleckiego i pełno skrawków porcelany z sygnaturami pruskimi lub z pozostałościami napisów niemieckich.

Co do niemieckich depozytów, trafiły mi się dwa, jeśli chodzi o formę ukrycia i nie tylko, dość ciekawe. Otóż przy staro-niemieckim domu, wśród gruzu i wszelkiego rodzaju zardzewiałych śmieci, przy samym fundamencie pod kuchennym oknem, wykrywacz dał słaby sygnał na kolor. Usuwając kawałki cegieł zauważyłem 3 miedziane średniej grubości druty biegnące pionowo w ziemię. Pierwsza myśl, pewnie piorunochron, ale mozolnie kopiąc coraz głębiej druty zaczynały się rozdzielać dwa szły pod lekkim skosem w prawo, jeden w lewo. Wtedy przeszła mi przez głowę pewna myśl i adrenalina sprawiła, że kopało się już jakoś szybciej i łatwiej :8) na głębokości około 1,20 cm :o druty doprowadziły do dwóch uchwytów metalowego wiadra.
Musiałem się jeszcze sporo natrudzić, aby poszerzając dziurę wyciągnąć cholerstwo na wierzch i co się okazało... pokrywę stanowiło pogięte w harmonijkę inne wiadro a w środku.. piasek, sam piasek i nic co wskazywało by, że cokolwiek tam kiedyś było. Czy ukrywający w ostatniej chwili się rozmyślił i zakopał puste wiaderko na głębokość , której nie miał bym szans sięgnąć wykrywką gdyby nie druty? Czy ktoś mnie ubiegł i wyciągnął zawartość zakopując pojemnik, nie dowiem się zapewne nigdy :666 póki co pozostaje moim najciekawiej ukrytym ale i najlichszym depo :ups:
Pozdrawiam SirBadFate

Sam sobie odpowiedziałeś:

bardzo możliwe,że to było uziemienie do radia kryształkowego.takie odbiorniki radiowe,nie miały zasilania z baterii,więc potrzebna była długa antena napowietrzna i porządne uziemienie.między tymi elementami przepływał minimalny prąd,który zasilał włączone w szereg radio,składające się z jednej lub dwu cewek powietrznych,kondensatora,krystałka selenowego[zamiast diody,której jeszcze nie było] i wysokooporowych słuchawek.przed 2 wojną,te odbiorniki stanowiły większość.na lampowe mało kogo było stać.

radiestezja to szarlataństwo ściema i kasa nie ma żadnych naukowych podstaw ani też opisanych i udowodnionych testów które wypadły by lepiej od rachunku prawdopodobieństwa, zresztą jedna z znanych amerykańskich firm oferuje od wielu lat nagrodę za taki lub podobny dowód działania takiego czegoś .

jednej z setek wątków w temacie wybrałem mniej naukowy

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2675
pozdrawiam

:8) Jak już wcześniej ktoś wspomniał...stare drzewa.I musi w tym coś byc.Z roku na rok w miejscowości Jęczniki PGR(dawna nazwa)teraz Jęczniki Małe woj.pomorskie przyjeżdzaja niemiaszki całymi busami i buszują po okolicznych polach nadaremnie szukając starej gruszy która kiedys rosła na polu,bo ponoc cos tam bardzo wartościowego jest schowane.Drzewa juz dawno nie ma a oni wciąż szukaja.
Jednak stare drzewa,sady w zniszczonych gospodarstwach mają w sobie to cos.
Sam nic jeszcze nie znalazłem w tego typu skrytkach ,ale mam nadzieję ze wszystko przede mną.