Wygrzebałem miejsce na przysłowiowym zadupiu, gdzie była komora celna pomiędzy Królestwem Polskim a Cesarstwem Rosyjskim. Niestety ładny kawałek ode mnie. Wobec tego mam pytanie, czy ktoś z was penetrował już taką miejscówkę, czy warto ? Miejsce niby zapowiada się ciekawie, ale takich zapowiadających się ciekawie miejsc odwiedziłem już setki, i bywa często (zbyt często) że się rozczarowałem. Jak się na to zapatrujecie ? Wyprawa to cały dzień od białego rana do zmierzchu, boję się że jak będzie niewypałem to kumpel dokona na mnie linczu.

Bardziej las czy pola?, jeśli pola to wiadomo że o tej porze roku mogą być zasiane i będzie po wykopach; co do samych komór to z własnego doświadczenia wiem że mogą mile zaskoczyć.

Łąka rzadko jakieś drzewo i momentami krzaki większe w skupiskach, tak z tego co widzę na mapie. Nie wiem czy jest sens, daleko dość i czasu lekko szkoda. Kiedyś taką komorę celną między Rosją a Austro-Węgrami przeszukiwałem, to śmieci od groma było, bo budynki opuszczono dopiero w dobie PRLu. Jedynie na strychu był kociołek miedziany wojskowy carski i tasak saperski Austriacki na krokwi położony. A w ziemi kupa złomu kolorowego. Za to wzdłuż granicy to po przemytnikach fajne rzeczy zostawały.
Nie wiem jak to będzie w miejscu gdzie po skasowaniu Królestwa Polskiego komorę celną zlikwidowano i potem już tylko tam wyły wilki i nikt się nie zapuszczał. Lokalizacja też jest taka z tolerancją do 200 metrów mniej więcej. Więc nawet jeden dzień może być za mało na szukanie dokładnego miejsca.

Każde miejsce w którym przebywali i przechodzili ludzie może zaowocować znajdkami...
Poszukałbym na okolicznych polach, które według starych map były wtedy np. ugorami. Tam trafiać mogły "śmieci" z takich placówek.

Fortus, no i tu właśnie naruszyłeś odwieczny problem poszukiwań. Miejsce obiecujące, coś tu na pewno świetnego wyjdzie, ale czas wracać do domu a tyle jeszcze do przeszukania :( Przy odległych miejscówkach to jest mocno denerwujące. Niedawno miałem fajny lasek do przeszukania, ale troszkę duży. Zawinęliśmy się a kolega mi mówi że potem w tym lasku od miejsca naszego odwrotu na znajdował fajne rzeczy. Ile człek takich okazji przepuścił bo czasu nie starczy na odległą miejscówkę :(

Takie życie... nie ma szans, aby wszystko "wyczesać" z miejscówki. Jak nie teraz, to innym razem albo Ty, albo ktoś inny znajdzie fanciki. To jest TA motywacja do poszukiwań oraz powrotów do raz przeszukiwanych miejsc z nadzieją, że tym razem także COŚ pod wykrywacz wyjdzie.

Trafiliśmy z kolegą komorę celną w lesie (dodatkowo były tam młyny) i na małym fragmencie lasu wyszły setki monet, guzików i innych dupereli, z tego wiele sreber i nie tylko ;) Pewnie głębiej jest tam jeszcze raz tyle moniaków, ale niestety potrzeba by porządnej orki. Z wierzchu wyzbieraliśmy już wszytko :)
Także polecam takie miejsca. Pod jednym warunkiem - że będziesz tam pierwszy :)

Nawet jeśli będę ten dziesiąty to i tak pewnie coś jeszcze wydłubię sobie. Aspiracji nie mam wielkich, wystarczy jedna a konkretna monetka :) Miejsce z góry nie wygląda na jakieś uczęszczane, a i samą Komorę przeniesiono w inne miejsce zanim ją skasowano a miejsce robiło za coś w rodzaju małej strażnicy dla celników łapiących przemytników przez pewien czas. Wiadomo że w Rosji było tańsze złoto niż w Królestwie. Zobaczymy co z tego wyjdzie, jedyne źródło informacji o tej komorze znalazłem w Rosyjskich dokumentach urzędowych z epoki, więc nie spodziewam się tabunów detektorystów i krajobrazu księżycowego.

ps. Co najdziwniejsze wyszynk tam prowadzono jeszcze po skasowaniu funkcji komory celnej na rzecz strażnicy. Jak widać celnicy lubili się odprężyć po ganianiu po chaszczach.

Wysłałem kumpla na przeszpiegi, miał bliżej. I krew mnie zalała, ponad 100 monetek w trzy długie wypady. Mówi że śmieci też od groma, ale niektóre ciekawe. Resztki biżuterii srebrnej i mosiężnej, złoty kolczyk i pierścionek, guziczki, sprzączki itp. Ma facet dług u mnie :) Teren ciężki i zaśmiecony, ale ponoć wart męki.