Czasem zwykle chodzenie po sadach, moze sie skpnczyc wizyta w szpitalu...
Dxis z rana opjechal pokopac, jak to zwykle bywa, z nadzieja, ze moze wreszcie zlotko jakies
??? Znalazlem pozwolenie na kopanie od wlasciciela w sadzie moreli- super teren.
Final taki: zero monet, a ja trafilem do szpitala z naderwana rogowka w oku... jak dziecko nie zauwazylem galezi podczas kopania... a mialo byc tak pieknie.

Przykro i współczuję ,samo życie to ryzyko.Niby zbierając znaczki pocztowe trudno o wypadek ale licho nie śpi ...Mówią że nawet w drewnianym kościele cegła może spaść na głowę.

Znam ten ból, kilka razy dostałem w lesie w oko gałązką - do końca dnia prawie nic na nie nie widziałem.
Kiedyś łupiąc skamieniałości dużym młotkiem oberwałem w rogówkę odpryskiem skały, na szczęście skończyło się tylko na opatrunku :)
W terenie zawsze chodzę w czapce z dużym daszkiem który w chwilach zapomnienia przyjmuje na siebie większość uderzeń i wiele razy uchronił mnie w podobnych sytuacjach.

Złotko,tak zaślepia że skutki są opłakane.Najlepiej wybierać się na poszukiwania i nie myśleć o zlocie a wówczas,samo wejdzie pod sondę.Dziś tak miałem.

Mialem podobna sytuacje na ugorku. Klękając do kupki z piachem jakiś rosnący badyl wlazł mi w oko, do konca dnia łzawiłem i widzialem niewyraźnie :/ czasami po paru h kopania nie zwraca sie juz uwagi na takie pierdy ..

Do niebezpieczeństw które mogą nam zrobić krzywde dodam:
-bezpańskie psy
-roje owadów (szerszenie!)
-wszelkie dołki gdzie mozna krzywo postawić noge
-strzelających myśliwych
-dzikich dresiarzy

Po prostu na wykopkach jak wszedzie w życiu nalezy uważac żeby nie zarobić guza :)

BHP przede wszystkim ! :ups:

Kontakt do bliskich i grupa krwi

P.S.
Z naderwaną rogówką odradzam komputer... przynajmniej dzisiaj

kiedyś pojechałem na ryby na dwa dni z tego prawie dwa dni przeleżałem w namiocie bo dostałem gałęziom w oko, ból i łzawienie i upragniony wolny weekend poszedł się...

Też kiedyś mało co sobie oka nie uszkodziłem. Od tamtej pory zawsze noszę czapkę z daszkiem i okulary (akurat powinienem nosić, ale tylko na wykopki zabieram - fakt, że przy okazji więcej widzę...) :8)

Zdarzało mi się wejść na gniazdo os jak i szerszeni, miło tego nie wspominam. Na szczęście jeśli chodzi o szerszenie zawsze zdążyłem w porę uciec, ale osy mnie już wiele razy dopadły, nie tylko na wykopkach.
Koledzy, wy też tak macie, że na polach często was atakuje takie robactwo kąsząco- żądlące? Od os i szerszeni, przez "muchy końskie" do komarów...

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Wiem jak jest to uciążliwe sam podobnie kiedyś cierpiałem - erozja rogówki tak to nazwał okulista .
Wpadłem w jakiś dołek obok rosły wysokie pokrzwyw a że to już była jesień więc zostały suche badyle .
Do dzisiaj się zastanawiam jakiego trzeba mieś pecha żeby załatwić sobię oko NOSZĄC OKULARY :o trzy dni z opatrunkiem i tydzień stosowania kropli
Drugi przypadek to kupiłem w jakimś wiejskim sklepie płyn na komary i kleszcze -Bzy czy coś takiego tak na szybkiego w czasie wyprawy po skarby :lol: ( nie pamiętam dokładnie nazwy bo było ta jakieś 7 lat wstecz ) cholerstwo nie działało a wręcz przeciwnie nie mogłem się odgonic od insektów . Końcówka była taka że zostałem strasznie pokąsany przez meszki ,komary i dwie dzkie pszczoły - dłoń jak u papaja :o
Statystycznie nie jest tak strasznie dwa wypadki na 8 lat ;) Co nas nie zabije to nas wzmocni :D

Ja sobie kiedyś wykopałem żyletkę. Na szczęście zbyt gwałtownie nie przerzucałem ziemi w dłoniach.

Jednym słowem przed wyjściem na wykopki najlepiej przyjąć sakramenty i pojednać się ze Stwórcą.
Drodzy Koledzy, zamykam ten spam :)
Selim