Teraz jest piątek, 29 marca 2024, 17:32

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 23 kwietnia 2003, 20:42 
Offline
Moderator
Moderator

Dołączył(a): sobota, 16 lutego 2002, 01:00
Posty: 3389
Lokalizacja: Bytom
POSZUKIWACZE SKARBÓW <BR> <BR>Miast się bogacić, sami wydają spore sumy na szukanie... skarbów. Wydają na sprzęt i aparaturę elektroniczną, na podróże i noclegi, na specjalistyczne wydawnictwa. Niemal każde pieniądze gotowi są zapłacić za interesujące ich stare mapy i plany, a ostatnio także za zdjęcia lotnicze i satelitarne. Działalność, która w założeniach powinna przynosić niemałe wcale zyski, stała się kosztowną pasją. Stylem życia, sposobem na nudę, lekarstwem na polityczne kłótnie i swary. Wcale nierzadko nad planami starych sztolni pochylają się i wspólnie dyskutują konspirator „Solidarności” z lat osiemdziesiątych i aktywny wówczas członek PZPR. Tych ludzi o różnych życiorysach i doświadczeniach życiowych połączyło jedno. Szukanie skarbów. <BR> <BR>Godzinami potrafią opowiadać o swych przygodach przeżytych podczas pokonywania drogi do ukrytego skarbu. I gdy już ją przebędą, omijając zasadzki i przełamując trudności, okazuje się, że skarbu nie ma. I najczęściej nigdy go tam nie było. <BR> <BR>— I nie żal tobie tych grubych tysięcy złotych, które straciłeś na bezowocne poszukiwania w górze S. — zapytałem kilka miesięcy temu jednego z podwarszawskich biznesmenów (bo wśród poszukiwaczy skarbów są i tacy), który w dużej mierze finansował głośną prawie rok temu akcję eksploracyjną. <BR> <BR>— Nie — odpowiedział. — To były moje pieniądze i mogę z nimi robić co chcę. Jedni tracą pieniądze w agencjach towarzyskich, inni zmieniają samochody częściej niż ja rękawiczki. Za te, spore — przyznaję, pieniądze przeżyłem niesamowitą przygodę, której nie zapomnę do końca życia. A poza tym tych pieniędzy nie wyrzuciłem w błoto. Ktoś je zarobił, bo płaciłem choćby za świadczone naszej grupie usługi hotelowe. W przypadku dużych akcji nie wszystkie prace ziemne możemy też wykonać sami. Trzeba wynająć specjalistyczny sprzęt, zatrudnić ludzi... <BR> <BR> <BR>ILU SZUKA SKARBÓW? <BR> <BR> <BR>Poszukiwacz skarbów — to nie brzmi dzisiaj dumnie. Wywołuje ironiczny uśmieszek i głupawe uwagi. Co innego — eksplorator. To już brzmi lepiej. <BR> <BR>Ilu ich jest w Polsce? Jedni mówią, że kilkuset, inni — o kilku, a nawet kilkunastu tysiącach. Zapewne nigdy nie uda się ustalić nawet przybliżonej liczby. Na organizowane od trzech lat zloty miłośników eksploracji przyjeżdża średnio po 200 osób, chociaż w sumie przez zloty przewinęło się prawie 500 poszukiwaczy skarbów i łowców tajemnic. Tych, którym wypadało bywać na zlotach i tych, których stać na takie kosztowne eskapady o charakterze głównie towarzyskim. Wymyślone przez Marka Dudziaka z Konina i Włodzimierza Antkowiaka z Torunia zloty miłośników eksploracji służą bowiem poznaniu się i wymianie tych doświadczeń, którymi eksploratorzy chcą się podzielić z kolegami po fachu. Bo mają oni również swoje tajemnice. Są to głównie informacje o miejscach, gdzie mogą być ukryte skarby. <BR> <BR>To informacje bezcenne, zdobywane z ogromnym trudem podczas pracy przypominającej działalność detektywa, dziennikarza i historyka. W poszukiwaniu interesujących ich informacji przetrząsają archiwa, przesiadują w czytelniach bibliotek, odwiedzają antykwariaty, zbierają relacje świadków lub tych, którzy wiedzą coś więcej, a także przeprowadzają wizje lokalne. <BR> <BR>Z takim trudem przygotowane akcje poszukiwawcze kończą się najczęściej niepowodzeniem, bo nie znajduje się skarbów w potocznym znaczeniu tego słowa. A więc sztabek złota, sznurów pereł, dzieł sztuki lub bezcennych archiwaliów. <BR> <BR>A jednak ci najbardziej doświadczeni eksploratorzy są zadowoleni. Wprawdzie nie udało się im dotrzeć do wielkich skarbów, ale niejako po drodze znaleźli sporo militariów, jakieś stare przedmioty codziennego użytku, czasami schowane w metalowym pudełku medale, pamiątki osobiste lub dokumenty osób, które już dawno nie żyją. Zdarza się, że podczas poszukiwań eksploratorzy docierają do pomieszczeń, w których ludzka stopa nie stanęła od pół wieku, a nierzadko i dłużej. <BR> <BR>UOP CZUWA <BR> <BR> <BR>Niemal każdy z nas czytał w młodości książki o Panu Samochodziku Zbigniewa Nienackiego, powieści Karola Maya i Roberta Louisa Stevensona. Ale trwającą w Polsce od kilku lat „gorączkę złota” w znaczeniu gwałtownego rozwoju różnych mniej lub bardziej formalnych grup zajmujących się eksploracją w dużej mierze wywołały wydane na początku lat dziewięćdziesiątych książki. Przede wszystkim Włodzimierza Antkowiaka „Nie odkryte skarby” oraz Anny Sukmanowskiej i Stanisława Stolarczyka „Tańcząc na wulkanie” o ukrytych na obecnych ziemiach polskich skarbach Trzeciej Rzeszy. Nieskromnie muszę przyznać, że podobną rolę odegrały też dwie pierwsze książki niżej podpisanego: „Złowieszcze góry” i „Zaginiona komnata”. Lawiny, którą niechcący ruszyliśmy, nie dało się już zatrzymać... <BR> <BR>Te książki oraz towarzyszące im publikacje prasowe i reportaże telewizyjne pobudziły wyobraźnię wielu nie tylko młodych ludzi. Oto — rozumowali oni — można obcować z wielką tajemnicą, a przy okazji nieco się wzbogacić. To złudzenie rychło prysło. Droga do ukrytych skarbów okazała się bowiem znacznie trudniejsza niż się pierwotnie wydawało. Pozostało tylko szukanie oraz towarzysząca temu atmosfera wielkiej przygody, a przy okazji poznawanie kraju i jego historii. <BR> <BR>Ot, niewinna pasja, podobna do kolekcjonowania znaczków pocztowych i innych tego typu zainteresowań. A jednak eksploratorów niezbyt się lubi. Spędzają oni sen z powiek władzom państwowym i lokalnym władzom samorządowym. Kręcą się po okolicy, węszą, włażą do jakichś dziur, kopią i — co gorsza — mogą jeszcze coś odkryć. <BR> <BR>Gdy w 1991 roku zbierałem materiały do publikacji prasowych, które złożyły się na książkę „Złowieszcze góry”, rozmawiałem z wysokiej rangi urzędnikiem administracji państwowej województwa jeleniogórskiego. I chociaż wtedy jeszcze ruch poszukiwaczy skarbów był w powijakach, urzędnik ów sprawiał wrażenie autentycznie przestraszonego. <BR> <BR>— Po co o tym pisać, panie redaktorze — mówił. — Będą tylko kłopoty. Przyjadą jacyś tacy, będą niszczyć zabytki i przyrodę w poszukiwaniu skarbów, których tu pewnie nie ma. A przy okazji mogą odkryć coś, co niech na wieki spoczywa w swych skrytkach. <BR> <BR> <BR>— Co na przykład? — zainteresowałem się. <BR> <BR>— Mówi się o zamaskowanych przez Niemców fabrykach podziemnych, gdzie mogą leżeć szczątki zamordowanych więźniów. Lub o ukrytych w okolicach Jeleniej Góry dokumentach z Generalnego Gubernatorstwa. Niech mi pan wierzy, że wielu ludzi zapłaciłoby ogromne sumy, aby tylko dokumenty te nie ujrzały światła dziennego. <BR> <BR> <BR>Policyjny „Magazyn Kryminalny 997” ujawnił półtora roku temu, że w centrali Urzędu Ochrony Państwa kilku oficerów „przygląda” się poszukiwaczom skarbów. Wprawdzie nie stanowią oni zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa, ale problematyka poszukiwań — czytamy w „997” — Nie może też być temu organowi całkowicie obojętna. W niektórych grupach poszukiwaczy znajdują się, jako „cisi” udziałowcy i opiekunowie, urzędnicy państwowi. Ich obecność w tych strukturach jest dwuznaczna, zachodzi bowiem uzasadnione podejrzenie o wykorzystywanie stanowisk służbowych do prywatnych celów, łączących się z ewentualnymi zyskami. Niektóre grupy zdeterminowanych poszukiwaczy stają się bardzo agresywne w poszukiwaniu sponsorów. Upatrują ich przeważnie w organach, które dysponują pieniędzmi podatników. Były już i pewnie nadal będą podejmowane próby pozyskania funduszy z ministerstw finansów, kultury i sztuki oraz z ministerstwa ochrony środowiska. <BR> <BR> <BR>PRAWO A ŻYCIE <BR> <BR> <BR>Na co dzień jednak interesów państwa pilnują nie oficerowie UOP, lecz mecenas Aleksander Żółkiewski — urzędnik Ministerstwa Kultury i Sztuki, który na swym stanowisku doradcy ministra przeżył kilkunastu szefów. Od niego bowiem zależy uzyskanie zgody na prowadzenie akcji poszukiwawczych, a udziela je rzadko. Wprawdzie formalną zgodę wyrażają główny i wojewódzccy konserwatorzy zabytków, ale wytrawni poszukiwacze wiedzą, że i tak wszystko zależy od mecenasa Żółkiewskiego, który nierzadko cofa wcześniejsze decyzje konserwatorów pod byle pretekstem. Lub stawia warunki niemożliwe do spełnienia, w rodzaju na przykład nie informowania o planowanej akcji dziennikarzy. <BR> <BR>Stąd też wielu w ogóle nie przejmuje się mecenasem i prowadzi poszukiwania na własną rękę lub za milczącą aprobatą lokalnych władz samorządowych. Uchodzi to im na ogół na sucho, ponieważ odkrycia wielkich skarbów należą do rzadkości i sprawy nie ma. Ci zaś, którzy z tego procederu czerpią spore zyski, a są tacy, starannie unikają i mecenasa Żółkiewskiego, i nie zobaczy się ich na zlotach miłośników eksploracji. Działają po cichu, często w pojedynkę lub w nieformalnej grupie dwóch, trzech osób. Rozgłos jest ich największym wrogiem. <BR> <BR>Ilu ich jest, tego nie wie nikt. Z dziennikarzami nie rozmawiają, bo — jak się rzekło — rozgłosu nie lubią. Ani sławy odkrywcy. Ich interesują tylko pieniądze. Duże pieniądze. <BR> <BR>— Co mam sądzić o znanym mi z pokątnych poszukiwań człowieku, który dotychczas klepał biedę, jeżdżąc rozpadającym się ze starości „maluchem”, aż tu nagle, z dnia na dzień, widzę go za kierownicą luksusowej limuzyny? — pytał retorycznie Andrzej Kubik, wojewódzki konserwator zabytków w Wałbrzychu. <BR> <BR>Można się tylko domyślać, że poszukiwacze ci nie znajdują jakichś wielkich skarbów, lecz odkopują tak zwane skarbczyki, które na ziemiach odzyskanych urządzała ludność niemiecka na krótko przed wkroczeniem Armii Czerwonej lub tuż przed wysiedleniem. Działają oni albo na zlecenie dawnych właścicieli ukrytych dóbr, za co są sowicie wynagradzani, albo sami je odnajdują. <BR> <BR>Sytuacja prawna ruchu poszukiwaczy skarbów jest dość skomplikowana. Szukać wprawdzie może każdy, ale pod warunkiem, że nie kopie w ziemi i nie rozkuwa murów najczęściej zabytkowych obiektów. Na to potrzebne są już stosowne zezwolenia i udział przedstawiciela głównego lub wojewódzkiego konserwatora zabytków w akcji poszukiwawczej. <BR> <BR>A przecież w ziemi bez zezwoleń ryją setki, jeśli nie tysiące osób, a państwo przymyka na to oczy. Nikt też nie wymaga, by każdy odnaleziony skarb był przekazywany — zgodnie z prawem — Skarbowi Państwa. Trudno nawet wyobrazić sobie sytuację, gdy grupa eksploratorów przywozi do urzędu państwowego plon weekendowej akcji poszukiwawczej: przeżarty przez korozję bagnet wojskowy, trzy guziki z munduru żołnierza Wehrmachtu, kubek używany przez więźnia hitlerowskiego obozu pracy i fragment blachy z poszycia kadłuba bombowca alianckiego strąconego przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą. <BR> <BR>Dla eksploratorów to są właśnie skarby, dla urzędnika — bezwartościowe starocie lub złom. <BR> <BR>Ale jest i odwrotna strona medalu. Wychodząc z założenia, że poszukiwacze skarbów zadowalają się takimi odkryciami jak stary bagnet czy guziki z munduru, niejako z rozpędu toleruje się tych, którzy znajdują — choćby w owych skarbczykach — znacznie cenniejsze przedmioty. Zwłaszcza tych, dla których liczy się tylko pieniądz i za nic mają całą otoczkę przygody towarzyszącą zwykle poszukiwaniom. <BR> <BR>Większość eksploratorów posługuje się najprostszym sprzętem. Wystarczy saperka, latarka elektryczna i wykrywacz metali. Najtańsze egzemplarze detektorów kosztują do tysiąca złotych, bardziej skomplikowane — ponad tysiąc. Korzysta się też ze sprzętu do przeprowadzania odwiertów i aparatury do badań elektrooporowych, które w sprzyjających okolicznościach mogą wykryć obiekty ukryte w ziemi. W użyciu są też minikamery telewizyjne, które na kablu spuszcza się do różnych dziur i otworów o niewielkiej średnicy i lampy (także latarki na baterie) ultrafioletowe, w którego świetle można dojrzeć zamurowane otwory w ścianach. <BR> <BR>Tylko najbogatsze grupy mogą sobie pozwolić na zakup lub wynajęcie skomplikowanego sprzętu elektronicznego do bezinwazyjnych poszukiwań, choćby coraz bardziej nowoczesnych georadarów. Drogi jest również dobry sprzęt do poszukiwań pod wodą. <BR> <BR>Nadzwyczaj skromnie przedstawia się liczba czasopism specjalistycznych adresowanych do środowiska poszukiwaczy. Od kilku lat w Obornikach Śląskich wychodzi profesjonalnie redagowany „Explorator”, który — choć zakładano, że będzie kwartalnikiem — ukazuje się raz w roku. Dotychczas wyszło pięć numerów. W Toruniu Włodzimierz Antkowiak redaguje nieregularnie ukazującego się „MAP-Eksploratora”. W niewielkim nakładzie pismo to wychodzi systemem odbitek kserograficznych. Pod koniec kwietnia ukazał się zerowy (sondażowy) numer „Odkrywcy” — czasopisma, którego redagowania w Koninie podjął się z grupą przyjaciół Marek Dudziak. Planuje on wydawać to pismo regularnie i systematycznie podnosić jakość zamieszczanych w nim publikacji. <BR> <BR>Natomiast poza emitowanym co dwa tygodnie przez wrocławską „Piątkę” magazynem Wojciecha Stojaka „Klub poszukiwaczy skarbów”, telewizja (zarówno publiczna, jak i stacje komercyjne) nie nadaje stałych programów adresowanych dla tego środowiska. Po kilku emisjach z pomysłu takiego pod koniec zeszłego roku wycofała się prywatna TVN. <BR> <BR>CZEGO SIĘ SZUKA? <BR> <BR> <BR>Najprostsza odpowiedź brzmi — praktycznie wszystkiego. Od wspomnianych już guzików po zatopione w wodach jezior i rzek czołgi, samochody pancerne i samoloty. Sensacją kilku minionych lat było wydobycie z nurtów Pilicy niemieckiego transportera opancerzonego w bardzo dobrym stanie. Po oczyszczeniu i remoncie pojazd ów, będący obecnie „na stanie” Muzeum Regionalnego w Tomaszowie Mazowieckim, jeździ jak nowy. <BR> <BR>Najczęściej jednak szuka się skarbów przez duże „S”, w tym legendarnej Bursztynowej Komnaty. I chociaż wyraźne ślady ewakuacji tego arcydzieła sztuki z Królewca wiodą do Saksonii lub Turyngii, polscy poszukiwacze są przekonani, że ów ósmy cud świata — jak zwykło się określać Bursztynową Komnatę — odnajdą w Polsce. Komnaty szukano więc już w Pasłęku i okolicach Górowa Iławeckiego, w Lidzbarku Warmińskim i Człuchowie, w podziemiach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i Gór Sowich, a nawet w Kołobrzegu i tak zwanych bunkrach Goeringa w pobliżu miejscowości Konewka w centralnej Polsce. Szukano — jak na razie — bezskutecznie. <BR> <BR>Poszukiwacze skarbów zwracają też uwagę na ruiny fary w Gubinie, gdzie rzekomo ukryto skarbiec kościelny oraz na okolice Kamienia Pomorskiego, gdzie mogą znajdować się zaginione w końcowym okresie drugiej wojny światowej eksponaty ze skarbca katedry kamieńskiej. Eksploratorów spotyka się w starych twierdzach w Kłodzku, Srebrnej Górze i Przemyślu, w sztolniach Złotego Stoku i wspomnianych Gór Sowich, a także na terenie Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego — od Warty do Odry. Coraz częściej penetruje się pola bitew i potyczek oraz miejsca, gdzie podczas ostatniej wojny znajdowały się hitlerowskie obozy pracy. <BR> <BR>Sporo cennych przedmiotów można jeszcze odnaleźć w zachowanych piwnicach ruin starówki w Kostrzynie nad Odrą. Na liście miejsc chętnie odwiedzanych przez eksploratorów jest także poznańska Cytadela, a zwłaszcza jej podziemia, gdzie można jeszcze znaleźć militaria, a w jednym z fortów poznańskich eksploratorzy ze Stowarzyszenia Speleologii i Ogólnowojskowej Archeologii z podpoznańskiego Lubonia natrafili na zachowane w bardzo dobrym stanie podwozie niemieckiego samolotu Focke-Wulf. To — ich zdaniem — najcenniejszy skarb, który odkryli podczas swej kilkuletniej działalności. <BR> <BR>A wielkie skarby? Te — jak choćby ze Środy Śląskiej — znajduje się przypadkowo podczas różnych prac ziemnych. Kto wie, czy na bezskutecznie poszukiwane przez eksploratorów skarby z prawdziwego zdarzenia nie natrafią w najbliższych latach budowniczowie polskich autostrad... <BR> <BR>LESZEK ADAMCZEWSKI <BR> <BR>


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: czwartek, 24 kwietnia 2003, 08:32 
Offline
Plutonowy
Plutonowy

Dołączył(a): środa, 9 października 2002, 00:00
Posty: 45
Fajny tekścik tylko chyba dawno napisany sądząc po wydawanych czasopismach. I jeszcze jedno-mnie do zycia obudziła "Tajemnica bursztynowej komnaty" R.Badowskiego, myslę że nie można zapominać i o tej książce.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 46 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL