Dosłownie dziś,będąc na spacerze w lesie,przebiegło obok mnie stadko saren,które przystanęło na kilka minut na pobliskiej polanie.Natychmiast zaczął się ten bardzo głośny, przerażający krzyk o którym piszę Filip.Pierwszy raz takie coś słyszałem,brzmiało jakby krzyk wystraszonego psa,skrzyżowanego z wroną.Być może to jakiś dźwięk ostrzegawczy u saren? Kilka lat temu,pierwsze mój nocny spacer z wykrywką.Bezksiężycowa noc,żadnego własnego światełka,totalna ciemność i cisza.Przy brzegu rzeki,przy jakiś szuwarach,nadepnąłem na jakiegoś większego śpiącego zwierza.Do dziś się dziwię,że nie padłem wtedy na miejscu na zawał.Na kilka lat,skutecznie wyleczyłem się z nocnego chodzenia. Kiedyś w bardzo gęstym młodniku,wlazłem także na chyba śpiącego,dużego jelenia.Pamiętam tylko jak fruwały młode drzewka w powietrzu.Od tego czasu,zawsze hałasuje trochę wchodząc w takie gęste miejsca,by zwierzaki wiedziały,że jestem na ich rewirze. Kiedyś,zabierałem swego młodego wtedy psa (labka) na poszukiwania.No i raz wlazł do takiego dołu,gdzie była locha z młodymi.Prosiaczki z piskiem wyskoczyły z tego zagłębienia,a locha zaatakowała psa gryząc go głównie w zadek.Krzyknąłem na nią,by odwrócić jej uwagę od psa,no bo pewnie by go rozszarpała.Ruszyła w moją stronę.Uciekałem pod górę,przez las zawalony świeżą przecinką.Locha odpuściła dopiero gdzieś po ok.1km pościgu za mną,gdy wybiegłem na otwarte pole.Pies dostał dożywotniego bana na poszukiwania,bo już wcześniej się zdarzało,że wypłaszał mi stada dzików z krzaków.
|