https://poszukiwanieskarbow.com/forum/

Agresja autochtonow..
https://poszukiwanieskarbow.com/forum/viewtopic.php?f=1&t=36976
Strona 1 z 2

Autor:  tyfus [ czwartek, 4 stycznia 2007, 18:11 ]
Tytuł:  Agresja autochtonow..

Wczoraj mielismy niezla jazde z burakiem z okolicy Drawska Pomorskiego, (Zaransko)lazilismy sobie spokojnie po zaoranym polu,zadnych upraw,nadjechal buraczany traktorem strasznie klnac ,wrzeszczac biegnie w nasza strone...Fiskarsy scisniete mocniej,wykrywki ustawilismy w koziolka i czekamy co bedzie...Zaplul sie strasznie buraczyna,ze nawet o pozwolenie nie zapytalismy (odludzie),cos jeszcze sie plul o powybijaniu szyb w moim aucie,wzialem telefon do reki i powiedzialem nie wiedzielismy czyje pole ,przepraszamy,etc,a co do auta to nie radze bo natychmiast wezwe policje..Odpuscil,zemscil cos tam jeszcze pod nosem,obylo sie bez bojki,choc sie zapowiadalo.. Pojechalismy stamtad i tak nic tam nie bylo,kupa smieci..
To taki moj pierwszy przypadek,wczesniej nie mialem nigdy nawet odmowy wstepu..
Mieliscie takie jazdy z burakami??

Autor:  chrząszcz.pl (gupik) [ czwartek, 4 stycznia 2007, 18:37 ]
Tytuł: 

A czy uważasz, że Wy postąpiliście poprawnie, nie prosząc właściciela o pozwolenie? Kto jest włąścicielem danego pola można bez problemu dowiedzieć sie na wsi u autochtonów oraz we włąściwym Urzędzie Gminy.

A jak byłaby Twoja reakcja, gdyby ktoś podeptał Ci autko? Albo przerysował lakier jadąc szerokim sprzętem. Przecież nie wiedział czyje to i nie mógł poprosić o przestawienie.

Nie czyń drugiemu...

Autor:  promethidion [ czwartek, 4 stycznia 2007, 20:22 ]
Tytuł: 

Gorzej jak oni wzywają policję od razu. Ale policjanci też ludzie - czasami tylko pogadają, wezwanie jednak przyjąć muszą. Święte prawo ziemi mówi, że wchodzić na czyjeś pole nie można. A że dziadek zareagował tak, jak zareagował, to już jego sprawa - jedni są złośliwi, inni porywczy a on może starej daty myślał, że coś chcecie mu odebrać:) Uwierz mi, trafiałem na gorszych:) A zapytać zawsze warto!

Autor:  walligator [ czwartek, 4 stycznia 2007, 20:29 ]
Tytuł: 

Tyfus, w USA dostałbyś kulkę w łeb od takiego "buraka" za wtargnięcie na jego teren prywatny ( w najlepszym przypadku porcję soli w tyłek z jego dwórurki) I jeszcze by go pochwalili !
A tak poza tym to należy tych "buraków" szanować, bo to dzięki ich ciężkiej pracy mamy co roku zaorane poletka !!!

Autor:  promethidion [ czwartek, 4 stycznia 2007, 20:34 ]
Tytuł: 

Jak ja nie cierpię jak mi się pachciarze ładują na moją działkę! Jeżeli ludzie tak samo to odbierają, to nie dziwię się, dlaczego miejscowy tak zareagował. A co do strzelania w głowę, to kto wie, ale człowiek roku (Zbigniew Ziobro) już niedługo może wprowadzi i u nas takie możlwości. Nie pierwszy raz skorzystalibyśmy z doświadczenia zza oceanu. Pozdrawiam i miłego weekendu życzę:)

Autor:  loloptaszek [ czwartek, 4 stycznia 2007, 20:36 ]
Tytuł: 

Dokładnie, naruszyłeś bez pytania o zgodę cudzą własność. Pozostaje Ci przeprosić, spuścić głowę i opuścić pole. Nie masz argumentów żeby machać szabelką (saperką ;) ). Więcej pokory.

Autor:  marcinl [ czwartek, 4 stycznia 2007, 21:11 ]
Tytuł: 

Czy wy oby nie przesadzacie? Najlepiej niech każdy teraz napisze z ręką na sercu, że nigdy w życiu nie wszedł na cudze pole bez pytania. Ilu z was było w Urzędzie pytać o właściciela pola?

Autor:  promethidion [ czwartek, 4 stycznia 2007, 21:30 ]
Tytuł: 

Nikt nie mówi, że pyta, ale gdy trzeba, to lepiej zapytać. Pytam, gdy można. Gdy nie można, wchodzę. Gdy ktoś przyjdzie, zwróci uwagę, wygoni - zwieszam głowę i odchodzę. Gdy warto - wracam nocą.

Autor:  DarekD [ czwartek, 4 stycznia 2007, 21:32 ]
Tytuł:  .

Oczywiście kopię że często bez pytania tym bardziej na odludziu - im bardziej na odludziu tym częściej -
ale skoro jest interwencja Gospodarza terenu to w zależności od sytuacji:
a) - Przepraszam i schodzę
b) - Przepraszam i po uzyskaniu zgody łażę dalej
I jak na razie działam "bez straty w ludziach i sprzęcie".
Pozdrawiam
Darek

Autor:  vincent_vega_69 [ czwartek, 4 stycznia 2007, 22:30 ]
Tytuł:  Re: Agresja autochtonow..

tyfus napisał(a):
Wczoraj mielismy niezla jazde z burakiem z okolicy Drawska Pomorskiego, (Zaransko)

Bo ten ktoś to typowy BURAK Dlaczego? Dlatego, ponieważ:
tyfus napisał(a):
lazilismy sobie spokojnie po zaoranym polu,zadnych upraw,nadjechal buraczany traktorem strasznie klnac ,wrzeszczac biegnie w nasza strone

tyfus napisał(a):
cos jeszcze sie plul o powybijaniu szyb w moim aucie

tyfus napisał(a):
powiedzialem nie wiedzielismy czyje pole ,przepraszamy,etc

tyfus napisał(a):
Pojechalismy stamtad


Moim zdaniem tyfus jako doświadczony w boju zachował się grzecznie i uprzejmie. Właściciel okazał się BURAKIEM bo tylko PRAWDZIWY BURAK tak reaguje. Jestem pewien, że praktycznie każdy z nas wchodził na pole bez pytania i żaden z nas nie chciałby spotkać takiego właściciela. Normalny człowiek zachowałby się jak człowiek a przynajmniej kulturalniej. PRAWDZIWY BURAK zachowuje się właśnie tak jak opisał tyfus.

Kiedyś miałem taką sytuację, wszedłem na pole, zapytałem o zgodę dzierżawcę. Pochodziłem z godzinkę i nagle jakaś baba wyskakuje, że właścicielka dzwoniła (mieszka ponad 100 kilometrów od tegoż pola), że nie życzy sobie abym łaził po jej polu. Grzecznie zszedłem. Zachowała się kapusiowato ale to jej sprawa. Ja nie awanturowałem się i poszedłem przepraszając. Więcej na to pole nie wejdę (chyba, że właścicielka wyrazi zgodę). Swoją drogą już wyobrażam sobie, co babsko jej naopowiadało!

Innym razem jadąc autem zwróciłem uwagę na pole po zebranej kukurydzy. Często robię tak, że wpadam na pole na 10-15 minut i jak jest dobrze zapowiadające się to staram się dociec o właściciela zaś gdy jest ubogie to nie chodzę po polu i nie ma sensu tracić czasu aby poinformować, że połaziłem po ściernisku. Wracając do pola kukurydzianego. Wsiadłem już do auta i odjechałem a tu jakiś inny półburak dogania mnie wueską i drze japę, że mu kukurydzę kradłem itp, itd. Grzecznie wyjaśniłem, że nie o kukurydzę chodziło ale o inne rzeczy i pokazałem mu nawet kawałek widelca znalezionego na jego polu. Zaproponowałem, że mu go dam ale nie chciał przyjąć ;) Od słowa do słowa pokazał nawet, gdzie mogą być ciekawe rzeczy! Dlaczego półburak? Bo półburaki najpierw się drą a później myślą. Buraki zaś tylko się drą!

Pozdrawiam i życzę samych nieburaków na polach ;)

Autor:  Aygon [ czwartek, 4 stycznia 2007, 22:51 ]
Tytuł: 

No jednak burak, wystarczyło powiedzieć że sobie nie życzy i tyle. Własność rzecz święta, ale jak ktoś się posuwa do obelg i gróźb to sobie na takie miano zasłużył. W stanach czy nawet w niemczech własność też sobie bardzo cenią, ale jak ktoś tam sobie nie życzy obcych to stawia ogrodzenie czy przynajmniej tabliczkę teren prywatny. Co do pola to jeszcze można przewidzieć iż jest własciciel, ale np. ugór czy łąka mogą być akurat własnością skarbu państwa (jako ziemia zdana np. przez rolnika) i tu się raczej o zgodę nie spytasz ;). Swoją drogą nauczyłem się aby auto zostawiać raczej kawałek od miejsca gdzie szukam, najlepiej za jakąś kępą drzew co by go nie było widać.

Autor:  promethidion [ czwartek, 4 stycznia 2007, 23:06 ]
Tytuł: 

Fajny wątek się wykształcić, bo wreszcie można zapytać, jak przekonać wioskowych chłopków, rolników, burakow i półburaków do tego, aby spenetrować ich pole? Czym można przekupić (oprócz 0,5), co zaproponować, co mówić? Jakie macie sposoby?

Ja spotkałem się z ciekawych chłopkiem, na polu którego wyskakuje sporo Rzymu a nawet greckie monety się trafiają. Człowiek mieszka przy samym polu i jak tyko zaora to pół województwa się do niego zjeżdża na wykopki. Chcesz wejść na pole? Dajesz mu flaszkę i kopiesz. I tak za każdym razem. Gość sam powtarza, że w końcu sobie kupi sprzęt ale mówi tak, odkąd pamiętam! :)

Autor:  Aygon [ czwartek, 4 stycznia 2007, 23:10 ]
Tytuł: 

Mnie ostatnio to na odwrót, sam rolnik zaprosił na browara bo nie miał kompana i poopowiadał przy okazji o okolicy :1 :piwo :piwo .

Autor:  tyfus [ czwartek, 4 stycznia 2007, 23:11 ]
Tytuł: 

Z szukaniem wlasciciela za wszelka cene to bym uwazal..niedawno podczas szukania wlasciciela po wejsciu na podworko wylecialo wielkie psisko bez lancucha z wrogimi zamiarami..Na szczescie wyszedl zaraz i wlasciciel..
Wracajac do tamtego buraczyny to byl wyjatkowo wulgarny i agresywny gosc w sile wieku,byl chyba tez lekko na podwojnym gazie na tym traktorze,caly czas strasznie klal,nie sluchal nawet co mamy do powiedzenia,zajechalismy na te pole po drodze na chwile,pole na odludziu,do pierwszych zabudowan kolo 2 km,kto z was by szukal wlasciciela zanim by wszedl?
Burak to byl i nikt mnie nie przekona ze nie,wystarczylo powiedziec ze sobie nie zyczy by po jego polu chodzic,bysmy przeprosili i pojechali,a burak musi zrobic zadyme..Niech sie cieszy ze jeszcze wulgaryzm niewylapal za obelgi.

Autor:  Jarema [ czwartek, 4 stycznia 2007, 23:11 ]
Tytuł: 

No mi nigdy nikt nie odmówił. Chyba z racji wieku - pewnie widzą siebie z młodości :666 Nieraz nawet kopię w trakcie prac polowych to rolnik i opowie co wyorał itp :) W ogóle nie pamiętam żeby kiedykolwiek zdarzyło mi się żeby ktoś na mnie krzywo spojrzał... no... może raz jechał jakiś dzieciak ze 12-13 lat z matką na rowerze i chyba mnie wyśmiał :) Ale poza tym ludzie ogólnie zawsze są uprzejmi, nie raz powiedzą gdzie kopać.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/