Witam wszystkich. W okolicach gdzie mieszkam słyszałem taką historię. W jednej z wiosek pod Kołobrzegiem mieszka gostek, starszy dziadek, który opowiada, że gdy padała twierdza Kołobrzeg to w okolicach jego wsi pojawiła się kolumna samochodów niemieckich z ochroną. Na ciężarówkach byli też jeńcy lub jacyś więźniowie. Kolumna wjechała do pobliskiego lasku gdzie znajduje się także jedna z większych górek w okolicy. Po jakimś czasie usłyszano serie wystrzałów i ciężarówki wyjechały. Czas przebywania kolumny w lesie był podobno długi, za długi jak na przygotowania do samego rozstrzelania kilkunastu ludzi. Kolumna odjechała na zachód. Wioska ta znajduje się na zachód od Kołobrzegu. Ludzie z tej wioski przez kilka dni nie wychodzili z domów bo bali się niemców i ruskich. Jak już wyszli to opowiadający udał się do lasu ale tam nie było żadnych śladów. W lasku tym znajdują się dwa wzgórza. Jedno nazywane przez miejscowych 'Łysa'. Obok znajduje się też nieduże jeziorko-staw. Sam świadek opowiada, że niemcy najprawdopodobniej coś ukryli przy pomocy więźniów. Nie posiadam wykrywki (na razie, bo nie wiem co wybrać) ale sprawdziłem pobieżnie ten rejon. Znalazłem kilka zardzewiałych łusek i końcówkę pręta zbrojeniowego mocno skorodowaną w ziemi na wysokości ściółki. Pręt wyciągnąłem z ziemi (łatwo wyszedł) miał ok. 2m długości i siedział pionowo w ziemi. Dokładnie nie miałem czasu do tej pory tego sprawdzić bo zaabsorbowały mnie sprawy zawodowe. Teraz mam urlop to może... Na razie siedzę w Warszawie bo tu pracuję. Historia zasłyszana z drugiej ręki nie bezpośrednio od świadka ale poprzez kumpla z tamtej wioski. Co sądzicie? Czy jest to jedna z popularnych historii czy może coś w tym być? Dodaję, że stojąc na wschodniej stronie górki widać Kołobrzeg jak na dłoni. Poza tym w wiosce tej był folwark ziemski bo jest tzw. pałac poniemiecki i obok niego ciekawy ale zaniedbany park. Pozdrawiam. UFO.

Skoro nie było śladów na ziemi to może utopili coś w stawie, choć każda taka historia przypomina trochę dowcip "A może poszli do lasu, a może siedzą w studni". W każdym razie gdzieś i tak trzeba szukać, więc dlaczego nie zacząć tam, prawda?

Test

Ciężko mi powiedzieć czy to dowcip. Gość jest w wieku raczej mało dowcipnym. Teren na ukrycie czegokolwiek bardzo dobry bo to mało spotykane w tym rejonie ukształtowanie terenu. Wszędzie płasko jak na patelni, a tu taka górka o stromych zboczach, piaskowa, zalesiona. Łatwo wykonać wykop w zboczu ukryć coś i zawalić wejście tonami piachu (razem z jeńcami co kopali). Ale wtedy wykrywka chyba nie da rady co?
Bajorko możliwe ale nie wiem jak jest głębokie. Jak ktoś poważnie zainteresowany to możemy się wybrać w jakiś weekend. Dam namiary ale osobiście nie na necie.
Przy okazji może mi ktoś doradzi co kupić Rutus, Loctans czy inny? I który model z tych wymienionych?
Pozdrawiam. UFO

Ja zgłaszam akces latem a jeśli chodzi o wykrywkę to poczytaj posty w dziale "Detektory....etc."
Pozdrawiam
Hans

ja też sie pisze jak co, niezaleznie od jakości cynku zawsze to piekny spacer będzie, nurka mogem wziać pozdr

Nie ma sprawy. Im więcej ludzi tym łatwiej pójdzie. Myślałem o weekendzie. Dla dwóch do trzech osób jestem w stanie zapewnić nocleg. Jak Hans da znać kiedy może jechać to się zgadamy. Poza tym wokół Kołobrzegu są ciekawe miejsca tylko trzeba popytać bo tam były też walki wojsk Napoleońskich. Pozdrawiam. UFO.

wow

Ten stalowy pręt który tkwił pionowo w ziemi to zapewne tzw. szpila którą posługiwali się dawniej amatorzy poszukiwań skarbów. Nie mając wykrywaczy wbijali w podejrzane miejsca taką szpilę - jeżeli natrafili na przeszkodę to kopali, jeżeli nie to wbijali szpile w inne miejsce. Wyznaczając odpowiednią siatkę w której przecięcia wbijano takową szpilę można było w miarę szybko sprawdzić ciekawe miejca na znacznej głębokości ( zasięgi praktycznie nie osiągalne dla większości wykrywaczy). Sposób dobry, lecz tylko do dużych fantów.

zybinek czyli to dobry znak, kurcze ktos jeszcze sie tam krecił ??? no czas sie ruszyć , mimo że takich cynków znam setki, ale jak to mówia kto nie gra ten nie wygrywa,

pozdr

W książce W. Antkowiaka "Podziemia i wody kryją skarby", Pod hasłem Kołobrzeg, autor przytacza obszerne fragmenty listu informatora o ukrytych tam skarbach. Wymieniona górka też tam ma swoje miejsce. Ale opis autor zaczyna tak: "Miasto i okolice obfitują w przekazy i pogłoski oukrytych tu przez Niemców najrozmaitszych skarbach, miejscowych i ewakuowanych między innymi z Prus Wschodnich, nie wyłączając Królewca." Choć może ważniejsze jest jak kończy: "Osoby zainteresowone oficjalnymi poszukiwaniami w tym rejonie mogą liczyć na więcej informacji." :1

Witam. No to się rozczuliłem do łez Ten stalowy pręt który tkwił pionowo w ziemi to zapewne tzw. szpila którą posługiwali się dawniej amatorzy poszukiwań skarbów. :luv Zybinku mój ukochany toż ja tak zaczynałem szukanie skarbów.Nigdy o tej "starozytnej" metodzie nie pisałem , aby mnie młódź nie wyśmiała; wiesz komentarze typu "ale zgredzio piep....".Pozdrawiam serdecznie :D

Witam

Co do tego stalowego prenta.
to zaden dowcip i hanba!
w czasie II wsw uzywali takich pretow radzieccy zolnieze do wydobywania chowanych przez niemcow dobytkow,
a w szczegolnosci skrzyn drewnianych i zaladowanych szklem ,czy porcelana,nawet najlepszy wykrywacz by zawiodl )))
"poza tym" piszemy oddzielnie! - błąd ortograficzny!!! najczesciej chowane dobra byly do takiej glebokosci chowane ,(im glebiej tym lepiej?, nie!) im glebiej tym wieksze straty z tytulu wod podskornych a w szczegolnosci na wiosne,

pozdrawiam

No to przynajmniej wiem skąd wziął się tam ten pręt. Metoda musi być rzeczywiście stara bo był przerdzewiały. Wynika z tego, że już dużo wcześniej ktoś się tym miejscem interesował czyli musiał mieć jakieś informacje.

Taki kiedys szukano. Dziadek opowiadal mi , ze po wojnie mieli ekipe poszukiwawcza i wlasnie takimi pretami dzgali ziemie. szczegolnie w terenach poszlocheckich. Zakonczyli poszukiwania i hoobby po jednej wyprawie. Poszukujac w lochach starego palacu nagle ze sciany (!) wybiegl ujadajacy PIES po czym przebiegl obok nich i zniknal w drugiej scianie. Po prostu zesrali sie ze strachu. A o psie juz wczesniej podawano legendy. PZDR

cze!
Niemcy doskonale potrafili maskować takie miejsca! i minować...
Słyszałem kiedyś, że przy zakopywaniu cenniejszych rzeczy w ziemi wycinali górną część poszycia gleby wraz z roślinami a następnie ściągali plandeki z ciężarówek i na nie sypano ziemie. Fant do dołu, ziemia z plandeki sru do dołu, wycięte kostki darni układali jak puzle, przysypali liśćmi itd. , doprowadzali tren do porządku + kilka minek. Po trzech dniach trawka dochodzi do siebie i rośnie pięknie a miejscowi w tym miejscu nawet grzyby mogą zbierać...
Pozdrowienia!