cehaigrek napisał(a):
Bedzie to troche luzny watek,
:1
cehaigrek napisał(a):
O co chodzi, mianowicie gdzie zmierzaja producenci wykrywaczy w tej chwili?
Moim zdaniem, mniej więcej tam, gdzie wszyscy producenci sprzętu masowego - czyli w kierunku potaniania i jak największej ilości
bajerów i innych
gadżetów w urządzeniu, niekoniecznie przydatnych i niezbędnych w typowym użytku, a jeśli już rzeczywiście przydatnych - to mniej więcej dla samej skrajnej części skali id użytkowników - czyli pojedynczych procent użytkowników, którzy będą mieli okazję i świadomość wykorzystania opcji. Producenci starają się kupić potencjalnego właściciela tego masowego produktu tak jak kiedyś 'kupowano' Indian - za nic nie warte błyskotki i koraliki.
Prawdopodobnie na obecnym etapie rozwoju techniki - polepszyć parametrów detektora się już znacznie nie da bez kosmicznych pieniędzy - więc zostaje tylko walka na gadżety i inne wartości dodane.
A to wszystko dlatego, że detektorowanie przeszło od etapu, powiedzmy "elitarnego", gdzie byli głównie zapaleńcy i profesjonaliści - do etapu masowości pod strzechy. A klient masowy to klient ogólnie nieświadomy, ale wrażliwy właśnie na bajery i inne takie...
cehaigrek napisał(a):
dpowiedzieli krotko. Niby lepszy, ale stalismy sie bardziej leniwi, nie kopiemy juz tyle sygnalow, nasze znaleziska to ok 50-60% tego co mielismy ze starymi goldmaxxami.
I to jest sendo sprawy - ludzie zapominają, albo nie wiedzą, że podstawa to własne myślenie - a detektor to tylko lepsze lub gorsze narzędzie. Jak się czyta fora, to widać, że 99% nowych i potencjalnych użytkowników detektorów wierzy święcie w jakieś mityczne zasięgi oraz to, że detektor sam znajdzie, zidentyfikukuje i pokaże, co i na jakiej głębokości leży. A detektoryście pozostaje tylko wykopać kolejnego złotego
Graala.
I to dla nich wszelkie gadżety i bajery - statystycznie przecież zawsze coś znajdą blisko powierzchni i będą
happy ;)
Ja kopie każdy sygnał który podejrzewam, że może być kolorem (jeśli szukam kolorów) - czyli ryje na pełne 100%, nie dowierzając nigdy na 100% urządzeniu, bo jestem jak pilot Pirx u Lema - po prostu nie dowierzam z zasady urządzeniom, które są tylko tak mądre, jak ich konstruktorzy. Czasami, w wypadkach wątpliwych lub dziwnych zakładam się sam z sobą, co siedzi w ziemi - to, że kolor lub żelazo - tu mam prawie 100% trafności, ale już jaki kolor - nie napisze, żeby się nie ośmieszać... ;)
Czyli ja jestem z wymierającej rasy - sprzęt ma mieć zasięg, kilka najpotrzebniejszych opcji i żeby nie był za ciężki... czyli ma głównie dać sygnał na obiekt... a dalej to ja już sam decyduje...
I taka ciekawostka - rozmawiałem przy okazji moich przeróbek smętasa - kilka razy ze Smętkowskim - producentem smętka. Miał pozytywne zdanie o sprzętach mikroprocesorowych, wyrażał się bardzo pochlebnie o zasięgach pewnej znanej marki, ale na pytanie o modernizację smętka w kierunku mikroprocesora i wyświetlania id - odpowiadał prosto - a właściwie po co id, kiedy i tak nie wiadomo naprawdę, co w ziemi siedzi, mając jakieś tam wyświetlane id w sprzętach z kilka tysięcy zł.
I muszę przyznać mu rację - drut Al może udać wszystko...
A wracając do tych dwu poszukiwaczy - oni właśnie stali się wygodni i zawierzyli maszynom, co natychmiast przełożyło się na mniej kopania i mniej obiektów, mimo że sprzęty są OK. Coś za coś - albo rybka albo akwarium...
Ja kopałem smętkiem na 100% to co uważałem za kolor i Optimą w miejscach, po których przeszedłem ze smętasem, w zasadzie nie ma już co wydobywać (chyba, że są bardzo zaśmiecone żelastwem)... pomimo, że smętek na kolor to taki bardziej słaby jest... Czyli nie sprzęt, a operator... i szczęście... ;)