.Pax zapomniałeś dodać, że jedynym legalnym dystrybutorem wykrywaczy, też powinno być PZE. :666

frank + za akcję z niewolnikiem!!!
Musisz to zrozumieć że jak ktoś urodził się niewolnikiem :usta to jak z tym klasykiem:

Człowiek ze wsi wyjedzie, ale wieś w człowieku zostaje :ang

nad tym XXI-niewolnictwem to na pewno jakieś tęgie głowy myślały :cop

A tak już całkiem poważnie, nie widzę rozwiązania naszej sytuacji, w której przyszło nam żyć. Nie wierzę w to że MK wyniesie coś z konsultacji z naszym środowiskiem. Zrobią co chcą i co im się podoba, jak tak obserwuję z boku to nawet czasami się zastanawiam czy to brak rozumu czy to może kogoś widzimisię, a może ktoś był niekochany w dzieciństwie.

Jacku Wielki Szacun dla Ciebie :1 , jesteś niczym ten co walczył z tymi wiatrakami: Don ... Wasyl?

miało być poważnie, ale w sumie wole się pośmiać, niż płakać.

Niewłaściwa analogia. Niewolnik to ktoś pozbawiony praw, pozostający we władzy kogoś innego.

Tutaj z kolei mówimy o wypracowaniu jasnych zasad, które stanowią kompromis pomiędzy oczekiwaniami archeo a poszukiwaczy. Kompromis oznacza z kolei obupólną zgodę na wspólnie przyjęte zasady postępowania.

Bez kompromisu nie będzie żadnej zmiany obecnego status quo i paradoksalnie to właśnie taki scenariusz spycha poszukiwaczy do roli niewolników. Nie mają praw, nie mogą realizować swojej pasji i pozostają na łasce ustawodawcy - jak obecnie.

Nie chcę zmieniać jednego kagańca na drugi. Zresztą nie wierzę w to, że PZE ma ambicje aby stać się drugim WKZ. Wykluczam taki scenariusz. Wychodzę za to z założenia, że pewien rodzaj uporządkowania działalności poszukiwaczy przez PZE to być może jedyna droga do zawarcia wspomnianego kompromisu.

Janusz, a jaki Ty masz pomysł na konsultacje w MKiDN? Chętnie posłucham, serio.
Co chciałbyś zasugerować ze swojej strony? Jaki kompromis zawrzeć z archeo?

Jakieś pół roku temu, myślałem podobnie jak Ty .Pax, o stworzeniu czegoś na kształt PZW lub PZŁ. Teraz cieszę się, że pozbyłem się wykrywacza. I chyba też złudzeń.

.pax jestem pewien że NASZE środowisko PZE ma wypracowane stanowisko, każdy wie jakie B+ . Nie trzeba nic sugerować, a konsultacje konsultacjami. Ogólnie kto pierwszy położy karty na stół, ten trąba, ale oglądając Jacka w telewizji jestem spokojny, pewnie nie jedną partię pokera wygrał.

Kompromis z MKiDN..... :ups:

Jacku może weź ze sobą ze 2 granaty w świątecznym ubraniu :mg: na te konsultacje

z Bogiem;)

Zdecydowanie .Pax masz rację !
Ludziom od dobrobytu we łbach się poprzewracało.

A to sobie bez pozwolenia pokopią , później grzyba z lasu - jeden z drugim - przyniosą , może i owoców dzikiej róży na bukłaczek wina nazrywają itd.
A i obywatelki chabrów i innego zielska z pól do wazonów bezprawnie sobie przywłaszczą !
A wszystko bez wymaganych kwitów i legitymacji !

Słuszną linię .Pax obraliście , bardzo słuszną.

1000 kilometrów na wschód i i sto lat wstecz - kariera murowana .

I powiedz sund, sundem, ale sprawiedliwość musi być po Naszej stronie.

Poniewaz, od kilkunastu lat systematycznie kopie w Angli mam juz mocno wyrobiony poglad jak powinny wygladac procedury i nie zadowoli mnie nic co daleko odbiegnie od systemu "angielskiego". Propozycje zdobywania zezwolen opartych na "kursach i szkoleniach" uwazam za chybiona. To raczej tylko mnozenie posad. Prawo jazdy przypominam jeszcze zadnemu kierowcy rozwagi nie dodalo...
Niestety na angielskie rowiazania nie licze ale przypomne, ze mamy przedtawiciela w ECMD dlaczego wiec musimy sami budowac najpierw statek a potem plynac w celu odkrycia Ameryki skoro Ameryka juz jest odkryta i sa przetarte szlaki do niej prowadzace?

Przytłoczony Waszymi komentarzami widzę, że jednak nie jest to koncepcja pod którą jak sądziłem podpisałaby się większość poszukiwaczy. Ok, dotarło, zrozumiałem.

Martwi mnie tylko, że nie widać na horyzoncie żadnego innego scenariusza. Jedyne co widzę to z jednej strony: chcemy kopać gdzie się da, bez pozwoleń, należy nam się! Z drugiej: nie wolno nigdzie kopać, wszystko należy do skarbu państwa, wsadzić detektorystów do więzienia! W efekcie mamy taki klimat, że Janusz sprzedał wykrywacz. Mimo wszystko jestem optymistą i liczę na to, że kiedyś sytuacja zmieni się na tyle, że kupi z powrotem i to lepszy niż miał wcześniej :)

Widzisz .Pax - jeśli zgodzimy się na raz założony kaganiec i kolczatkę ... to tak już zostanie.
Zobaczymy po Jackowych rozmowach , choć na cuda nie ma co liczyć. I nie dlatego że chłopaki są merytorycznie nie przygotowani.
Więcej ''kart'' ma przeciwnik - a że znaczone ... cóż - życie jest podłe.

Trochę rozwinę, bo problem uważam za bardzo ważny, bo może być dobrym punktem wyjścia do dalszych działań, do zracjonalizowania podejścia urzędników do obowiązującego prawa, a możliwe po ich stronie ustępstwa otworzą perspektywy do wypracowania kompromisu. Potem można spokojnie myśleć o właściwych zmianach w prawie.

Czy NID rezygnuje z dotychczas znalezionych przez detektorystów zabytków archeologicznych i tych które mogą być jeszcze znalezione i informacjach o miejscach ich znalezienia, czy dla NIDu ważniejsze są zabytki, czy bezmyślne procedury ?

Zabytki będące w posiadaniu poszukiwaczy będą bezpowrotnie utracone, dobrze schowane, głęboko zakopane, lub po prostu skończą na śmietnikach, bo po co se robić problemy z powodu jakiegoś tam złomu, bo nikt nie będzie przekazywał zabytków by specjalnie narobić sobie kłopotów, być ciąganym po sądach, znosić nieprzyjemności i ponosić koszty, dla jakiej to idei, dla dobra NIDu ?

Przekazywanie zabytków przez pośredników, podobnie, jak podrzucanie zabytków, czy anonimowe przesyłanie zabytków pocztą jest w każdej sytuacji upokarzające i jest przyznaniem się do przestępstwa, że jest się przestępcą, że przesyłany przedmiot jest wynikiem działań przestępczych, zaś pośrednik uczestniczący nawet z dobrej woli w procederze przekazania zabytku mimowolnie potwierdzając, że jesteśmy przestępcami, dodatkowo sam staje się przestępcą, paserem. Pomijam fakt co się stanie z takim anonimowo przesłanym, podrzuconym lub przekazanym zabytkiem, czy trafi na ewidencję, czy do „czarnej dziury”.

W punkt. Dodatkowo istotny jest tutaj czynnik czasu. Miejsce znalezienia zabytku odkrytego stosunkowo niedawno (dajmy na to kilka lat temu) można dosyć łatwo odtworzyć z pamięci i przekazać tę cenną informację WKZ. W odniesieniu do zabytków trzymanych dłużej, a już na pewno zmieniających pierwotnego właściciela, kontekst historyczny (miejsce znalezienia) może zostać bezpowrotnie utracony. Dlatego im szybsza zmiana obecnej sytuacji, tym lepiej dla zabytków.


Co więcej, anonimowe przekazywanie zabytków powoduje często utratę informacji o miejscu znalezienia lub informacja ta jest nieprecyzyjna. To powoduje, że zabytek staje się bezwartościowy lub mniej wartościowy dla nauki.

A tak w ogóle to:

.pax nie jest tak źle -Janusz sprzedał ale ktoś kupił.Więc nie wszyscy stracili nadzieję.