Archeo nie mogą zrobić strefy wolnej od poszukiwaczy wszędzie bo to by znaczyło ,że jest to obszar w jakiś sposób chroniony i co najważniejsze objęty nadzorem archeo a na to już na pewno ani rolnicy ani inni właściciele ziemi się nie zgodzą. Nie ma opcji żeby aż tak ograniczyć właścicieli ziemi w dowolnym dysponowaniu własnością. Co prawda przeciętny obywatel nawet nie ma świadomości ,że ma na swojej ziemi stanowisko lub jego strefę ochronną,ale jak ich tak uświadomić to są bardzo zaskoczeni ...

To jest nawet fizycznie nie do zrealizowania, kto miałby to wszystko weryfikować i ewidencjonować i później kontrolować ? Już teraz konserwatorzy gubią stanowiska archeologiczne, mylą budowle zabytkowe, w magazynach i muzeach normą są braki w ewidencjach, zabytki wyparowują, i nikt z tym nic nie robi, bo pewnie tak ma być.




Ma się zmienić nie przepis, a jego interpretacja narzucana policji i to całkowicie wystarczy.

W ustawie od 2003 r. do dzisiaj praktycznie mało co się zmieniło, ale za to dało się zauważyć wyraźnie na naszą niekorzyść postępującą radykalizację w sposobie interpretacji przepisów, a dzisiaj mamy już kryminalizację poszukiwań z użyciem detektora. Moim zdaniem należy doprowadzić do odrzucenia wszelkich szkodliwych i nieprawdziwych nadinterpretacji, powrócić do początkowych założeń ustawy i zacząć właściwie interpretować przepisy.

Jesli uważasz ze to wystarczy to stwierdzam że jestes naiwny

To akurat jest do zrobienia.
1. Ministerstwo tworzy bazę danych zawierającą opis, zdjęcie i pole datowanie. Do tego dane depozytariusza oraz dodatkowo pole 'Zweryfikowano' dostępne dla WKZ. Można dodać pole typu "Oświadczam, że posiadane przedmioty nie stwarzają żadnego zagrożenia" czy jakoś tak.
2. Każdy może się zarejestrować jako depozytariusz i wpisać opis wszystkiego, co chce zalegalizować.
3. Odpowiednie WKZy mogą wyrywkowo lub po kolei sprawdzać takie bazy i zaznaczać przy każdym obiekcie pole zweryfikowano.

Tyle. Co do zasobów ludzkich, na początek może wystarczy jeden archeolog na województwo, żeby naprawdę pobieżnie przeglądać te bazy w miarę powstawania. W przypadku wszystkich łusek, guzików i tysięcy innych rzeczy wystarczy rzut oka na zdjęcie i kliknięcie myszką. Potencjalnie ciekawsze fanty mogą sobie zostawić do dokładniejszego sprawdzenia w przyszłości, w przypadku naprawdę ciekawych poprosić o przyniesienie celem weryfikacji.
Plus dla WKZ jest taki, że nie muszą się w ogóle spieszyć. Dla kolekcjonerów zaś taki, że zgłoszona elektronicznie baza jest od razu legalna.

P.S. Dodatkowo archeo, policja i wszyscy inni chętni mogą odtrąbić w prasie: "W wyniku naszych starań ujawniono xxxx dotychczas nielegalnych kolekcji, o niepojętym ludzkim umysłem znaczeniu dla naszej kultury". Oni to kochają, stąd szansa, że na to akurat się zgodzą.

Poki co nie podoba mi sie ani punkt pierwszy ani drugi.

"Depozytariusz" musialby prowadzic ewidencje zabytkow, musialby konserwowac, chronic przed zniszczeniem (pozary, powodzie) przechowywac w warunkach jakie WKZ czy archeo uznaje za wlasciwe. A wiec musialby byc tez i konserwatorem i muzealnikiem i archeologiem jednoczesnie.
Jest to wydumana pozycja spoleczna, funkcja czy stanowisko o niejasnych zobowiazaniach, ktore to musialoby podlegac nadzorowi WKZ (czy aby nie podmienia zabytkow na kopie itd) Zastrzezen jest mnoswo. Jesli archeo nie mialo sily przebicia aby stworzyc konkretnej, rzetelnej bazy danych zabytkow czy stanowisk archeo na wlasny uzytek to mysle, ze opracowanie zasad dotyczacych "Depozytariusza" juz na starcie ich przerasta lub zajmie im conajmniej kilkanascie lat. I podejrzewam, ze z jego interpretacja bedzie tak jak z interpretacja "zabytku". Ta pozycja jest niepotrzebna i tylko gmatwa sprawe. Juz widze jak poczatkujacy Kowalski po znalezieniu dwuch lusek od ura leci starac sie o bycie "depozytariuszem"...
Punkt 2 to calkowita porazka mysleniowa.
Z tych samych przyczyn co w powyzszym zdaniu chociazby.
Zakladam, ze wszyscy poszukiwacze maja w domach cokolwiek znalezionego z uzyciem wykrywki. To moze jeszcze nie kolekcja ani zbior ale moze zaczatek kolekcji, zbioru. Bog pola jeden jest w stanie wiedziec jak pokieruje nasza cewka i czy z dwuch dzwonkow rowerowych powstanie kolecja i zbior.
Nie sadze i nawet ide o zaklad, ze 90% poszukiwaczy nie bedzie mialo predyspozycji, czasu, sily oraz natchnienia na systematyke wlasnych zbiorow w sposob na tyle jasny aby mozna bylo uzyc tego do zgloszenia.

Owszem, ta propozycja depozytariusza budzi mnóstwo pytań i wątpliwości. Ale są tylko dwa inne wyjścia: albo wszystkie kolekcje będą dalej nielegalne, albo walczyć o to, żeby pozwolili każdemu zatrzymać absolutnie wszystkie przedmioty zabytkowe (zabytkowe według obecnej interpretacji), niezależnie od ich wartości czy znaczenia. Druga opcja jest moim zdaniem całkowicie nieosiągalna na dzień dzisiejszy.

Jeżeli masz natomiast inny pomysł, jak zalegalizować kolekcje, to napisz. Zrezygnować z pomysłu łatwo, ale co w zamian?

Daje się każdemu zainteresowanemu gotowy przygotowany uzgodniony w treści druk - formularz (coś jak PIT) wraz z instrukcją do wypełnienia. Wypełnia się, odsyła pod podany adres i .....wszystko. Proste - moim zdaniem.

Doskonały pomysł !
Jak wyciekną dane z ich bazy ( a pewnie wyciekną ) zaoszczędzi to złodziejom sporo czasu i wysiłku na namierzanie łupów ...

Kwestia zabezpieczeń. A Ty masz lepszy pomysł?

Nie mam. Ale jeśli Pentagon hakują to WKZety sobie poradzą ?
No może ... w tym bajzlu nawet najlepsi spece się pogubią :666

To w takim razie nie digitalizować ankiet, tylko przechowywać w postaci papierowej pod dobrym kluczem.

Jeżeli ktoś się boi wycieku danych osobowych, to może nie zgłaszać żadnego zbioru i tyle. Przymusu nie będzie. Ale forma cyfrowa to moim zdaniem jedyna rozsądna opcja.

Ja rozumiem to tak , że jeśli nie zgłosi - będzie posiadać to nielegalnie.
Mylę się ? Jeśli tak , to po kiego grzyba ten punkt ?

Ja jestem przeciwny wszelakim bazom. Co dziś jest legalne, jutro może być nielegalne. W zabezpieczenia nie wierzę. Dane z sytemu PESEL dało radę podprowadzić, ewidencję gruntów w Warszawie (działki bez właściciela) dało radę podprowadzić, bazę klientów PZU dało radę wynieść, CEPIK też ktoś miał zbekapowany (awantura na warszawskim Mokotowie, wsadzili klika osób, nawet jakiegoś prokuratora), bazy telekomów (Tmobile?) dało radę skopiować. Nie oszukujmy się, wszystkie bazy są do wyniesienia, już są sprzedane lub ktoś je ma i czeka na ofertę.