Ogólnie wypad byłby bardzo kiepski, gdyby nie jedno znalezisko...

Chyba był to pierwszy "do kopania" sygnał po wejściu na pole i odpaleniu wykrywki. Fragment trzonka sztućca - nic ciekawego. Przyjrzałem mu się dokładniej, gdy po odgarnięciu resztek brudu ukazało się srebrzenie. W środku pomiędzy pozostałościami drewienek ujrzałem zawiniętą w rulonik kartkę. Wyciągnąłem ją, litery były doskonale widoczne - przeczytałem 3-4 słowa - myślę jakiś przepis na makron. Mówię zabiorę to ze sobą do domu i zobaczymy (już nie raz okazywało się, lepiej brać niż nie brać ;) ) Niepocieszony dniem po umyciu "lepszych" znajdek zapomniałem o sprawie. Wieczorem nagle olśnienie :idea została przecież jeszcze tajemnicza kartka. Rozpocząłem odwijanie ciasno zwiniętego ruloniku. Rozwijam i rozwijam... Po chwili już wiem z czym mam do czynienia - kartka z kalendarza - fajna sprawa, która może dokładnie wydatować fragment sztućca. Po chwili robi się jeszcze ciekawiej... Ruskie napisy i nagle strzał - na górze kartki rok 1914!
Dla mnie mega fajna sprawa nie dość, że fajnie wydatowało znalezisko, to jeszcze samo w sobie jest sprawą niezwykłą, że 100 lat przeleżało w ziemi i się zachowało tak dobrze... Nie często coś takiego wpada w Nasze ręce prosto z ziemi...
Do tego dochodzą jeszcze domysły: kto? kiedy dokładnie? po co? zwinął i włożył tam kartkę z kalendarza... ?
Pozdrawiam i życzę podobnych przygód w dni, które nie zapowiadają się dobrze! :D

Włożył ją po to by człowiek, który to znajdzie 100 lat później miał radochę ;)
Pozdrawiam i gratuluję ciekawego znajdka :D

Może proces produkcyjny wymagał zastosowania takiego wypełnienia , a jak wiadomo ciężko było o inny materiał to używano co mieli :h

:1 ciekawe znalezisko, podoba mi sie :)

świetne znalezisko, z klimatem...niecałe dwa miesiące później wybuchła I wojna i cały ówczesny porządek runął jak domek z kart...

Nie tylko wtedy, u mnie w bloku gazeta szła na ściany ;)