W Gwoźnicy Górnej rzut beretem od Domaradza, w czasie bodajże II WW rozbił sie Messerschmitt i nawet miejscowi pochowali w lesie pilata i chyba członka załogi, coś wspominali że mieli przy sobie różańce i książeczki modlitewne. Do tej pory bez problemu można znaleźć mogiłe. Chłopaki w barze opowiadali mi, że miejscowi pozbierali ile się dało. Krąży opwieść, że jakiś tam Franek miał pod stodołą silnik i inne podzespoły z owego myśliwca/samolatu ale któregoś dnia wpadli niemcy i nie zdążył wszystkiego schować, tak pozbył się niektórych "pamiątek" po tej kraksie w tym wspomnianego silnika. edit: Krasna jest rzut beretem od Gwoźnicy Górnej, więc może to ta sama historia słyszana z różnych źródeł?
|