Trudno zaakceptować stowarzyszenia i detektorystów współpracujących na niejasnych i dziwnych układach z firmami archeologicznymi, komercyjną patologią, którą trudno nazwać archeologią i która wypiera właściwą archeologię, jaka by ona nie była.

We wszystkich urzędach WKZ pracuje łącznie ok.100 archeologów, którzy właściwie zajmują się tylko obsługą firm archeologicznych, tysiącami badań i milionami zabytków, i z założenia wiadomo, że niemożliwy jest jakikolwiek nadzór nad badaniami prowadzonymi przez te firmy, dlatego część kompetencji np. nadzór, weryfikacja zabytków powinny być przekazane do lokalnych jednostek muzealnych zatrudniających archeologów, tam archeolodzy się nudzą, a na pewno są lepiej zorientowani w dziejach swojego regionu niż archeolog w urzędzie WKZ. Muzea wystawiające promesy na przyjęcie zabytków i zatrudniające archeologa powinny mieć uprawnienia do przyjmowania przedmiotów z wykopalisk bezpośrednio od archeologów i poszukiwaczy bez pośrednictwa WKZ i to one powinny decydować, które przedmioty nazwać zabytkami i które zasługują na przechowywane, a WKZ jako poświadczenie przekazania otrzymuje kopię ewidencji i sprawozdanie.

Urząd WKZ to typowy relikt komuny, znakomity przykład dysfunkcji scentralizowanej i niezatapialnej władzy, która mimo ogromnej zmiany warunków i niewspółmiernego zwiększenia się liczby badań i zabytków, uparcie trwa ze świadomością, że absolutnie sobie nie radzi z ochroną zabytków naszego dziedzictwa, ale za to bezczelnie udowodnia swoją niezbędność i potrzebę walki z detektorystami, jedynymi według urzędu przestępcami przeciwko zabytkom.

No tak właśnie jest. ;)

Muzea ponoć nie mają miejsca na zabytki, prywatnych mało jest a i niechętnie są tam oddawane artefakty, archeolodzy w muzeach na pół etatu ( u mnie w mieście 2 pracuje). Co się dzieje?

No i bardzo dobrze, to przecież jest oczywiste, że muzea nie są w stanie przyjąć pierdyliarda zabytków masowych z badań archeologicznych a co dobiera całego badziewia od poszukiwaczy...i to ma działać na naszą korzyść. Teraz nasi wrogowie usiłują blokować zmiany m.in.po to by ta prawda o rzekomych zabytkach nie wyszła na jaw. Platforma bardzo szybko policzyłaby ile pseudozabytków trafia do muzeów. ;) Ale kolego Ciebie muzeum nie powinno obchodzić w ogóle , składasz wniosek na poszukiwania a resztą niech się oni martwią. Powtarzam po raz kolejny nie musisz mieć promesy muzeum. Jeżeli ktoś jej od Ciebie wymaga to łamie prawo. Rozumiesz?

Asia, mam wrażenie, że wielu użytkowników tego forum nie ma świadomości jak głęboko siedzisz w temacie i że twoje zalecenia i rady wynikają z wiedzy i doświadczenia. Mam wrażenie, że część z nich uważa to za firmowy spam, takie niezobowiązujące pitu pitu jednego z użytkowników. Może warto by was z PZE więcej promować? I to personalnie a nie instytucjonalnie.

Urzędników WKZ kompletnie nie interesuje co wykopią archeolodzy, a jeżeli wykopią to co z tym zrobią, ci urzędnicy są wyłącznie od przekładania papierów i przybijania pieczątek na zezwoleniach na nadzory, badania archeologiczne i sporadycznie na poszukiwania i to niestety jeszcze długo, długo się nie zmieni, jeżeli w ogóle.
Zabytkami z wykopalisk mogą być zainteresowani co najwyżej włodarze miast, regionaliści bo wzbogacają historię regionu i oni szczególnie tego pilnują, oraz czasami inwestorzy w sprawach kwestionowania konieczności badań lub ich wyceny. Według wyników z badań, lub ich braku, można domniemywać, że w naszym kraju badania archeologiczne są zbędne, bo nawet średniowieczne centra miast nie kryją w ziemi żadnych ciekawych zabytków, a jak już to tylko walający się w fundamentach dawnych budowli gruz ceramiczny i jakieś nic nie znaczące śmieci.

Frank ale ja nie napisałam tego w kontekście zabytków z badań archeologicznych tylko z poszukiwań akurat. Zabytki z badań, koszty ich konserwacji itd.to wszystko zostało policzone...Koledze chodzi o problem poszukiwaczy i zabytków z poszukiwań, których nie chca przyjmowac muzea.
.edytowałam, chodziło mi o policzalność zabytków z badań.

Nie ma różnicy, urzędników WKZ znaleziska z poszukiwań interesują tylko instytucjonalnie, poszukiwacz, jako człowiek spoza systemu ma poczuć respekt przed władzą urzędnika, a co ze znaleziskami później się stanie też nikogo nie interesuje i nie powinno interesować.

Na platformę w obecnym systemie nie ma miejsca, ale poza systemem jak najbardziej, ale czy jest to wykonalne?

Frank do jasnej cholery. To nie jest ten temat i radzę Ci żebyś nie mieszał w tym wątku. Dostajesz ostrzeżenie słowne, następna będzie żółta kartka za wrzucanie do każdego wątku tej żałosnej śpiewki jak jest źle na świecie. Ja mam tego dosyć.

Pisz Frank że jest dobrze a będzie jeszcze lepiej. A na nerwy Aśka dobra jest melisa.

...właśnie szukam różowych okularów. :D

Nie chodzi o różowe okulary ale o to, że robicie panowie burdel w wątku, który dotyczy zgód z PGL LP.

No właśnie, jaki sens ma załatwianie zgody lasów i jej otrzymanie, gdy głównym decydentem uzyskania pozwolenia na poszukiwania jest urzędnik WKZ, a oni nas z zasady olewają i zwalczają. :)

Panowie, nie jest dobrze i bardzo proszę mi niczego nie wmawiać, bo ja niczego takiego nie powiedziałam, ok? Macie jakieś problemy z czytaniem ze zrozumieniem? Jest ciężko, nawet bardzo, a najwięcej jeszcze przed nami. :( Ale nie pozwolę Wam brudzić w każdym wątku, nie na temat. I nie chodzi o franka zdanie bo ono jest znane, takie samo w każdym wątku i na ogół nawet trafne. Kompletnie nie o to chodzi. Chodzi o to, że robi to wszędzie, wciąż to samo, do wyrzygu, niezależnie od tematu i nic więcej z tego nie wynika, bo nie może. Czy Wam to naprawdę wystarcza? Ile lat można tak spędzić? Codziennie mam kontakt z kimś kto prosi o pomoc, połowa z tych ludzi chce żeby zrobić coś za nich, ale żeby im to nie zaszkodziło. Tymczasem na tym forum "bijecie Niemca" siedząc za klawiaturą i może nie byłoby w tym nic złego bo nie każdy ma chęć czas, odwagę etc...ale do jasnej cholery jeżeli ktoś na zapowiedź pewnego materiału nad którym pracujemy jedyne co ma do powiedzenia to że mu się tytuł nie podoba bo mogłaby być " czarna dziura, czarna dupa archeologii to ja nie mam wątpliwości, że nie chodzi o to o czym będzie ten materiał tylko o zwykłe trucie dupy.
Melisa? Slimak, proszę Cię, zapieprzamy od maja na rzęsach, żeby coś z tych naszych starań było, żeby pokonać bariery jakie stawiają nam nasi wrogowie...wracam do pracy bo rozmowa tutaj jest bez sensu.
Podsumowując. Temat dotyczy pozwolenia z nadleśnictwa i proszę się tego trzymać, ok?