Arek2 ten pan prawnik analizuje tylko przepisy, a w Polsce wyglądają one tak:
Cytuj:
Art. 33. 1. Kto przypadkowo znalazł przedmiot, co do którego istnieje przypuszczenie, iż jest on zabytkiem archeologicznym, jest obowiązany, przy użyciu dostępnych środków, zabezpieczyć ten przedmiot i oznakować miejsce jego znalezienia oraz niezwłocznie zawiadomić o znalezieniu tego przedmiotu właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków, a jeśli nie jest to możliwe, właściwego wójta (burmistrza, prezydenta miasta).
Widzisz tu coś o archeologach, muzeach itp. Bo ja nie. Dlatego napisałem że prawo jest tu jasne i precyzyjne.
Specjalnie dla Ciebie zamieściłem szerszy fragment wypowiedzi Pogonowskiego (o zgłaszaniu np. policji) i tłustą czcionką zaznaczyłem że również on uważa że takie "nieprawne" zgłaszanie może się wiązać z pewnym ryzykiem. Czysto teoretycznie.
A w ustawie jest jeszcze związany z powyższym art 33 przepis karny:
Cytuj:
Art. 116. 1. Kto niezwłocznie nie powiadomił wojewódzkiego konserwatora zabytków lub wójta (burmistrza, prezydenta miasta) o przypadkowym odkryciu przedmiotu, co do którego istnieje przypuszczenie, iż jest on zabytkiem archeologicznym, a także nie zabezpieczył, przy użyciu dostępnych środków, tego przedmiotu i miejsca jego znalezienia, podlega karze grzywny.
Jak widzisz tu też wyraźnie pisze o WKZ i wójcie, a przepisy karne ze względu na swoją specyfikę należy odczytywać wprost. Teoretycznie więc zgłaszając znalezisko do muzeum, czy znajomemu archeologowi nie czynisz zadość ww. obowiązkom i popełniasz wykroczenie. W praktyce ściganie kogoś w takiej sytuacji zakrawa na absurd, ale Polska to kraj absurdów. Żeby mieć 100% pewności, że nikt się nie dowali trzeba robić to co pisze w ustawie a więc zgłaszać znaleziska do WKZ lub wójta.
Pozdr.