https://poszukiwanieskarbow.com/forum/ |
|
Fotki z pleneru https://poszukiwanieskarbow.com/forum/viewtopic.php?f=29&t=74698 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Yogi babu [ czwartek, 8 kwietnia 2010, 19:33 ] |
Tytuł: | Fotki z pleneru |
http://img510.imageshack.us/slideshow/w ... f0544i.jpg Czy te kopce to są.....??? |
Autor: | siwy1251 [ czwartek, 8 kwietnia 2010, 19:36 ] |
Tytuł: | |
u mnie na mazurach takie ciut większe to kurhany. |
Autor: | Yogi babu [ czwartek, 8 kwietnia 2010, 19:38 ] |
Tytuł: | re |
A ten co kuca na jednej z fotek to nie krasnal ogrodowy :) ma tak z metr sześćdziesiąt :1 |
Autor: | Pookie86 [ czwartek, 8 kwietnia 2010, 20:50 ] |
Tytuł: | |
Te na mazurach to nie kurhany tylko kopce obserwacyjne budowane jeszcze przez Prusów |
Autor: | siwy1251 [ czwartek, 8 kwietnia 2010, 21:23 ] |
Tytuł: | |
Pookie86 napisał(a): Te na mazurach to nie kurhany tylko kopce obserwacyjne budowane jeszcze przez Prusów
to poczytaj sobie Cały obszar Prus jest bogaty w kurhany i cmentarzyska z czasów pogańskich. Szczególnie dużo zachowało się ich na Mazurach, gdzie długo nie groziły im zniszczenia związane z uprawą ziemi. Już proboszcz Helwing zauważył, że w okolicach Węgorzewa często wygrzebywano umy. Sam trafił na sporą ich ilość na pagórku obok karczmy królewskiej, ale z ziemi wydobył tylko pięć. Jego stryj Georg Helwing odkrył na wzniesieniu Grodzisko pod Węgielsztynem ułożony foremnie z kamienia grób. Spośród rzeczy znalezionych w urnach wspomniał brązowe zapinki i sprzączki, pierścionki ze spiralnie skręconego drutu z niezlutowanymi końcami, brązową siekierę. Wymienił także liczne metalowe zwoje grubości palca i długości 3, 4, 5 lub więcej łokci, skręcane z trzech drutów, cynowy dzban z przykrywką, który po wydobyciu z ziemi był jeszcze w połowie wypełniony piwem osłoniętym warstwą kożucha, wreszcie dwie korony śmiertelne. Jedną w kształcie stożka znalazł pewien chłop we wsi Pieczarki (na wschód od jeziora Dargin) przy okazji odbywającego się tam pogrzebu w czasach szalejącej zarazy a na drugą, rozbitą w trakcie odkopywania, natrafiono we wspomnianym grobie pogańskim na wzgórzu Grodzisko . Monet w urnach Helwing nie odnalazł. Proboszcz Paul Bernhard Drigalski z Kut informował o cmentarzysku we wsi Przerwanki nad jeziorem Gołdopiwo. Było tam wzgórze zniesione przez wiatry, dzięki czemu odkrytych zostało wiele urn. Znajdowały się w nich kamienie nazywane „piorunami”. Sołtys z Przerwanek natrafił zaś na mosiężną urnę, a w niej koronę śmiertelną owiniętą grubym na pół palca drutem. Szczególnie gorliwym w badaniach pogańskich grobów był proboszcz Johann Riedel z Sorkwit. Rozkopał on wiele pagórków w swojej parafii. Wśród nich w 1714 roku wzgórze w lesie w okolicach Kozarka Małego i Kozarka Wielkiego (na zachód od Sorkwit, gdzie później odnaleziono i przeszukiwano jeszcze sporo takich wzniesień), a w 1715 roku na polu w Miłukach (na południowy zachód od Sorkwit). W następnych latach napotkał kilka innych, np. w 1724 roku pod Jędrychowem i Głodowem (na południowy wschód od Sorkwit). Patron kościoła sorkwickiego Johann Albrecht von der Gróben użył do budowy spichlerza wiele wystających z ziemi głazów, pochodzących ze sklepień komór grobowych. Johann Riedel był przeświadczony, że w miejscowościach leżących wokół Sorkwit: w Kamionce, Starym Gielądzie i Warpunach także zachowały się cmentarzyska. Przebadane przez niego groby z reguły wewnątrz były wyłożone rozłupanymi, płaskimi głazami, na które sypano grubą warstwę piaszczystej ziemi albo drobniejszych kamieni. Urny zaś miały najrozmaitszą wielkość i kształt. Rezultaty jego badań zostały jednak pominięte w znanych dziełach Reuscha i Bayera, nie możemy więc ich dokładniej prześledzić. Nie zachowały się też żadne przekazy o zawartości urn wydobytych przez Riedla. W parafii Sterławki Wielkie nad jeziorem Dejguny (na północ od Rynu) odkryto także groby popielnicowe i rozmaite znaleziska pochodzące z różnych okresów W pierwszej ćwierci XVIII wieku natrafiono tam na średniej wielkości miedziane monety z czasów cesarza Nerona. 2 lipca 1791 roku dwaj rybacy z Grzybowa znaleźli w jeziorze Dejguny zaledwie 10 stóp od lądu, dziewięć rzymskich monet i dwa wyplecione z drutu pierścienie. Wszystkie te przedmioty wykonane były ze stopu metali. Napis na monetach, na ile go można było odczytać, wskazywał na cesarza Antoninusa Piusa, a całe znalezisko mogło stanowić niegdyś zawartość urny. Na skraju wsi Sterławki Małe podczas wykopywania kamieni do budowy drogi Rastembork — Lec natrafiono na dwa groby staropruskie, a wkrótce potem na jeszcze jeden w Sterławkach Wielkich. Także tutaj daje się zauważyć, jak troskliwie wykładano płaskimi kamieniami powierzchnię pod urny. Nagromadzono przy tej okazji tak wiele kamieni, że z pojedynczego kurhanu można było powybierać ich kilka achtli. Jedno z najciekawszych pogańskich miejsc pochówkowych odkryto na wzgórzu Szubienica pod Lecem, położonym zaledwie 800 kroków na wschód od miasta, tuż nad jeziorem Niegocin. Na groby natrafiono tam przekopując górę podczas budowy linii kolejowej. Niedawno kapitan Wulff podzielił się spostrzeżeniami na ich temat. Niekształtnie sterczące nad jeziorem wzgórze mogło być wcześniej oblane z trzech stron wodami Niegocina. Teraz otoczone jest bagnistym brzegiem jeziora, a z czwartej strony płasko opadające zbocze łączy je ze wzniesieniami leżącymi na północy Nazwa pagórka wskazuje na jego wcześniejsze przeznaczenie. Było to miejsce straceń, wybrane chyba celowo, aby je sprofanować jako czczone przez mieszkańców, trzymających się jeszcze starych wierzeń. Brakowało tam zewnętrznych cech grobów, takich jak kurhany czy kamienne zwieńczenia. Zapewne kamienie te, znajdujące się przecież w pobliżu miasta, zostały użyte pod fundamenty budowli i tylko pojedyncze głazy wystawały z ziemi. Osłaniały one groby, w których Wulff odnalazł pierwsze urny. Kamienne przykrywy różnej wielkości, płaskie albo nieregularne, były czasami widoczne, częściej jednakże leżały 1-1 Vi stopy pod powierzchnią ziemi. Po ich podniesieniu ukazywała się cienka warstwa piasku, a pod nim zakopywane bez osłony urny Nierzadko na dnie grobu leżała kilkucalowej grubości warstwa węgla drzewnego. Szukając dalej Wulff dotarł do miejsca, gdzie tuż pod powierzchnią ukryte były urny ustawione gęsto w wielu rzędach skierowanych ze wschodu na zachód. Brakowało kamiennych przykryw, niektóre popielnice były do połowy zniszczone przez pług. W pewnym miejscu odkopał urny stojące w trzech rzędach oddalonych od siebie o 2 stopy a w każdym z nich znajdowało się po 6-7 naczyń. Nie było tam prawie wcale warstwy węgla, co jest oznaką, że większość urn złożono do grobowca. Różnorodność kształtów i rozmiarów naczyń odpowiadała być może wiekowi i płci zmarłych osób. Miejsce to z pewną dozą prawdopodobieństwa może być uważane za grobowiec rodowy. Wywiera ono na zwiedzających duże wrażenie. Wszystkie urny, których w sumie odkopano blisko sto, były do siebie podobne: wysokie na 1-1lA stopy, średnica podstawy liczyła 3-4 cale, zaś wybrzuszenia — zależnie, czy były formy kulistej czy ku górze bardziej stożkowate — 1 lA-2 stopy Tylko nieliczne miały uszka wielodzielne (w postaci czterech kabłąków o otworach grubości palca) umocowane tuż poniżej szyjki. U wszystkich natomiast występowała lejkowata szyjka wysoka na 2-4 cale, której otwór był z reguły zamknięty glinianą przykrywką. Niektóre małe pokrywy uformowane jak małe garnuszki sięgały tylko do szyjki popielnic, inne w kształcie dużych czar przykrywały urny do połowy wybrzuszenia. Niestety7; pod ciężarem kładzionych na nie kamieni w większości zostały potłuczone. Regularne, kształtne formy urn i przykrywek wskazują, że wykonano je na kole garncarskim. Ozdabiane były liniami okrężnymi i poprzecznymi kreskami. Krawędź szyjki wycinano w ząbki. Naczynia wytwarzano przeważnie z gliny lub glinki garncarskiej wymieszanej z ziarnami granitu, a ich trwałość zależała od stopnia wypalania. Wulff wyraził opinię, że palenie zmarłych nie odbywało się w grobach, lecz w jakimś innym miejscu. Zwłoki trawione przez płomienie ulegały kremacji, ale nie zwęgleniu, popiół i resztki węgla pozostały bowiem w zasadzie nie wymieszane. Urnę przygotowywano dopiero po śmierci i najpierw wypełnioną popiołem z kości suszono na powietrzu, a potem już w wykopanym grobie opalano ją ogniem, j ak wyżej wspomniano, w grobowcu rodowym nie było na dnie warstwy wTęgla. Urny zawierały na wpół spalone kości wymieszane z piaskiem. Dobrze zachowały się główki stawów, żebra, kości palców i zęby. Wielkość urny zależała od stopnia spopielenia zwłok. W wielu naczyniach był jedynie popiół z kości. Z innych przedmiotów odnaleziono w urnach resztki broni: dwa żelazne ostrza oszczepu (7-8-calowej długości) i dwa groty strzał z tego samego metalu. Było jeszcze kilka żelaznych noży z pochwami, trzy niewielkie, płaskie kawałki piaskowca, które przypuszczalnie służyły jako zworniki. Znaleziono sporo gwoździ, żelaznych i brązowych klamer oraz zapinek, a także paciorków ceramicznych, szklanych, bursztynowych, brązowych. Odnaleziono też 17-calowy łańcuch składający się z połączonych ze sobą 72 małych brązowych ogniw Szczególnie interesujące są dwie wyjątkowo subtelne, platerowane złotem brązowe zapinki oraz wspaniały zbiór paciorków, wykonanych z terakoty i ze szkła mozaikowego. Rzymska moneta, na której napis z wyjątkiem końcowych liter „inus” jest nieczytelny, pokazuje głowę Antoninusa Piusa w wieńcu i pozwala określić wiek grobowców Leżała ona w jednej urnie z brązowym łańcuchem. W niektórych popielnicach znajdowały się maleńkie, zaledwie 2-3-calowej wysokości przystawki. Wulff zwrócił uwagę na stojące na spodzie dużej urny naczynie wysokie na 4 cale, o średnicy 5-6 cali, także wypełnione spopielały mi kośćmi. Nie udało mu się jednak tak rzadkiego przedmiotu wydobyć bez uszkodzenia. W innej urnie leżał podobny do łyżki mały gliniany czerpak, niestety z odłamaną rączką. Również nie opodal posiadłości Bystry, około pół godziny drogi od Leca, staropruskie groby odkryto tuż przy linii kolejowej, przy rowie żwirowym. Leżą one na płaskim, od dawna uprawianym wzniesieniu, nie zachował się więc tam żaden ślad kurhanów ani kamiennych obstaw. Dosyć duże, niestarannie wykonane urny stały bez osłony w ziemi na głębokości 3 stóp, w kilku rzędach, oddalonych od siebie 06 stóp. Jednakże na powierzchnię wydobyto tylko skorupy wraz z grubą warstwą węgla drzewnego. Nie odnaleziono tam przedmiotów metalowych, naczynia wypełnione były jedynie popiołem lub niedopalonymi kośćmi. Kapitan Wullf160 natrafił w jednym z grobów na połowę żuchwy małego konia. W okolicach Leca znajdowano urny lub ich skorupy jeszcze w wielu miejscach, np. w parku leckim, na wzgórzu w pobliżu cmentarza w Wilkasach (na południowy zachód od Leca), na garbie przy majątku Wilkaski, na leśnej polanie nad jeziorem Niegocin, w borze koło majątku Strzelce, na wyspie Wielki Ostrów na jeziorze Kisajno niedaleko Pięknej Góry etc. Wspominaliśmy już groby pogańskie w pobliżu kolonii filiponów Zameczek, na wschód od Jeziora Mokrego. W miejscowościach Rutkowo nad Jeziorem Dymerskim i Wikno pod Szczytnem też często wykopywano urny. Przy okazji budowy drogi z Pasymia do Wielbarka potłuczono sporą ilość popielnic koło wsi Waplewo. O cmentarzysku pogańskim znajdującym się w lesie pomiędzy posiadłościami Chochoł i Cis (obydwie leżą na wschód od Szczytna) proboszcz Johann Bolek w 1820 roku napisał, że „zajmuje ono co najmniej morgę chełmińską i pełno tam urn różnej wielkości i kształtu. Bez trudu można odgrzebać wiele popielnic. Zadziwiają z powodu zachowanych w nich spopielałych kości, ale też sporej ilości rozmaitych ozdób kobiecych, paciorków, korali, obrobionego bursztynu, strzał, zębów zwierzęcych etc. Zaprzecza to poglądowi, że w Puszczy Piskiej i w wielkich lasach ciągnących się na zachód od niej, pierwsze wsie zakładano przed stu, a najwyżej stu pięćdziesięciu laty i że te okolice dopiero od tego czasu były zamieszkane”. Na kopii przywileju wystawionego w 1645 roku dla Rozogów zapisano, że „w tutejszej okolicy i w niektórych miejscach puszczy istnieje kilka zrujnowanych grobów pogańskich, z czego widać, że anno 1645 osiedlili się tu pierwsi chrześcijanie”. W posiadłości Niedźwiedzi Róg na zachodnim brzegu jeziora Śniardwy — kontynuuje proboszcz Bolek w 1820 roku — jak daleko sięgnąć pamięcią, przy karczowaniu mrocznych lasów zawsze odkopywano urny Tereny te musiały być zaludnione jeszcze przed przybyciem Zakonu Krzyżackiego . Wiele popielnic odkryto również na Czarcim Ostrowie na jeziorze Śniardwy166. W pobliżu miejscowości Tuchlin, nad północnym brzegiem jeziora Śniardwy, podobno znajdowały się dwa obłożone kamieniami pagórki o wysokości 15 stóp, które ludność tej okolicy uważała za dawne groby Pewien chłop — jak głosi legenda — chciał dostać się do jednego z nich. Gdy wyciągał kamień po kamieniu, dotarł do żelaznych(?) drzwi, a próbując je przebić, usłyszał z wnętrza ostrzegawczy głos. Koło wsi Stare Guty tuż nad wschodnim brzegiem jeziora Śniardwy mniej więcej 35 stóp ponad jego taflę wznosi się eliptycznie zaokrąglone wzgórze mające około 90 stóp długości i 60 stóp szerokości. Zbocza jego opadają bardzo stromo. Wygląda jakby było sztucznie usypane i jako żywo przypomina inne mogiły, ale dokładniej nie zostało jeszcze przebadane. W lesie nie opodal Starych Gut również często natrafiano na urny. Opowiadano, że komora grobowa koło Orzysza, o głębokości około 6 stóp, od spodu wyłożona była dużymi kamieniami. Takimi samymi głazami zamknięte było wejście, a przykrywały ją warstwy najróżniejszych kamyczków |
Autor: | tara [ piątek, 9 kwietnia 2010, 09:59 ] |
Tytuł: | |
Myślę, ze z tym kurchanem trochę się koledzy zagalopowaliście. Wyglada mi to na kopiec graniczny. http://mw2.google.com/mw-panoramio/phot ... 264278.jpg |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ] |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |