|
Główny Moderator |
|
Dołączył(a): sobota, 7 sierpnia 2004, 17:30 Posty: 3833 Lokalizacja: Warszawa, Sochaczew, Lodz, Rogacze, Przystan-Stawki , Sukowate
|
Dziadek, miał sprzęt do cięcia i samochód ciężarowy. Z opowiadań dziadka tego się walało dziesiątki po polach. Procedura była taka, sprawdzało się czy nie zaminowany, kijem wyciągało załogę, sprawdzało czy działo załadowane, jeżeli było załadowane to się kręciło lufą w stronę ziemi i strzelało. Po tym wszystkim można było ciąć :) Ponieważ dogadałem się po 33 latach z rodziną i jest szansa na przerycie rodzinnego domu, to powinienem dać radę wyrwać niemiecką lufę z jakiegoś pojazdu bo poszła w fundament lakierni i chyba jeszcze była burta jakiegoś pojazdu :) Fotek nikt w tamtych czasach nie robił, to był początek 45 roku, powrót po wysiedleniu do domu gdzie wszystko co dało się ukraść to ruscy zabrali ze sobą. Dziadek stracił wszystko z warsztatu, zostały tylko maszyny ważące po kilkaset kg. tokarka, prasa i chyba tylko tyle. Z opowiadań dziadka wiem, że świętym gralem był niemiecki warsztat na jakimś pojeździe. Podobno całego nigdy nie dorwał.
|
|