Teraz jest czwartek, 26 czerwca 2025, 23:20

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1343 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74 ... 90  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: sobota, 8 września 2007, 11:36 
Offline
Chorąży
Chorąży

Dołączył(a): sobota, 7 maja 2005, 20:04
Posty: 125
Lokalizacja: Malbork
We wtorek 11 września na TV.Polonia o godzinie 14.00, zostanie przypomniany film dokumentalny z 2005 roku - " Żołnierze Wyklęci ". Film był już kilkakrotnie puszczany w tv, ale warto go jeszcze raz sobie przypomnieć. Szczególnie te osoby które, do tej pory nie miały możliwości go jeszcze zobaczyć. Jak wiemy nie ma zbyt wielu filmów, dotyczączych chłopaków z partyzantki antykomunistycznej.
Dlatego warto mieć ten film w swojej kolekcji.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: poniedziałek, 10 września 2007, 19:59 
Offline
Starszy Sierżant Sztabowy
Starszy Sierżant Sztabowy

Dołączył(a): wtorek, 12 sierpnia 2003, 22:17
Posty: 96
Panowie,watek sledzilem ,nawet kiedys jakiegos linka zapodalem .Byc moze to juz bylo ale nawet jak bylo tyo teraz w innym ujeciu.Zdjecia pomnika w Siedlcach plus sfotografowane tablice pamiatkowe na tym pomniku.Z boku przy nazwiskach chyba podane sa daty smierci.
http://www.markopm.za.pl/pomnik025.htm


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 21 września 2007, 10:54 
Offline
Starszy Plutonowy
Starszy Plutonowy

Dołączył(a): poniedziałek, 29 listopada 2004, 11:46
Posty: 58
Witam kolegów.
Piszę tu, w tym temacie poraz pierwszy, ale informacje jakie uzyskałem zmusiły mnie do tego aby się z Wami nimi podzielić.
Całkiem przypadkiem - bo niemieszkam na terenie gdzie były działania oddziałów AK a zwłaszcza te po 1945 - trafiłem na partyzanta, który twierdzi że był w oddziale "Łupaszki".
Znałem Wasz temat z forum i znając nazwisko oraz pseudonim człowieka zacząłem szukać.
Wynik:
1.
"W lecie 1946 r. grupa kpr. "Małego", nosząca teraz kryptonim "Tartak" rozrosła się do poziomu silnego, 12-13 osobowego patrolu. Tworzyli ją: kpr. Władysław Heliński "Mały", Zdzisław Heliński "Zbroja", Stanisław Kopiszko "Błyskawica", Bolesław Pałubicki "Zawisza", Feliks Grzonka "Prędki", Jan Ciemiński "Ryś", Antoni Godziszewski "Wola", Stanisław Szybut "Wir", "Picuś", NN "Szyszka", NN "Lis", NN "Groźnyę, NN "Dąb", NN "Czarny Sęp"."
2.
Na początku sierpnia 1946 r. oddział "Tartak" udał się na miejsce koncentracji 5 Brygady w lasach nadleśnictwa Błędno. Tam też nastąpiło jego ostateczne rozwiązanie i wcielenie poszczególnych partyzantów pomorskich do 3 lub 5 szwadronu. Ich akces do formacji mjr "Łupaszki" stanowił bardzo poważne ilościowe i jakościowe wzmocnienie dla pododdziałów 5 Brygady, a także pozwolił - dzięki wykorzystaniu rozbudowanych kontaktów terenowych - na kontynuowanie przez nie wielomiesięcznej działalności bojowej.

I to na tyle. Jak zaznaczyłem kolorkiem pseudonim już wiecie - ja znam reszte. Ale mam pytanie bo może niedokońca nazwisko "Lisa" jest nieznane bo może ktoś coś wie. Jeśli tak to proszę o informacje.
Z mojej strony zobowiązuję się do osobistego spotkania z owym partyzantem i uzyskania jak najwiecej informaji oraz jakichś dokumentów świdczących o jego przynależności do "Tartak" i 5 Brygady.

Ps. przeglądając tablice na pomniku w poście aro33 znalazłem - st. strz. Wincenty Kozuło "Lis" poległy 30.04.1946r. Nazwisko podobne do obecnie używanego przez mojego partyzanta ??? :? :hmmm


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 23 września 2007, 12:00 
Offline
Sierżant
Sierżant

Dołączył(a): wtorek, 6 grudnia 2005, 10:32
Posty: 61
II Rajd Szlakami „Żołnierzy Wyklętych”
majora Józefa Kurasia „Orła-Ognia” /1915-1947/

26-28 października 2007 r.

Na przełomie 2006 i 2007 roku minęło 60 lat od wydarzeń związanych z walką żołnierzy II konspiracji na Podhalu. Dowodził nimi legendarny „Ogień” – mjr Józef Kuraś z Waksmundu, którego bój o wolną Polskę dobiegł końca 22 lutego 1947 r., kiedy to umarł w nowotarskim szpitalu, wskutek ran odniesionych podczas ostatniej walki z UB w Ostrowsku.
Rocznicę tą obchodziliśmy uczestnicząc w waksmundzkim spotkaniu kombatantów Zgrupowania „Błyskawica”, oddając cześć w ostatniej drodze na nowotarski cmentarz żonie mjr Kurasia – śp. ppor. Czesławie Bochyńskiej-Kuraś oraz organizując, wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej, Ogólnopolską Konferencję Historyczną „Wokół legendy Ognia”, której towarzyszyła rekonstrukcja historyczna rozbicia Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nowym Targu.


Nowotarski oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego wraz z Grupą Rekonstrukcji Historycznej „Podhale w ogniu” oraz Szczep Wędrowniczy „Salamandra” ZHP w Nowym Targu

zapraszają

wszystkich miłośników historii oraz koneserów jesiennych, górskich wędrówek na rajd partyzanckimi szlakami. Chcemy, by trud przedeptanych kilometrów oraz chwile zadumy nad mogiłami naszych bohaterskich przodków stały się żywym pomnikiem naszej pamięci o Nich i o ich walce.


Dzień 1, piątek 26 X 2007 r., godz. 10:00

Start: Nowy Targ, Kowaniec – Długa Polana k/ stacji GOPR (dojazd z centrum miasta autobusami linii 2, 4 i 7); odprawa przewodników, podział uczestników na drużyny rajdowe, zapakowanie plecaków na podwody

Trasa: dolina potoku Kowaniec Mały (miejsce odprawy i ponownego „wyjścia do lasu” żołnierzy „Ognia” 13 IV 1945 r.) – polana Cyrwusówki-Sralówki (kryjówka partyzantów po rozbiciu obozu pod „Czerwonym Groniem” w grudniu1943 r.) – szlak zielony Bukowina Waksmundzka (1105 m) – Polana Rusnakowa – Kaplica Papieska – schronisko pod Turbaczem – szlak czerwony – Hala Długa (miejsce gdzie rodziła się Konfederacja Tatrzańska i zginęła Albina Białoń) – Polana Gabrowa – Kiczora (1282 m) – rejon obozów partyzanckich polskich i sowieckich – Zielenica (miejsce związana z obławą NKWD na „ogniowców” w kwietniu 1945 r.) – Polana Fiedorówka – dolina potoku Furcówka – zejście do przysiółka Stalmachy w Ochotnicy Górnej – dojazd busami do miejsca postoju Rajdu w Ochotnicy Górnej
Całkowita długość trasy – 16 km

Dzień 2, sobota 27 X 2007 r., godz. 10:00

Ochotnica Górna (Błaszczaki) – dolina potoku Forędówki – Kurnytowa Polana (jedna z najstarszych w Gorcach kolib pasterskich z 1839 r., w czasie wojny kwatera oddziału partyzanckiego kpt. „Lamparta”, w 1945 r. użytkowana przez „Ognia”) – Przełęcz Holina (miejsce egzekucji współpracowników „Ognia” przez KBW w październiku 1946 r.) – Magórki (obóz sztabu „Ognia” w jesieni 1946 r.) – ścieżka dydaktyczna GPN „Pańska Przechybka” – miejsce katastrofy samolotu B-24 Liberator „Kalifornia Rocket” w grudniu 1944 r. – dolina potoku Jaszcze (miejsce potyczki „ogniowców” z patrolem MO w styczniu 1947 r.) – Ochotnica Górna (Błaszczaki)
Po powrocie zwiedzanie wystawy w ośrodku kultury w Ochotnicy Górnej związanej z archeologią lotniczą w Gorcach.
Pętla trasy – 12 km


Dzień 3, niedziela 28 X 2007 r., godz. 10:00

Ochotnica Górna (Błaszczaki) – Runek (1005 m) – szlak czerwony – Polana Kudów (obóz oddziału AK „Lamparta” i „Wiarusów”) – Lubań (1211 m) – ruiny schroniska spalonego przez Niemców we wrześniu 1944 r. – szlak niebieski na Przełęcz Snozka (653 m) – obelisk „utrwalaczy władzy ludowej” z 1966 r. tzw. „Organy Hasiora”
Długość trasy – 16 km
Dojazd autobusem (20 km) na cmentarz w Waksmundzie, rodzinnej wsi Józefa Kurasia, z grobami jego bliskich, żołnierzy i współpracowników.

Zakończenie Rajdu (ok. godz. 16:00): podsumowanie, wyniki konkursu historycznego nt. partyzantki gorczańskiej, rozdanie nagród

Trasa rajdu przebiega przez teren Gorców i Gorczańskiego Parku Narodowego, zaczyna się w rejonie Nowego Targu, u południowo-zachodnich podnóży Gorców, kończy na ich wschodnim paśmie – u podnóży Lubania.
Rajd ma charakter imprezy edukacyjnej na zasadzie non-profit, uczestnicy opłacają koszty noclegów w wysokości: młodzież szkolna – 40 zł, dorośli – 50 zł. Wpłata na starcie Rajdu – 26 października na Kowańcu. Dwa noclegi grupy rajdowej (26/27 i 27/28 października – piątek/sobota i sobota/niedziela) w kwaterach agroturystycznych w Ochotnicy Górnej (Maria Hryczyk, osiedle Błaszczaki118, Ochotnica Górna). Wieczorem 1 i 2 dnia Rajdu – obiadokolacja. Poza tym wyżywienie uczestników: śniadania i prowiant w trasę we własnym zakresie. W bazie Rajdu na terenie Ochotnicy przewidziane ognisko z kiełbaskami.
Rajd prowadzony przez przewodników górskich PTTK z KPB „Gorce” w Nowym Targu oraz historyków z PTH O/Nowy Targ. Opiekunowie grup proszeni są o dopilnowanie odpowiedniego wyekwipowania uczestników na wędrówkę po górskich szlakach (ubiór, obuwie). Rajd odbywa się bez względu na pogodę. W przypadku fatalnej aury trasy rajdu ulegną skróceniu do minimum. Opiekunowie grup szkolnych winni pamiętać o posiadaniu numeru polisy ubezpieczeniowej swojej szkoły. Organizatorzy nie przewidują dodatkowego ubezpieczenia.
Uczestnicy Rajdu otrzymają pamiątkowe gadżety (znaczki rajdowe i koszulki), a każdy z członków patrolu biorącego udział w okolicznościowym Turnieju Wiedzy Historycznej o Żołnierzach Wyklętych i Turnieju Sprawności Partyzanckiej (terenoznawstwo, samarytanka, gra azymutowi na orientację) pamiątkowe upominki i nagrody.

Pomoc w organizacji Rajdu zadeklarował Gorczański Park Narodowy oraz Wiejski Ośrodek Kultury w Ochotnicy Górnej.


Zgłoszenia uczestników do dn. 20 październik 2007 r. przyjmuje
Komandor Rajdu – phm Adam Błaszczyk, 28 Podhalańska DH „Zawisza” ZHP,
Gimnazjum nr 2 w Ludźmierzu,
ul. Jana Pawła II 116, 34-471 Ludźmierz
tel. 018/2655300,
tel. domowy 018/2655842, tel. kom. 0517624928
Z-ca Komandora Rajdu – Michał Maciaszek (KHW PTH Nowy Targ)
Tel. 0512259601
lb prezes nowotarskiego PTH Robert Kowalski, pth.nt@poczta.fm


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: UROCZYSTOŚCI W SOKOLOWIE PODLASKIM 30.09.2007
PostNapisane: niedziela, 30 września 2007, 19:01 
Offline
Starszy Plutonowy
Starszy Plutonowy

Dołączył(a): sobota, 10 września 2005, 21:53
Posty: 55
30 września 2007 w Sokołowie Podlaskim dzięki staraniom Fundacji Pamiętamy odbyła się uroczystość poświęcenia pomnika ku czci żołnierzy i ludności cywilnej, która oddała swoje życie za niepodległość Polski, wiarę katolicką i godność człowieka. Mszy św. przewodniczył ks.bp Antoni Pacyfik Dydycz, a odsłonięcia dokonali min. wdowa po ppor. Józefie Małczuku "Brzasku" oraz syn kpt. Władysława Łukasiuka "Młota".


Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: "Epitafium dla Łupaszki" - audycja
PostNapisane: piątek, 16 listopada 2007, 08:38 
Offline
Starszy Szeregowy
Starszy Szeregowy

Dołączył(a): wtorek, 18 lipca 2006, 10:01
Posty: 16
Lokalizacja: DOLNOSLĄSKIE
17.11.2007 godz. 15.05 - "Perły reportażu Polskiego Radia" - prezentują " Epitafium dla Łupaszki". Podaje link. Tym razem posłuchamy o majorze.
http://www.polskieradio.pl/jedynka/kult ... /?id=11782
Pozdrawiam
Jest jeszcze tyle do odkrycia...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 21 listopada 2007, 02:17 
Offline
Lew morski

Dołączył(a): wtorek, 9 września 2003, 12:54
Posty: 603
Lokalizacja: Gdańsk
Witam!
Ciesze, sie, ze nasz temat zyje w najlepsze, ale mam ogromna prosbe do kolegow "przy zrodlach" aby wreszcie odpowiedzieli na pytania kol. Jacula i Sapn'a bo po pierwsze ciekawe sprawy a po drugie po to ten temat jest zeby poszerzac wiedze o naszych Bohaterach - zwlaszcza tych nieznanych. Ja niestety w obu przypadkach nic nie wiem a obecnie nie mam zadnych materialow. Z gory dziekuje -PZDR


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 21 listopada 2007, 20:20 
Offline
Chorąży
Chorąży

Dołączył(a): sobota, 7 maja 2005, 20:04
Posty: 125
Lokalizacja: Malbork
Nie tak dawno bo, 15 Listopada miało miejsce, kolejne ważne wydarzenie. Prezydent RP odznaczył pośmiertnie kolejnego " Żołnierza Wyklętego ". Mianowicie Hieronima Dekutowskiego - " Zaporę ", oraz sześciu jego podkomendnych. To bardzo pokrzepiająca wiadomość, że cały czas się o chłopakach z partyzantki antykomunistycznej pamięta, mówi i co najistotniejsze docenia. Miejmy nadzieję że w ślad za tym wydarzeniem, pójdą następne i kolejni zostaną w ten symboliczny sposób uhonorowani.


Link do strony :

http://www.prezydent.pl/x.node?id=60429 ... d=14528042


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł: Działalności oddziałów "Łupaszki" na terenie Warmi
PostNapisane: piątek, 7 grudnia 2007, 12:32 
Offline
Strzelec Wyborowy!

Dołączył(a): poniedziałek, 27 listopada 2006, 21:09
Posty: 238
Witam.
Pozwolę sobie na wklejenie opracowania o działalności oddziałów "Łupaszki" na terenie Warmii i Mazur Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego opublikowane w "Znad Pisy" nr 15. Myślę, że bardzo interesujące.

ZAPOMNIANY EPIZOD Z WALK 6 BRYGADY WILENSKIEJ.
PATROL "TYGRYSA" DO BYŁYCH PRUS WSCHODNICH (grudzień 1946 - styczeń 1947)


Gdy wiosną 1946 r. 5 Brygada Wileńska, jeden z najsłynniejszych oddziałów partyzanckich powojennego podziemia niepodległościowego, odtworzona w Borach Tucholskich przez majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę" ponownie podjęła akcję zbrojną, także Mazury i Warmia zostały objęte jej działaniami. Podstawowe siły tej jednostki często operowały zwłaszcza w zachodniej części wspomnianego regionu. Czterokrotnie całe Mazury zostały przemierzone wzdłuż - ze wschodu na zachód i z powrotem - przez pododdział 5 Brygady Wileńskiej dowodzony przez ppor. Henryka Wieliczkę "Lufę". Podczas rajdu przeprowadzonego w wrześniu i październiku towarzyszył "Lufie" osobiście major "Łupaszka".
Podczas kolejnego rajdu na Mazury trwającego od 18 października do 20 listopada 1946 r., terenem działania szwadronu ppor. "Lufy" stał się powiat piski i powiaty z nim sąsiadujące. Zadanie ppor. "Lufy" polegało wówczas na przesunięciu się daleko na zachód i dotarciu w rejon lasów purdzkich w pobliżu miejscowości Łajsy (na południe od Olsztyna), gdzie miał zlokalizować dwa kadrowe szwadrony 5 Brygady Wileńskiej dowodzone przez ppor. Olgierda Christę "Leszka" i Leona Smoleńskiego "Zeusa". Następnie miał doprowadzić wspomniane jednostki do majora "Łupaszki”, przebywającego przy oddziałach 6 Brygady Wileńskiej kpt. Władysława Łukasiuka "Młota", operującej w tym czasie na terenach nadbużańskich powiatu Bielsk Podlaski. Misja ppor. "Lufy" nie powiodła się, bowiem obaj dowódcy zdecydowali się rozformować swe oddziały jeszcze na terenie Borów Tucholskich, będących główną bazą ich działalności.
Podczas przemieszczania się przez powiat piski szwadron ppor. "Lufy", liczący już tylko 11 żołnierzy, poruszający się przy pomocy zdobycznego samochodu ciężarowego, wykonał kilka znaczących akcji zbrojnych. Gdy 28 października 1946 r. w zasadzce na szosie Szczytno - Rozogi zdobyli 160 litrów benzyny, zdecydowali się dokonać dalszego uzupełnienia zaopatrzenia w Rozogach. Gdy przed południem szwadron "Lufy" wjechał do miasteczka, obiektem jego ataku stał się przede wszystkim posterunek MO. W Wyniku zaskoczenia został on opanowany bez walki. Ze spółdzielni zabrano potrzebną partyzantom żywność - głównie konserwy. Następnie grupa ppor. "Lufy" pojechała do oddalonego o kilkanaście kilometrów Lipowca, gdzie także rozbroiła posterunek MO oraz dokonała rekwizycji w urzędzie gminy i spółdzielni. Pościg zorganizowany przez UB dotarł do miasteczka Rozogi już w półgodziny po opuszczeniu go przez partyzantów. Gdy partyzanci "odskoczyli" z Lipowca na teren powiatu Nidzica, zostali zlokalizowani przez grupę operacyjną UBP i MO na kolonii Jankowo. Zdołali oderwać się od pościgu bez walki i kontynuowali odwrót. Po opuszczeniu szosy Wielbark - Jedwabno, na bocznej drodze pod wsią Rękownica, ppor. "Lufa" zdecydował się urządzić zasadzkę na jadący jego tropem jeden z pododdziałów grupy pościgowej (samochód z 18 funkcjonariuszami plutonu operacyjnego KP MO ze Szczytna). Pomimo znaczącej przewagi liczebnej ze strony "resortu", akcja powiodła się w pełni. Ostrzelani i obrzuceni granatami milicjanci po stracie kilku zabitych i rannych poddali się (zginął m.in. komendant powiatowy MO ze Szczytna, chor. Kazimierz Jarzębowski). Ze strony partyzantów został śmiertelnie ranny odłamkiem granatu kpr. Henryk Wojczyński "Mercedes".
Szwadron "Lufy" "odskoczył" po walce na teren powiatu olsztyńskiego, skutecznie gubiąc pościg UB. Ponownie pojawił się w powiecie piskim w końcu pierwszej dekady listopada 1946 r., gdy wracał z lasów purdzkich na Podlasie.
W dniu 9 listopada założył zasadzkę na szosie Szczytno - Rozogi, w celu zdobycia niezbędnej do dalszego "odskoku" benzyny. Doszło wówczas do niecodziennego zdarzenia, które ppor. "Lufa" tak opisał w swoim dzienniku:
Z rana wyjeżdżamy na szosę znów za benzyną. Zatrzymujemy samochód z Anglikami. Nie chcą nam ani sprzedać, ani dać paliwa. Jeden z nich mówi, że "Anders gut i partizan gut, a benziny malo". W sentymenty bawić się nie mogliśmy, benzyny część wzięto. Wycofanie na Annuszewo. Po południu żegnamy oszronione Prusy i zawracamy w "swoje" białostockie. Trasa ta sama. Oddajemy samochód szoferom, a sami się "spieszamy". Przeprawiamy się przez Narew i stajemy na postój w kolonii Rudniki Kurpiki.
Jeszcze raz partyzanci spod znaku majora "Łupaszki" pojawili się na Mazurach w grudniu 1946 i styczniu 1947 r. Tym razem zapuścił się tu patrol podlegający dowódcy 6 Brygady Wileńskiej - kpt. Władysławowi Łukasiukowi „Młotowi". Został on sformowany w październiku 1946 r. na terenie gminy Boćki w powiecie Bielsk Podlaski. Początkowo składał się on z czterech żołnierzy miejscowego ośrodka WiN, dowodzonego przez plut. Eugeniusza Korzeniewskiego "Ryga", przekazanych do 6 Brygady Wileńskiej. W trakcie działań powiększył się o kolejne trzy osoby. Patrol, zamaskowany jako pododdział ludowego WP, przerzucił się koleją na Mazury (trasa Niewodnica -Białystok- Szczytno) i objął swą działalnością teren byłych Prus Wschodnich penetrujęc je w ciągu dwóch miesięcy dość głęboko (pow. Szczytno, Lidzbark Warmiński, Nidzica, Olsztyn, Pisz).
Z dokumentacji WUBP w Białymstoku wynika, że celem działania "zimowego" patrolu 6 Brygady Wileńskiej na Mazurach - było przede wszystkim zwiadowcze rozpoznanie panujących tam warunków, a także nawiązanie kontaktu z żołnierzami AK-WiN z powiatu Bielsk Podlaski, którzy zamieszkali na tym terenie. Można też domyślać się, że w grę mogło wchodzić też zdublowanie wcześniejszej misji 4 szwadronu ppor. "Lufy". Zapewne mjr "Łupaszka", który początkowo negatywnie ocenił przebieg ostatniego pruskiego rajdu tej jednostki, chciał uzyskać jakąś informację o losie szwadronów 5 Brygady dowodzonych przez "Leszka" i "Zeusa". Przypomnijmy, że ppor. "Lufa" nie odnalazł ich w oczekiwanym rejonie lasów purdzkich - gdyż w ogóle tam nie dotarły, bowiem ich dowódcy podjęli samodzielną decyzję o rozformowaniu podległych sobie jednostek. Być może intencją dowódcy 5 Brygady Wileńskiej było też dalsze zbadanie możliwości działania na terenach Warmii i Mazur. Były one słabo zaludnione i pokryte lasami, wydawało się, że można tu prowadzić partyzantkę nie wywołując masowych represji wobec ludności, tak jak miało to miejsce w Białostockim, Warszawskim i Lubelskim. Zastępca szefa PUBP w Łomży ppor. Rewucki w swym "Raporcie specjalnym" dotyczącym działalności patrolu "Tygrysa" stwierdzał, że: "Zadaniem jego było pojechać do Szczytna i zbadać teren i przeprowadzić wywiad jak na terenie i powrotna droga do Bociek przez powiat łomżyński. Warto zwrócić uwagę, że około półtora roku później, gdy oddziały 6 Brygady operujące na Podlasiu znalazły się w wyniku operacji sił MBP i wojska w wyjątkowo ciężkiej sytuacji, mjr "Łupaszka" zalecał por. "Młotowi" przerzucenie całości sił 6 Brygady znajdujących się w polu właśnie na teren b. Prus Wschodnich. Odwoływał się przy tym do znajomości tego rejonu przez ppor. "Lufę".
Funkcję dowódcy patrolu powierzono plut. Henrykowi Mieczkowskiemu vel Kulawiakowi "Tygrysowi". Ponadto w skład grupy wchodzili: kpr. pchor. Tadeusz Warecki ,,Anglik", Stefan Lekler "Ryś", Jan Cymerman "Jaś", Bolesław Czubaszek vel Czubaszew "Czarny", Mieczysław Smorczewski "Słowik", Henryk Smorczewski "Sroka", "Kubuś", i Anna Werkowska "Hanka" (trzy ostatnie spośród wymienionych osób dołączyły już podczas działań na Mazurach na terenie powiatu lidzbarskiego). Większość uczestników patrolu miała już za sobą doświadczenia w służbie partyzanckiej. Dowódca patrolu, który w stopniu podoficerskim w latach 1945-1946 służył w 49 pp LWP, po porzuceniu komunistycznych szeregów dołączył do patrolu bojowego "Kreta" w Obwodzie WiN Bielsk Podlaski (podczas "zimowego rajdu na Mazury występował jako porucznik, w rzeczywistości miał tylko stopień plutonowego z LWP). Także jego zastępca, ,,Anglik" miał kilkutygodniowy staż w partyzantce WiN. "Jaś" w 1945 r. służył w oddziale leśnym AKO ppor. Władysława Wołoncieja "Konusa" operującym w Puszczy Białowieskiej i 5 Brygadzie
Wileńskiej, a w 1946 r. w patrolach WiN. Bracia Smorzewscy przed przeniesieniem się na Mazury byli żołnierzami AK-WiN w powiecie bielskopodlaskim. Patrol "Tygrysa" jako samodzielna grupa bojowa został wyodrębniony ze składu grup dyspozycyjnych Obwodu WiN Bielsk Podlaski w październiku 1946 r. Pierwsze ślady jego działalności odnajdujemy w listopadzie tegoż roku
w postaci pokwitowań z dwóch akcji zaopatrzeniowych dokonanych na terenie powiatu bielskopodlaskiego w placówkach służby leśnej. Do operacji na terenie Prus wyruszył w dniu 5.12.1946 r. z rejonu Bociek. Początkowo jako środek transportu wykorzystywał pociągi, co było możliwe, gdyż początkowo występował jako patrol ludowego WP kontrolujący pasażerów, potem zaś jako konwój transportujący aresztanta.
Patrol "Tygrysa” pokonał trasę wiodącą szlakiem kolejowym Niewodnica Korycka - Białystok - Szczytno i zgodnie z planem wysiadł z pociągu w tej ostatniej miejscowości w dniu 7 grudnia 1946 r. Potem poruszał się pieszo lub przy pomocy zdobycznych samochodów. Ze Szczytna marszem pieszym osiągnął teren Olsztyna, skąd przesunął się do powiatu lidzbarskiego. Maszerowano nocami, bez mapy - kierując się wyłącznie kompasem, w trudnych warunkach terenowych i atmosferycznych (jak zapisał "Tygrys" – "Mróz nie do wytrzymania”). Patrol za wszystko płacił ludności, zaś "Tygrys" prowadził dokładną rachunkowość dochodów i wydatków, według wzoru przyjętego w pododdziałach 6 Brygady Wileńskiej. W ciągu dwóch miesięcy działalności w Prusach przychody grupy wyniosły 8.800 zł (1.800 zł zabrano w dwóch spółdzielniach i 7.000 zł napotkanym dezerterom włóczącym się po wioskach), zaś koszty utrzymania nie mniej niż 12.130 zł. Można sądzić iż oprócz przychodów uzyskiwanych na miejscu patrol musiał posiadać jakieś fundusze organizacyjne, zabrane na drogę. Lecz i tak w jego budżecie występował deficyt, jako że "Tygrys" odnotował - "Od Jasia pożyczono 650 zł”.
Podczas pobytu na Warmii patrol dokonał kilku akcji - 16 grudnia 1946 I rozbrojono posterunek MO i grupę wojska w gminnej miejscowości Lubomino pow. Lidzbark Warmiński. W dniu 23 grudnia 1946 r. wykonano wypad na miejscowość Lunen (Łaniewo), gm. Runowo pow. Lidzbark Warmiński, gdzie obiektem, akcji stała się spółdzielnia, z której zabrano potrzebne patrolowi zaopatrzenie. Dodatkowym elementem działań stało się zatrzymanie samochodu osobowego z dwoma funkcjonariuszami PUBP w Lidzbarku i szoferem PPR - owcem (jeden z funkcjonariuszy - członek PPR Edward Walczak - został rozstrzelany w odległości 7 km od Lunau). Drugiego - Tadeusza Lewandowskiego - który obiecał "poprawę" wcielono do grupy nadając mu pseudonim "Wyzwoleniec" (uciekł po tygodniu). "Tygrys" skorzystał ze zdobycznego samochodu, a zapewne także z zeznań rozbrojonych funkcjonariuszy, i w nocy 23/24 grudnia pojechał do miejscowości Basinowo, skąd zabrał aktywistę PPR Pawła Rasina sprawującego funkcję zastępcy przewodniczącego obwodowej komisji wyborczej w gminie Gietrzwałd. Został on rozstrzelany.
Święta Bożego Narodzenia 1946 r. patrol "Tygrysa" spędził w lesie. Jego dowódca odnotował dobry nastrój partyzantów pomimo ciężkich warunków bytowych. Unikanie postojów we wsiach było krokiem bardzo rozsądnym, gdyż w terenie działalności patrolu operowały oddziały wojska. W tym czasie "Tygrys" odnotował w swych zapiskach, że już 20 grudnia uzyskał wiadomość od "pewnych osób", iż informacje na temat jego patrolu zostały rozesłane do wszystkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego, jednak "pościg był nieduży". Z jego dalszych zapisków wynika jednak, że wojsko na wszystkich drogach urządziło blokady, a milicja wykazywała bojową postawę ("wszystkie posterunki podminowane" - zauważał "Tygrys").
27 grudnia 1946 r. patrol "Tygrysa" ponownie wyruszył do akcji. Zatrzymał na drodze samochód ciężarowy, załadował się na niego i pojechał na operację do gminnej miejscowości Peterswalde (Pietaszewo, Pietrzwałd), a następnie w rejon Jezioran pow. Lidzbark Warmiński. Występując jako grupa UBP z zaskoczenia rozbroił posterunek MO w Peterswaldzie i zlikwidował przygotowania do wyborów w tejże gminie, potem zaś pod Jezioranami rozbroił z zaskoczenia dwa posterunki MO w miejscowościach Siegfriedswalde (obecne Radostowo?) i Lamkowo. Patrol partyzancki po opuszczeniu Lamkowa był ścigany przez grupę operacyjną na dwóch samochodach, lecz dość szybko zdołał ją "zgubić". Część zdobycznej broni zniszczono i wyrzucono, część, jak wynika z zapisków "Tygrysa", przekazano "porządnym ludziom" z którymi patrol miał kontakt. Podczas akcji w Pietrzwałdzie ujęto sekretarkę tamtejszej gminy Łucję Anatolak będącą członkiem ZWM i PPR - a zarazem i współpracowniczką resortu bezpieczeństwa (została ona rozstrzelana 28 grudnia 1946 r. w rejonie m. Kot, pow. Nidzica).
Podczas akcji w Peterswalde patrol uprowadził ze sobą kilka osób i podjął próbę wcielenia ich w swe szeregi. Byli to Hipolit Moskalik (wójt tamtejszej gminy), UB-owiec Tadeusz Lewandowski oraz ORMO-wcy Henryk Bogusz i Jan Kempkiewicz. W dniu 29 grudnia odebrano od nich przysięgę, która miała improwizowaną formułę, bez wymieniania nazwy jakiejkolwiek organizacji. Odwoływała się do służby Bogu i Polsce, prawa partyzantów i walki o niepodległość przeciw komunizmowi. Powiększenie grupy tym sposobem nie było dobrym pomysłem. Nowi "partyzanci" nie byli ochotnikami, wcielenie do oddziału uratowało ich od śmierci, lecz nie mieli najmniejszej ochoty na pozostanie "w lesie". Pierwszy z nich, ORMO-wiec Jan Kemkowski uciekł w dniu przysięgi. Dwaj następni - Tadeusz Lewandowski i Henryk Bogusz zbiegli z posterunku wartowniczego 3 stycznia 1947 r. Wbrew ocenie wyrażonej w zapiskach "Tygrysa" zbiegowie zameldowali się z bronią w PUBP w Lidzbarku Warmińskim, co i tak nie uchroniło ich przed aresztowaniem. Także 29 grudnia 1946 r. o godz. 18 patrol "Tygrysa" zaatakował posterunek MO we wsi Kot gm. Jedwabno pow. Nidzica. Załoga posterunku nie dała się jednak zaskoczyć i rozbroić, podjęła zdecydowana obronę otwierając ogień i rzucając granaty. Partyzanci musieli wycofać się. Zlikwidowano jedynie komendanta posterunku, członka PPR Eugeniusza Karwowskiego, który wcześniej wpadł w ręce partyzantów.
Pościg idący śladem patrolu "Tygrysa" dopadł go 31 grudnia 1946 r. w leśniczówce Nielsce. Partyzanci po krótkiej wymianie ognia zdołali jednak oderwać się od pogoni. Grupa operacyjna UBP poszukująca partyzantów spaliła budynek, w którym patrol "Tygrysa" zatrzymali się na postój, a także odnalazła część zniszczonej i porzuconej broni pochodzącej ze zdobyczy na MO. Funkcjonariusze UBP dokonali także aresztowań szeregu osób oskarżonych o udzielanie pomocy partyzantom (łącznie pod tym zarzutem aresztowano 9 osób, w tym Aleksandrę Smorczewską - siostrę "Sroki" i "Słowika", a także wszystkich pracowników UB, MO oraz członków PPR i ORMO, którzy zostali zatrzymani przez partyzantów i zostali puszczeni wolno lub uciekli).
W dniu 8 stycznia 1947 r. patrol zatrzymał się na postój w miejscowości Gloa. W tym rejonie "Tygrys" zarządził dwudniowy odpoczynek. 9.1.1947 r. patrol ujął dezertera z LWP, który podając się za partyzanta "nakładał liczne kontrybucje i rabował”. "Tygrys" nakazał sołtysowi wsi dostarczyć bandytę do UBP. Jeszcze tego samego dnia zarządził wymarsz patrolu w kierunku Szczytna, do miejscowości Worfengrund, rozpoczynając tym samym odwrót na Białostocczyznę, do macierzystego obwodu bielskiego. Następnego dnia wyruszono do miejscowości Jedzwalde.
Maszerowano bardzo ostrożnie, starając się zacierać ślady. Napotykana ludność sygnalizowała obecność dużych sił wojska na trasie przemarszu. Zauważono też, że grupy wojska lub UB posługujące się samochodami penetrują pojedyncze kolonie. 14/15 stycznia nocowano w Rucianem, zaś 15/16 stycznia w miejscowości Klaine Latania. W dniu 16 stycznia przekroczono szosę Wielbark - Radzym. Od kilku dni pogorszyły się warunki terenowe. Śnieg utrudniał maskowanie śladów, a jednocześnie w wyniku ocieplenia zaczął topnieć, przez co teren stał się mokry utrudniając marsz. 16 stycznia patrol znalazł się już na terenach objętych działalnością grup partyzanckich XVI Okręgu NZW dowodzonych przez chor. Józefa Kozłowskiego „Lasa”. Zapiski "Tygrysa" z tego okresu zawierają bardzo ciekawe uwagi na temat stosunku miejscowej ludności do władz komunistycznych, wyborów do Sejmu, a także na temat wysokiej jakości pracy siatki terenowej NZW. W dniu 18 stycznia 1947 r. przy pomocy gospodarza z siatki terenowej nawiązano łączność z oddziałem partyzanckim Pogotowia Akcji Specjalnej NZW dowodzonym przez Piotra Macuka "Sępa" i Bolesława Szyszko "Klona" . Kontakt z partyzantami NZW okazał się jednak trudny, gdyż podejrzewali iż patrol "Tygrysa" może być grupą pozorowaną UBP. Dopiero gdy "Tygrys" poszedł do nich sam, bez broni, zabierając prowadzoną przez siebie dokumentację, uwierzyli mu. W rezultacie patrol został przeniesiony na zaufaną "melinę" NZW, bardzo dobrze zakonspirowaną. Następnego dnia okazało się jednak, że wątpliwości narodowców nie zostały całkowicie rozwiane. Wieczorem na
kwaterę patrolu przyszło trzech ludzi z NZW, ubezpieczanych przez cały oddział. Narodowcy brali pod uwagę możliwość rozbrojenia patrolu "Tygrysa", ten jednak ponownie zdołał ich uspokoić i przekonać, że dowodzi prawdziwą grupą partyzancką. Z kwatery NZW grupa miała podjąć dalszy "odskok". Powrót patrolu miał odbywać się teraz przy pomocy zorganizowanych przez żołnierzy NZW sań. Por. "Tygrys" jeszcze na Mazurach zaplanował ten etap "odskoku" liczący 220 km, zamierzając w cztery dni pokonywać odpowiednio 75, 85, 48 i 12 km dziennie. Kolejne odcinki miały prowadzić do Klimek, Milewa, Uszy i Kalinowa (łącznie do przejechania 61 wiosek, jak obliczał por. "Tygrys").
Od tej chwili organizację przerzutu patrolu "Tygrysa" wzięła na siebie sieć terenowa NZW. Zorganizowano rozpoznanie, wskazując przez jakie wioski patrol będzie mógł przesuwać się bezpiecznie, wynajęła też podwody. Wyruszono 20 stycznia wieczorem, docierając nad ranem następnego dnia do Czerlonki. Stąd 21 stycznia wieczorem osiągnięto miejscowość Dombek. Tutejsza ludność, jak dowiedziano się, w ogóle nie brała udziału w wyborach i była nastawiona bardzo niechętnie do władz komunistycznych i wojska "berlingowskiego". 22 stycznia przejechano przez rzekę Rozogę a następnie przez Narew. Posuwano się bez mapy, biorąc miejscowych przewodników. Tu urywają się zapiski "Tygrysa" i dalszy przebieg wydarzeń znamy już z tylko z raportów PUBP w Łomży. Wiadomo, że poprzez Chmielewo patrol pojechał do wsi Gumowo. Akurat odbywało się w niej wesele i partyzanci byli miłymi gośćmi dla patriotycznie nastawionych mieszkańców. Wydaje się, że patrol "Tygrysa" podczas wykonywania zadania osiągnął pewną granicę zmęczenia psychicznego i fizycznego. Jeszcze w trakcie pobytu na Mazurach "Tygrys", który na ogół świetnie dawał sobie radę, zaczął popełniać błędy. Jego ludziom także zaczęły już "puszczać" nerwy (np. fałszywy alarm w nocy 15/16 stycznia). Zetknięcie się z powszechnie życzliwą postawą ludności i opieką siatki NZW w Łomżyńskiem - bezpośrednio po okresie ogromnego napięcia psychicznego i zmęczenia fizycznego towarzyszących rajdowi w b. Prusach - uśpiło czujność "Tygrysa" i jego żołnierzy. Można zaryzykować tezę, że po prostu zaczęli się czuć zbyt bezpiecznie. Tymczasem okres wyborów w powiecie łomżyńskim nie przebiegał spokojnie. W terenie stale działały grupy operacyjne złożone z funkcjonariuszy UBP i KBW oraz żołnierzy LWP, przeprowadzające aresztowania ludności według list przygotowanych przez PUBP w Łomży. Jedna z takich grup, dowodzona przez st. Sierz. UBP Romana Płockiego, złożona z 4 referentów PUBP w Łomży oraz 2 oficerów i 28 żołnierzy 62 pp LWP poruszając się na 2 samochodach ciężarowych wyjechała późnym wieczorem 22 stycznia 1947 r. z Łomży na operację w gminie Lubotyń. Jej zadaniem było przeprowadzenie aresztowań mieszkańców kilku wiosek na podstawie list przygotowanych przez PUBP. O pierwszej w nocy następnego dnia aresztowała czterech mieszkańców wsi Gniazdowo, po czym podzieliła się na dwie podgrupy. Jedna z nich, dowodzona osobiście przez sierż. Płockiego (l pracownik UB, l oficer + 14 żołnierzy) zaraz za Gniazdowem natknęła się na dwie furmanki jadące z Chmielewa. Aresztowani furmani poddani szybkiemu śledztwu zeznali, że przewozili partyzantów. Zabierając ze sobą pechowych woźniców grupa operacyjna odjechałam do Lubotynia, skąd pieszo poszła do Chmielewa. Partyzantów we wsi już nie było, dowiedziano się jednak, że w niedalekim Gumowie jest wesele. Sierż. Płocki postanowił sprawdzić tę wieś i poprowadził do niej swych podkomendnych. Należy zauważyć, że zastępca szefa PUBP w Łomży ppor. Rewucki podawał w swym "raporcie specjalnym" skierowanym do szefa WUBP w Białymstoku, iż grupa już wyjeżdżając z Łomży miała informacje na temat wesela w Gumowie i otrzymała zadanie skontrolowania tej wioski. Bardziej wiarygodny wydaje się jednak raport dowódcy grupy operacyjnej, st. sierż. Płockiego sporządzony bezpośrednio po powrocie z akcji, w którym nie ukrywał on przypadkowego charakteru wydarzeń, które sprawiły, iż grupa mająca zupełnie inne zadanie zdecydowała się na udanie do Gumowa. Po dotarciu do Gumowa grupa operacyjna okrążyła dom weselny. W chwili gdy funkcjonariusz UBP i oficer LWP zbliżyli się do wejścia, z domu wyszedł partyzant - bez broni długiej (w późniejszym raporcie szef PUBP w Łomży opisał go, niezgodnie z prawdą, jako wartownika). Kompletnie zaskoczony, został natychmiast po cichu "zdjęty" i rozbrojony. Dwaj następni partyzanci, którzy wyszli z domu weselnego, zostali zapytani przez stojącego 6 metrów od drzwi sierż. Płockiego, kim są. Odpowiedzieli, że - "wojsko". Płocki zażądał, by ich dowódca podszedł do niego bez broni w celu porozumienia się. Por. „Tygrys” spełnił jego życzenie (zachowując jednak jeden ze swych pistoletów) i rozpoczął rozmowę z funkcjonariuszem UB, biorąc go zapewne za miejscowego partyzanta. Tak Płocki opisał dalszy rozwój sytuacji: "...wyszedł do mnie ubrany po wojskowemu jako porucznik dowódca bandy, po zapytaniu się przeze mnie z jakiego pułku pochodzi odpowiedział mi, że z 6-ej Brygady Wileńskiej, więc ja odebrałem temu porucznikowi broń: pistolet siódemkę belgijkę i odprowadziłem go do następnego budynku, tam porozmawiałem z nim i dowiedziałem się, że jest to oddział bandycki" .
"Tygrys" oraz wcześniej "zdjęty" jego podkomendny zostali odprowadzeni na tyły, gdzie pilnował ich osobiście dowódca grupy operacyjnej i jeden z żołnierzy. Jednocześnie Płocki wysłał dwóch gońców do drugiej części grupy operacyjnej, przeprowadzającej aresztowania w niedalekiej wsi Rogowo. Do domu weselnego poszedł oficer 62 pp wraz z kilkoma żołnierzami. Raport UBP nie opisuje przebiegu rozmowy jaka miała tam miejsce, ale można przypuszczać, że berlingowcy podali się za partyzantów, gdyż najpierw wyprowadzili "Hankę", a po 10 minutach kpr. pchor. ,,Anglika", rozbrajając ich następnie.
Pozostałych czterech członków patrolu "Tygrysa" znajdowało się w domu na krańcu wioski. Poszedł do nich ponownie gorliwy oficer 62 pp z trzema swymi ludźmi. Zamierzał i tych wziąć podstępem, gdyż tym razem powiadomił ich, że są wzywani przez por. "Tygrysa". Początkowo uwierzyli, gdyż zabrali broń i szykowali się do wyjścia, lecz coś musiało wzbudzić ich nieufność. Ostatecznie odmówili udania się z wojskowymi. Wówczas wezwano ich do poddania się. Odpowiedzieli, że "będą się bronić do ostatka, a żywcem wziąć się nie dadzą". Nastąpił dramatyczny moment, obie strony trzymały broń w rękach, w końcu jednak partyzanci pozwolili berlingowcom opuścić budynek. Może liczyli, że sprawa "rozejdzie się po kościach", jak to często bywało przy spotkaniach z wojskiem. Niestety tym razem wojsko miało nadzorców z UBP, zresztą dowódca plutonu 62 pp sam również wykazywał jakąś chorobliwą gorliwość.
Zaczynało już świtać, o 6.30 do Gumowa dotarła oczekiwana druga część grupy operacyjnej. Sierż. Płocki zażądał, by por. "Tygrys" wezwał swych ludzi do złożenia broni, ten jednak odmówił. Pracownicy UB i oficerowie LWP dysponując prawie dziewięciokrotną przewagą postanowili przeprowadzić szturm na budynek w którym znajdowali się partyzanci. O godzinie siódmej rano grupa operacyjna rozpoczęła ostrzał budynku zajmowanego przez czterech partyzantów. Żołnierze i pracownicy UBP obrzucili też obiekt granatami. Był już jasny dzień, partyzanci nie mieli szans na wyrwanie się z okrążenia. Podpalone przez atakujących gospodarstwo zaczęło szybko płonąć. Podjęta w tych warunkach próba przebicia nie powiodła się. Tak ostatnie chwile resztek patrolu "Tygrysa" opisał dowódca grupy operacyjnej w swym raporcie: "...zaczęliśmy zdobywać dom szturmem, strzelając z RKM-ów i KB-eków oraz rzucając granatami. Budynek w którym byli bandyci zaczął się palić lecz bandyci nie przerwali ognia do ostatniej chwili, aż zaczęło się wszystko obwalać z góry na nich, wtedy wyskoczyło już z ognia trzech bandytów na których płonęły ubrania i dwóch było rannych, natomiast czwarty bandyta przeszyty w domu serią kul z RKM-u spalił się z pistoletem w ręku. W budynku, w którym nie pozostało nic, wszystko spłonęło. Gospodarz domu z żoną i troje dzieci zostali przy życiu, ponieważ wyszli jak tylko zaczął się palić dom. Wszystko im się spaliło".
Z "raportu specjalnego" zastępcy szefa PUBP w Łomży ppor. Rewuckiego wynika, iż partyzantem, który odmówił złożenia broni i do końca bronił się w płonącym domu był Henryk Smorczewski "Sroka", "Kubuś". Już po nieudanej próbie przebicia się podjętej przez trójkę partyzantów, "Sroka" miał być jakoby ponownie wezwany do złożenia broni, nie wyszedł jednak z płonącego budynku. Ciężkie rany odnieśli Mieczysław Smorczewski "Słowik" i Bolesław Czubaszek vel Czubaszow "Czarny". Grupa operacyjna zdobyła l rkm, 2 PPSz, 7 pistoletów i 18 granatów. Reszta broni spaliła się (3 rkm, 2 PPSz, 2 pistolety, 16 granatów) 18. Straty atakujących ograniczały się do jednego ciężko rannego żołnierza 62 pp. Już po zakończeniu walki grupa operacyjna otrzymała dalsze wsparcie - przyjechały dwa samochody ciężarowe załadowane pododdziałem 38 pp LWP. Załadowano na samochody ujętych partyzantów oraz wcześniej aresztowanych cywilów i konwój pojechał do Łomży, gdzie więźniowie zostali przekazani w ręce funkcjonariuszy PUBP. Natychmiast rozpoczęło się śledztwo, które w pierwszym etapie dało dokładne dane personalne wszystkich ujętych. Dalsze śledztwo musiało przynieść pożądane przez "resort" rezultaty, gdyż ppor. Rewucki mógł napisać w końcowym fragmencie swego raportu: "Tygrys" dąje materiał na powiat Bielsk Podlaski na "Ryka", "Kreta", "Wiktora" i na jednego księdza z PSL. Dalsze dokładniejsze dane podamy w jak najbliższym czasie". Działalność patrolu "Tygrysa", która zakończyła się tak tragicznie w Gumowie, trwała blisko cztery miesiące (w tym rajd pruski dwa miesiące). Tygrys" początkowo zupełnie dobrze radził sobie w obcym i nieznanym terenie, wykazując inicjatywę, a nawet brawurę. Sama technika prowadzenia działań wskazuje na korzystanie z doświadczeń pododdziałów 5 i 6 Brygady Wileńskiej. Posługiwał się różnorodnymi środkami lokomocji do dalekich przerzutów (w tym - podobnie jak ppor. "Lufa" - zdobycznymi samochodami), często występował jako grupa wojskowa lub UB, ludność traktował dobrze, zawsze płacąc za zaopatrzenie i żywność, stale zmieniał miejsce postoju i starał się zacierać za sobą ślady. W czasie rajdu pruskiego zaatakował pięć posterunków MO. Cztery spośród nich rozbił zdobywając dużo broni, zaś jednym przypadku w wyniku oporu milicjantów został odparty. Zdobył samochód z funkcjonariuszami UBP, zlikwidował jednego funkcjonariusza i dwoje agentów resortu. Rozbił przygotowania do wyborów w dwóch gminach, a także wykonał kilka pomniejszych akcji.
W ostatecznym rachunku przeprowadzona przez niego operacja zakończyła się jednak niepowodzeniem, gdy po wykonaniu rozpoznania na terenie b. Prus dał się zaskoczyć UBP w drodze powrotnej do macierzystego obwodu bielskiego. Na porażce patrolu zaważyły przede wszystkim błędy popełnione przez jego dowódcę w ostatnim etapie działań w Łomżyńskiem, zwłaszcza zupełnie niepotrzebne zatrzymanie się w nocy 23/24 stycznia w Gumowie zamiast kontynuowania marszu. Opisany powyżej rajd patrolu "Tygrysa" jest jedyną operacją wykonaną przez jednostki 6 Brygady Wileńskiej w b. Prusach Wschodnich, która w przeciwieństwie do 5 Brygady - konsekwentnie trzymała się terenu Podlasia.

Pozdrawiam.
:1


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 2 stycznia 2008, 23:37 
Offline
Specjalista
Specjalista

Dołączył(a): poniedziałek, 31 grudnia 2007, 17:21
Posty: 1049
witam, przez takich "bohaterów" jak łupaszka mój dziadk siedział 6 lat na robotach przymusowych zostawił żonę i pięcioro dzieci na gospodarce.wpadali do domostw przystawiali pistolet do skroni i zabierali wszystko ,kożuchy ,pościel, żywnośc,a za to że niby pomagałes im UB brało cię za wroga,dzieci w szkole wytykały cie palcami że twój ojciec siedzi bo pomagał " partyzantom".chodzi mi o konkretną "bandę" Grabowskiego wel Puszczyka działającego w okolicach Lipowca Kościelnego i Mławy.Dla mnie będą tylko bandytami terroryzującymi okolicznych mieszkańców. :n


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: środa, 2 stycznia 2008, 23:38 
Offline
Specjalista
Specjalista

Dołączył(a): poniedziałek, 31 grudnia 2007, 17:21
Posty: 1049
witam, przez takich "bohaterów" jak łupaszka mój dziadk siedział 6 lat na robotach przymusowych zostawił żonę i pięcioro dzieci na gospodarce.wpadali do domostw przystawiali pistolet do skroni i zabierali wszystko ,kożuchy ,pościel, żywnośc,a za to że niby pomagałes im UB brało cię za wroga,dzieci w szkole wytykały cie palcami że twój ojciec siedzi bo pomagał " partyzantom".chodzi mi o konkretną "bandę" Grabowskiego wel Puszczyka działającego w okolicach Lipowca Kościelnego i Mławy.Dla mnie będą tylko bandytami terroryzującymi okolicznych mieszkańców. :n


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 6 stycznia 2008, 10:00 
Offline
Lew morski

Dołączył(a): wtorek, 9 września 2003, 12:54
Posty: 603
Lokalizacja: Gdańsk
Szkoda,ze nie zadales sobie trudu kolego do przeczytania tekstu ze zrozumieniem nie mowiac juz o zrozumieniu realiow tamtych czasow. Nawet w poscie powyzej twojej wypowiedzi jest mowa o bandytach podajacych sie za partyzantow co wcale tak rzadko sie nie zdarzalo i moglo tez spotkac twojego dziadka. Po drugie zdumiony jestem brakiem oburzenia na ub, ktore za takie drobiazgi wywozila na roboty czy sadzala do wiezienia, palila gospodarki itp., a zarzucaniem partyzantom tego, ze chcac przetrwac korzystali z zaopatrzenia i noclegow u miejscowej ludnosci. Gdybys czytal caly watek i podjal trud zrozumienia to wiedzialbys jak bylo w przypadku oddzialow Lupaszki i nie zarzucalbys im bzdurnie zlego stosunku do ludnosci. Powinienes jeszcze na zakonczenie napisac jakis hymn pochwalny dla bohaterskich uboli, ktorzy ocalili nasz kraj przed bandytami i zapewnili nam raj na ziemi w postaci prl mordujac przy okazji w wiezieniach kwiat naszego narodu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: niedziela, 6 stycznia 2008, 23:30 
Offline
Młodszy Chorąży
Młodszy Chorąży

Dołączył(a): czwartek, 12 stycznia 2006, 20:57
Posty: 110
Lokalizacja: z lasu
"Kolego" siwy1251 , sądząc po słownictwie masz słabość do idyllicznej polskiej rzeczpospolitej ludowej ( z małej litery !). Chyba pomyliłeś adres pod który należy wysyłać pretensje. Dziadek miał to nieszczęście , że w nieodpowiednim czasie znalazł się w nieodpowiednim miejscu. Na szczęście dożyliśmy czasów w których bohaterów należy nazywać bohaterami a nie zaplutymi karłami reakcji. Jest mi wstyd w 2008 roku czytać takie wypociny , które trącą czerwoną zarazą.
Przeczytaj sobie choćby "W domu niewoli" Obertyńskiej a może zrozumiesz nieco więcej, może zrozumiesz , że dzięki tym często bezimiennym ( na których groby szczały bezdomne psy, błąkające się po lasach) -urodziliśmy się my , urodziłeś się Ty !
Przykre, że dziadek odklepał 6 lat robót ale co mają powiedzieć Ci , których bliscy nie wrócili do domu nigdy ! Szkoda gadać , pewnie i tak nie rozumiesz o jaką sprawę idzie ...............?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 8 lutego 2008, 10:14 
Offline
Porucznik
Porucznik

Dołączył(a): niedziela, 14 marca 2004, 11:06
Posty: 310
Lokalizacja: Malbork
Dzisiaj przypada kolejna, już 57 rocznica egzekucji naszych chłopców...
8 luty 1951...
Panie Majorze PAMIĘTAMY!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: piątek, 8 lutego 2008, 10:30 
Offline
Młodszy Chorąży
Młodszy Chorąży

Dołączył(a): piątek, 23 kwietnia 2004, 13:17
Posty: 102
Lokalizacja: Sopot
8 lutego 1951 roku, w podziemnych pomieszczeniach więzienia mokotowskiego strzałem w tył głowy, zastrzelono:
por. Henryka Borowskiego ps."Trzmiel" - o godzinie 19.45,
por. Lucjana Minkiewicza "Wiktora" - o godzinie 19.55,
ppłk Antoniego Olechnowicza "Pohoreckiego" - o godzinie 20.05,
mjr Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę" - o godzinie 20.15.
W 10-cio minutowych odstępach, bez księdza, bez żadnego odczytywania wyroku. Zachowano tylko porządek alfabetyczny prowadzonych na kaźń oficerów.
Cześć Ich Pamięci!!!


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1343 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74 ... 90  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1 [ DST ]


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  

Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL