Pomysł dobry. Myślę nad tym od ładnych paru lat. Ale ciągle natykam sie na barierę logistyczną. Potrzeba dwóch podstawowych rzeczy: pieniędzy i lokalu. A w zasadzie tylko pieniędzy. Trzeba mieć staly lokal, najlepiej taki na własność (ale czyją?) lub dzierżawa na 99 lat. Pomieszczenie w dostępnym punkcie, najlepiej powyżej 100 m. Furda wyposażenie (gabloty itp) ale trzeba min. 1 człowieka na stały etat do obsługi muzeum, do tego księgowośc itp. A utrzymanie? Światło, ogrzewanie, konserwacja zbiorów? To wszystko jest raczej dośc drogie. Zakładam, że absolutnie minimalna stawka na utrzymanie muzeum to 5000 zł. A najlepiej 10 razy tyle. I to stawka miesięczna!!! Tak więc o muzeum chyba na razie możemy sobie pomarzyć. Jedynie możemy zbierać pamiątki i czekac na lepszą chwile. Wiem, że są takie dwa miejsca, gdzie można te pamiatki w miarę bezpiecznie składać. Muzeum Wileńskiej AK w Łodzi (pisałem o tym wczesniej) i IPN w Gdańsku, gdzie istnieje niewielka na razie gablota ze zdobyczami (w tym z magazynkiem od MP "Leszka", który wydobył m.in. Volkswagen). Myślę więc, że warto skupić się tym co jest na razie w naszym zasięgu - szlak. Proponuję, aby początek wytyczyć na Ziemi Malborskiej i Sztumskiej (Traper, to wrzutka do Ciebie), potem skierować za Wisłę na Kociewie (tutaj chyba najbardziej kompetentni są sanitariuszka Marzena i PIT) a potem na Kaszuby (chyba p[odjąłbym się tego, ale czekam na porpozycję). Szlak musi mieć ręce i nogi, tzn. musi obejmowac najważniejsze miejsca, ale jednocześnie powinien spełniać warunki szlaku krajoznawczego. Tutaj może być bół. Ale wszystko przed nami. Rzucam hasło i czekam na odzew.
A przy okazji, załatwiłem liternika do głazu. Trzeba tylko znaleźć formalnego właściciela głazu i trzepiemy napis: "Na szlaku szwadronu por. Zdzisłąwa Badochy "Żelaznego", jego towarzysz walki "Stach".
Pozdrawiam
|