Zacznijmy może od tego, że to nie środowisko archeo ustalało prawa i to nie oni są od jego interpretacji.
Zacznijmy od interpretacji specjalistów prawa:
viewtopic.php?f=63&t=90508Wg mnie sprawa wygląda tak:
a) na
stanowiska archeologiczne trzeba się starać o pozwolenie do WKZ
b) wszędzie indziej nie trzeba, ponieważ nie ma urzędu, który mógłby nam takie pozwolenie wydać, poza tym nie każde miejsce jest stanowiskiem archeologicznym
Ja zawsze pytam o zgodę rolnika jeśli idę na jego pole. Skoro on może nim w sezonie kopać, orać, siać itp. to dlaczego ja nie mógłbym iść notabene za jego pozwolenie iść również kopać?
Prawo jest źle ustalone, i przy jego znajomości bardzo łatwo się jest wybronić z tego co robiło się na polu.
Inna sprawą są fanty. Przepisy dokładnie mówią co mamy oddawać. Są to wszelkie znalezione rzeczy, wyprodukowane do 1949. I teraz zaczynają się schody. Bo nie możemy zapominać, że nam trzeba udowodnić winę, a nie my mamy się bronić. Jednym słowem, muszą nam udowodnić, że rzeczy, które mamy w domu pochodzą sprzed 1949 i weszliśmy w ich posiadanie sposobem niejasnym. I teraz jest najlepsza część zabawy. Bo np. wszystkie drobiazgi leżące w starym domu (poprzedni dom mojej babci, który jeszcze stoi, a ma ponad 100) musiałbym oddać. A przecież są to pamiątki i przedmioty, z dzieciństwa mojej babci.
I patrzcie na to - prawie wszystkie moje fanty pochodzą ze strychu babci. W tym wszystkie monetki i ołowiane żołnierzyki/zwierzęta. Fajna miejscówka nieprawdaż? :1
@Up
Kolega się śmieje, a oni tak na poważnie o tych kluczach. Widać nie czyta/słyszy Pan co potrafią wymyślić, aby zgarnąć kolekcje jakiegoś pasjonata. Przez wasze domniemanie zaczną zamykać wszystkie firmy Wod.-Kan. itp. :666
Przeczytajcie sobie wywód kolegów w temacie, który przytoczyłem. On powinien rozwiać wasze wątpliwości. A teraz wyrażam prośbę o nieodrywanie się od początkowego tematu - spotkania :)
Pozdrawiam