hahaha - i dużo racji - ale prawda jest taka : wychodził w teren - wykopać to i owo, czynność ta odpowiednich przygotowań wymaga, przeto przed zwierciadłem się sposobił. Spodnie militarne na zad wciągnął, buty wysokie sznurowane, na stopy, bluzę polarową parką plamiastą okrył, poncho od deszczu, gumowe buty (padać przecie może w plecak wcisnął tuż obok puszek ze złotym jęczmiennym, tuż obok kanapek i butelki z wodą, po chwili tak na wypadek gdyby przyszło nurt warki rzeki pokonywać w plecaku umieścił ponton, a gdyby w lesie spać wypadło, namiocik iglo też miejsce znalazł. Przyszła pora na sprzęt osobisty - kieszenie bojówek wypełniły multitoole, co by odkręcić coś na szybko - scyzoryki , lupy , pincety, coinboxy, waga kieszonkowa, zapalniczka zippo i zwykła, na wypadek gdyby któraś przestała działać. Kompas , mapa, GPS, miękka szczoteczka, kilka kompletów baterii i dwa power banki - co jak co energii zabraknąć nie może. Jeszcze latarka bo ciemno może się zrobić i czołówka jak by latarka zawiodła, słuchawki- co by najlżejszy szmer wychwycić, kreta do pasa, obok saperki, finki i nożo łopatki... hmm wziął jeszcze szpadel bo po co się przy kopaniu schylać, torba na fanty, lornetka, aparat, kamerka go pro, smartfonik , okólarki od słońca ( bo przecież świecić może) , czapeczka - w lustrze przed nim stoi detektorysta całą gębą. Pytanie sobie zadaje - wszystko ??? a jak wszystko. Wyciągnął rękę by podnieść skarb swój najcenniejszy - metalu wykrywacz i z hukiem ogromnym runął na podłogę i jedno mu pozostało - ile sił w płucach zakrzyknąć : ŻONA RATUNKU NIE MOGĘ WSTAĆ !!!
|